Opuszczony magazyn 6PHGXqiC_o

Mistrz Gry
konto specjalne
Mistrz Gry
Stanowisko : Mistrz Gry

Opuszczony magazyn

05.05.21 17:53
lokacja

Opuszczony magazyn

Opuszczony Magazyn znajduje się na uboczu. Wykonany ze starej, brudnej blachy wygląda na zaniedbany. Małe okna znajdujące się przy samym suficie są w większości powybijane. Duże przesuwne drzwi to jedyne wejście do magazynu, są one jednak zamknięte na kłódkę wiszącą na dużym, żelaznym łańcuchu. Środek magazynu jest pusty, oprócz kilku zniszczonych skrzyń i sporej warstwy kurzu.

Kai Drozdov
• szumowiny •
Kai Drozdov
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : koszmarny bliźniak i naganiacz Wron
https://kerch.forumpolish.com/t227-kai-drozdov
[ I.04 ]

Cała ta sprawa wydawała mu się całkowicie abstrakcyjna.
Powinien był zostać z resztą - był tego całkowicie świadomy - ale nie potrafil skupić się na niczym, nawet na chodzeniu. Wplątał się w ulice miedzy magazynami z własnej głupoty i choć znał je na pamięć, teraz wydawały mu się jakieś obce. Groźne być może. Wysokie ściany robiły mu za sklepienie nocnego nieba, zniszczony bruk pod nogami stanowił jedyne przypomnienie o tym, że nadal istnieje. Jest na ziemi. Stabilny choć nieco zagubiony w tym dziwnym i mętnym chaosie, w którym zostawiły go ostatnie wydarzenia.
Nikt nie będzie go szukał, wszyscy byli przecież nadal w zbyt wielkim poruszeniu, by zauważyć zniknięcie Kaia. Poza tym, chłopak miał w zwyczaju znikać i wracać - czasem z jakąś zdobyczą, czasem z podbitym okiem. I dziś mogło spotkać go to drugie, więc spacerując tak, wciąż trzymał rękę na rękojeści rewolweru, myśli jednak uciekały gdzieś, kręcąc się po ścianach opuszczonego kolosa Boregów, kilku działających składowni, odległych silosów i w końcu kolejnego, znajomego magazynu - równie bezużytecznego dla kupców, co ten, do którego zaproszono go tej nocy. Ten jednak nie należał do Boregów, sam Kai w zasadzie nie wiedział czyj był niegdyś - teraz przypominał jedynie zamkniętą na kłódkę górę zardzewiałych blach i starego kurzu. Drozdov przystanął, wzrokiem badając przez chwilę ruderę. Powinien kiedyś znaleźć do niej wejście. Widział kłódkę na drzwiach, ta nie mogła być trudna do rozgryzienia.
Zatopiłby się być może w tych rozmyślaniach, gdyby nie cień przesuwający się wzdłuż blach. Człowiek tutaj nie był absolutnie niczym dziwnym, czy istniało bowiem miejsce lepsze dla bezdomnych i uciekinierów niż opuszczony magazyn? Ten człowiek był jednak znajomy - cień ciągnął się bowiem za sylwetką dziewczyny, która dopiero co słabła na ziemi magazynu Boregów pod wzrokiem obcego, choć posiadającego imię, ciałobójcy.
- Na boga handlu, co ty tu dalej robisz? - jęknął, zjawiając się obok dziewczęcia. Od samego początku nie miał pojęcia, co przywiało ja do tego miejsca. Nie przypominała kogoś, kto powinien prowadzać się po dzielnicy magazynowej i okradać kupców wraz z kilkoma zbirami i kiepskim gangiem. Rzucił jej kolejne spojrzenie. Wyglądała nadal słabo. - Nikt cię nie uczył, że grzeczni obywatele nie powinni szlajać się po opuszczonych magazynach w środku nocy? Prosisz się o nóż w brzuchu, droga Frau, w takich miejscach okoliczne szczury kradną i strzelają - brzmiał tak jakby ja dyscyplinował. Przewrócił nawet oczami i zatrzymał wzrok na ciemnym niebie. - Wiem coś o tym, jestem takim szczurem.

Margaret Knovta
• uzdrowiciel •
Margaret Knovta
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : Praca dorywcza jako Kwiaciarka, obrzeże miasta w Pokrywce
https://kerch.forumpolish.com/t235-w-budowie-margaret-knovta#390
Nie bardzo chciała to robić, ale z drugiej strony co jej szkodzi? Przynajmniej mogła spróbować i sprawdzić, czy się w ogóle nadaje do tej roboty, a i kasa była za to całkiem spora. Kasy nigdy za mało.
Teraz jednak, zamiast myśleć o wielkiej kasie, musiała znaleźć sobie na tyle bezpieczne miejsce co by móc się jako tako uzdrowić. Koniec końców usiadła pod ścianą jakiegoś magazynu, musiało być ich tutaj sporo. A, że nie zagłębiała się w te tereny za często to wiele czekało tu na nią niespodzianek. Westchnęła ciężko pod nosem, jej priorytetem było poprawić stan własnego ciała. Wzdrygnęła się gdy usłyszała jakiś głos, zmrużyła oczy w pierwszej chwili zastanawiając się jakie licho tutaj ciągnie. Jednak po chwili poznała sylwetkę chłopaka z magazynów, pamiętała, że trzymał ciało tamtej dziewczyny, która zasnęła przez ich jakże miłego gospodarza.
- Powiedzmy, że szukam nowych kryjówek - rzekła to na głos z krzywym uśmiechem na ustach. Nie przyszła tutaj zwiedzać, a jedynie podleczyć rany i się wzmocnić, a to już inna kwestia. A nie sądziłaby ten tam wiedział co ona tutaj będzie wyczyniać. Oby Święci mieli ją w swojej opiece.
- Grzeczny obywatel? A wyglądam na taką? - westchnęła przewracając oczami. Zapewne tak i to przez jej dziecinne rysy twarzy. - A skoro z ciebie taki szczur to powiedz mi... dlaczego wyglądasz na kogoś kto się martwi o drugą osobę, hm? - odrzekła mrużąc przy tym oczy zaintrygowana. Jej leczenie szło w dobrym kierunku, a więc i tego nie przestała robić, bo głównie się skupiała na okolicy serca, tam właśnie jej dłoń krążyła niespiesznym tempem. Przynajmniej ból jej głowy przeszedł, o tyle dobrze.

Kai Drozdov
• szumowiny •
Kai Drozdov
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : koszmarny bliźniak i naganiacz Wron
https://kerch.forumpolish.com/t227-kai-drozdov
Kai widział masę możliwych minusów sytuacji, w której znaleźli się - najwidoczniej - oboje. Najbardziej oczywista była śmierć, ta jednak nie przerażała go tak bardzo jak przerażały go Wrota Piekieł. Oczywiście przez ostatnie lata zdążył nieco bardziej oswoić się z myślą tego, iż tam trafi, prędzej czy później, ale gdy sprawa była już tak bliska, Drozdov miał wrażanie, że czuje oddech strażników na karku. On zasłużył być może na kraty i rozerwanie twarzy przez jakiegoś lamparta, ale wśród ludzi zatrudnionych dziś przez Vinke byli tacy, którym podobny los nie był pisany. Do dzisiaj.
Kruge ciążyły w kieszeni, a Kai łudził się, iż złodzieja nie da się okraść tak łatwo. Wiedział na co zwracać uwagę i gdzie nie bywać, choć łamał teraz te zasady, kręcąc się po Dzielnicy Magazynowej. Gdy tylko dotrze do Pokrywki, schowa pieniądze w swoim pokoju, zamknięte pod kluczem jego skrzyni, gdzie nikt nie zajrzy i nikt nie będzie się włamywał.
Na jej słowa, Drozdov uniósł wzrok i raz jeszcze przyjrzał się gmachowi magazynu. Zbyt wielu znalazło tu kryjówkę, choć wejść było trudno, a środek potrafił płatać nieprzyjemne figle. Odwzajemnił blado jej uśmiech i zaśmiał się krótko słysząc jej reakcję.
- Jak najbardziej - odparł więc, bo wyglądała zaskakująco porządnie. Okolica silnie z nią kontrastowała, ale Kai świadom był tego, że i on potrafił wyglądać zupełnie niewinnie. - Och, szczury to bardzo empatyczne zwierzęta! - pouczył ją, choć nie miał pojęcia na ile jego słowa miały sens. Szczury były bystre, on też, choć bywał głupi i podejmował nierozsądne decyzje. Dziś na przykład. Pod tym względem nie mogli różnic się za bardzo. - Więc...bierzesz robotę? Widziałem jak zabierasz kruge - zagaił w końcu, uciekając spojrzeniem od jej twarzy. - Wiesz, możesz z nimi zwiać - zaśmiał się jeszcze, wzruszając lekko ramionami. Coś mu mówiło, że skoro teraz się znaleźli, nie powinni się rozdzielać. Nawet najstarsze blachy nocami mogły pożreć cię w całości. Przyklęknął wiec obok niej, wyciągając w jej stronę piersiówkę wyjętą z wewnętrznej kieszeni podniszczonej marynarki. - Woda, niestety. Nadal słabo wyglądasz - zaoferował a jego uśmiech wydał się nieco smutny i słaby. Myślał, ze pieniądze ucieszą go bardziej. - Ciałobójcy to zdecydowanie mój ulubiony rodzaj griszy.

Margaret Knovta
• uzdrowiciel •
Margaret Knovta
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : Praca dorywcza jako Kwiaciarka, obrzeże miasta w Pokrywce
https://kerch.forumpolish.com/t235-w-budowie-margaret-knovta#390
- Dobry z Ciebie empata w takim razie. Zwłaszcza jak trzymałeś tamtą dziewczynę na rękach. Wyglądałeś na przejetego - zaśmiała się lekko pod nosem i gdyby widział jej twarz to pewnie by zauważył, że puściła mu zalotnie oczko. Ale, że było ciemno to kto wie, czy to widział. To było w sumie mało ważna informacja.
- Cóż biorę, czy to rozsądne z mojej strony to nie wiem, ale kasa mimo wszystko kusi - Jej słowa miały dość ponury ton. Kasa w sama w sobie ją cieszyła, ale nie sposób w jaki musi to zrobić. To nie jej styl w którym czuje się swobodnie, a raczej coś... co jest totalnie poza jej komfortem osobistym jaki posiada. - Zwiać? Mogłabym, ale nie mam dokąd z nią pójść - dodała ponuro marszcząc jednocześnie brwi. Kiedy chłopak wyciągnął piersiówkę spojrzała na niego przez chwilę podejrzanie - Woda mówisz? Ale, że zwykła czy z procentami? - zapytała ni to z ciekawości, ni to z niepewności, w końcu to szczur, nie wiadomo czy warto mu ufać tak do końca. Koniec końców dość niepewnie wzięła piersiówkę i upiła z niej niewielki łyk upewniając się, czy to przypadkiem nie jest żadna trucizna ani nic z tych rzeczy, choć kto wie. Mały łyk pewnie też mógłby ją zabić, zwłaszcza teraz gdy była osłabiona. Gdy wspomniał o ciałobójcy poczuła jak serce jej szybciej przyspiesza i na chwilę opuściła głowę w dół. - Heh, nie tylko ja zauważyłam, że nasz gospodarz to Grisza? No nieźle - rzekła to takim neutralnym tonem jakim umiała mówić w danej chwili. Z jednej strony poczuła się przez chwilę zestresowana, a z drugiej zmartwiona z kim mają do czynienia. Za wszelką cenę nie mogła pokazywać swoich mocy w jego towarzystwie nawet... nawet za cenę życia. Choć kto wie, czy chęć pomocy nie byłaby w tej chwili silniejsza od niej. To byłaby dla niej baaardzo trudna decyzja do podjęcia. I teraz nawet ona sama nie wiedziałaby jakby mogłaby zareagować w takiej sytuacji: co by było gdyby... Nawet sama nie wiedziała kiedy zatrzymała leczenie samej siebie, a dłoń, która przed chwilą wędrowała w okolicach klatki piersiowej zatrzymała się w okolicach swojego serca. Ciężkie jest życie medykusa zważając, że nie mogła sie ujawniać, bo samo ujawnienie sie jej w mieście byłoby równe jej śmierci. A ta myśl napawała ją smutkiem tak ciężkie, że żadne słowa nie były w stanie tego opisać.

Kai Drozdov
• szumowiny •
Kai Drozdov
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : koszmarny bliźniak i naganiacz Wron
https://kerch.forumpolish.com/t227-kai-drozdov
Posłal jej cień krzywego uśmiechu, kiedy nazwała go empatą. Być może miała rację, ta cecha jednak w jego życiu była raczej niewygodną przeszkodą, a nie rzucanym z sympatią komplementem. Empatyczni ludzie nie potrafią być bezduszni, bo zbyt długo patrzą w oczy, kiedy powinni strzelić w czoło. Mieli też najwidoczniej skłonność do zawierania znajomości, szczególnie w najbardziej niebezpiecznych miejscach.
- Ach, to moja przyjaciółka - wyjaśnił naprędce, choć wspomnienie opadającej bezwładnie Petry przyprawił go o dreszcze. - Gdybym jej nie trzymał, wstałaby ze śpiączki i przywaliła mi w nos - zaśmiał się jeszcze, śmiech jednak brzmiał słabo. Być może nadal był bardziej zdenerwowany, niż chciałby przyznać.
Słowa dziewczyny zdawały się być gorzkie, ale Kai rozumiał - wszystko rozumiał. Podejmowanie nierozsądnych decyzji, chciwość. Chociaż czy chciwością można było nazwać zwykłe pragnienie wolności i wybicia się na powierzchnię? Nie mam dokąd pójść.
- Nie ty jedna - wpadł w jej zdanie, twarz spochmurniała na moment. Wciąż był tego boleśnie świadomy. Nie miał dokąd uciekać, nie miał gdzie się schować. Każde miejsce było obce, zimne i nijakie. Każde niosło niebezpieczeństwa, w których nie znal i z którymi nie chciał stawać twarzą w twarz. Ketterdam miał więc na zawsze pozostać domem, choć rozpadającym się już przy fundamentach i śmierdzącym dymem z palonych ciał. - Prawdopodobnie większość z nas nie ma gdzie iść. Klaus nieźle to obmyślił - prychnął, przyglądając się jak dziewczyna nieufnie pije wodę.
Gdyby miał przy sobie alkohol, wyciągnąłby go dawno temu.
Uniósł brwi słysząc jej zdziwienie. Nie wiedział, czy wszyscy byli świadomi talentów ich nowego pracodawcy, on jednak nie miał co do tego grama wątpliwości. Jego ojciec niegdyś najmował ciałobójcę do pomocy w biznesie, a Kai zadawał sporo pytań. Podobno potrafili zgnieść serce ruchem dłoni.
- Dziwne - odezwał się w końcu, odrywając wzrok od pobladłej twarzy dziewczyny i wbijając go raz jeszcze w szarawe, nocne niebo. - Grisze w tym mieście nie najmują, to ich się najmuje. - Spojrzał na nią znów, ściągając brwi. - W każdym razie, chyba trochę cię uszkodził, co? - Odchrząknął, gdy zdał sobie sprawę z tego, ze znów brzmi ponuro, a nie chciał dołować dziewczyny jeszcze bardziej. - No cóż, skoro nie uciekasz, to pewnie czeka cię coś gorszego! Przydałby nam się jakiś...no, jak oni się nazywają, uzdrowiciele? Przydatna sprawa, może nie pomarlibyśmy tak od razu.

Margaret Knovta
• uzdrowiciel •
Margaret Knovta
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : Praca dorywcza jako Kwiaciarka, obrzeże miasta w Pokrywce
https://kerch.forumpolish.com/t235-w-budowie-margaret-knovta#390
- To wszystko wyjaśnia, dlaczego byłeś wtedy taki przejęty - odrzekła z lekkim uśmiechem na ustach. Fajnie jest mieć takiego przyjaciela to dobry powód by o kogoś się troszczyć albo pić piwo w jakiś barach. Gdy wspomniał o przywaleniu w nos uśmiechnęła się szerzej pod nosem sama do siebie. - A to fakt - zgodziła się z nim ponuro, Klaus wiedział co robi biorąc ich do tej roboty. Znał się na rzeczy, a co do tego nie miała wątpliwości. - Tak szczerze to sam pewnie mógłby to załatwić, ale najwidoczniej chce to załatwić inaczej - Ciałobójca nie miałby problemu z rozbrojeniem strażników, najpewniej by kogoś uspał i przekradł się niezauważony, a zamiast tego zatrudnia do tej brudnej roboty szczury oraz wolnych strzelców by zrobili to za niego. Coś z tym zadaniem było nie tak, śmierdziało jakimś podstępem.
- Już... - przerwała na chwilę marszcząc brwi -Już mi lepiej...chyba - Odrzekła, a gdy wspomniał o uzdrowicielu mimo wszystko na jej ustach pojawił sie uśmiech. - Tak... Pewnie masz racje, pożylibyśmy pięć minut dłużej - odrzekła na jego słowa z o dziwo radosną nutą. Nie brzmiała słabo, chyba, a raczej potrzebowała fizycznego odpoczynku i wszystko powinno wrócić do porządku dziennego.
- Znasz jakiegoś Griszę poza Klausem? - zapytała z ciekawości spoglądając na twarz Kaia. Co jak co, ale tego akurat była bardzo ciekawa.

Kai Drozdov
• szumowiny •
Kai Drozdov
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : koszmarny bliźniak i naganiacz Wron
https://kerch.forumpolish.com/t227-kai-drozdov
Wspomnienie Petry na podłodze opuszczonego, zimnego budynku napawało niepokojem. To nic, tylko płytki sen, ale lęk był uzasadniony - to mogło przytrafić się im wszystkim. Petrze, Szumowinom, nawet tej dziewczynie siedzącej pod blachą pustego magazynu. Nie chciał na to patrzeć i nie chciał brać w tym udziału. Bal się o siebie, ale nie było strachu większego niż strach, który towarzyszył wizji przyglądania się śmierci osób, które stały się ważne. Chociaż trochę, chociaż na chwilę.
- Wątpię - zaprzeczył szybko, gdy dziewczyna wspomniała, iż Ich pracodawca mógłby zająć się sprawa sam. Nie mógłby. Jeden ciałobójca, nieważne jak dobry nie dałby sobie rady z takim zadaniem, potrzebował włamywaczy, złodziei, snajperów i ludzi, którzy podstawiliśmy gardło stadwachcie za torbę kruge. - Nasz nowy znajomy może sobie pierdolic ile chce, może mu się wydawać, ze jest największym psem w okolicy, ale nie wykradły tego swojego skarbu sam. Jesteśmy mu niezbędni, nawet jeżeli on twierdzi inaczej - mówił, śledząc wzrokiem ciemne chmury na nocnym niebie. - Może nie jestem wielkim znawcą, ale jeżeli Pan Vinke jest faktycznie tak ważny, jak zdaje się myśleć, to nie zmarnowałby zasobów i czasu na karaluchy, których nie potrzebuje. To bystry człowiek inwestycji albo okrutny idiota…
Obie rzeczy mógłby być równie prawdziwe.
Przyjrzał się jej raz jeszcze, ściągając ciemne brwi i marszcząc lekko nos. Nigdy nie zaatakował go ciałobójca, nie miał więc pojęcia jakie było to uczucie i jak bardzo osłabiało organizm. Prawda była taka, że te z Baryłki były osłabione z definicji, nieważne jak często się je ćwiczyło.
- To dobrze, lepiej nie tracić kompana tydzień przed napadem - mruknął cicho i choć głos brzmiał chłodno, cień uśmiechu przemknął przez twarz. - Znam jednego ciałobójce. W ogóle nie przypomina Vinke, ale tez bywa przerażający. Poza tym…jednego akwantyka, który pływa po morzu, znałem paru szkwalników pracujących w porcie. Zdaje się, ze trudno przeoczyć Griszęw Ketterdamie…

Margaret Knovta
• uzdrowiciel •
Margaret Knovta
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : Praca dorywcza jako Kwiaciarka, obrzeże miasta w Pokrywce
https://kerch.forumpolish.com/t235-w-budowie-margaret-knovta#390
- Możliwe, że brakuje mu odwagi aby pójść samemu do tego miejsca, a duża ilość ludzi to większe szanse na powodzenie - To miałoby sens jakby nie było, w końcu było ich dziesięciu, a więc to wystarczająco ilość osób na powodzenie tej misji. - Wydaje się, że wie co robi - dodała krótko marszcząc brwi. Ale to, że wie co robi nie oznaczało jednocześnie  tego, że ich misja się powiedzie. Lepiej nie tracić kompana tydzień przed napadem gdy to wypowiedział przez chwilę chyba zapomniała jak się oddycha, naprawdę. A gdy wypuściła powietrze z ust spojrzała na Kaia i czuła się wewnętrznie jakoś szczęśliwa. Chyba po raz pierwszy w życiu ktoś ją tak nazwał, kompanem do czegoś, nie do końca było to dobre to fakt, ale mimo wszystko cała otoczka jej się podobała i tego akurat nie dało się ukryć.
- Znasz więcej Griszów niż ja, czy powinnam Ci zazdrościć? - powiedziała trochę rozbawiona, a trochę zamyślona, jej praca jako medykusa głównie polegała na ratowaniu ludzkiego życia nie zważając czy był to zwykły obywatel Ketterdamu, czy też Grisza. Zdaje się, ze trudno przeoczyć Griszę w Ketterdamie… Po tych słowach uśmiechnęła się pod nosem sama do siebie właśnie z jednym rozmawiasz dodała w swoich przemyśleniach rozbawiona. Ale na tą chwilę może to pozostać jej małą tajemnicą albo w odpowiednim czasie się ujawni o ile będzie się czuła na  tyle bezpiecznie by to zrobić.
- Coś się tam znam na pierwszej pomocy więc mogę pomóc nawet jeśli nie mam mocy Griszy* - dodała po chwili z przelotnym uśmiechem na ustach. To była słodko-gorzka pół prawda, którą zawarła w tych słowach jednak kłamstwo czasami powodowało, że miała z tego więcej bene fitów niż gdyby miała mówić pełną prawdę. Niby zaufanie jest ważne, ale w tej chwili ile go mogła znać? Parę godzin? To za mało czasu by móc opisać czy poznać daną osobę, choć wyczuła w nim sporo dobrych emocji i intencji. Mimo iż jest w szczurach czuła, że dobry byłby z niego kompan do picia.

*Chciałam tutaj dodać, że Margaret ma umiejkę kłamstwo na 1 poziomie przez co Kai może odczuwać te słowa jako prawda

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach