Ogrody 6PHGXqiC_o

Mistrz Gry
konto specjalne
Mistrz Gry
Stanowisko : Mistrz Gry

Ogrody

14.05.21 10:13
lokacja

Ogrody

Zaciszne ogrody to miła odmiana dla ludzi zmęczonych hałaśliwymi ulicami miasta. Tutaj mogą nacieszyć oczy zielenią, pospacerować bez pośpiechu alejkami czy usiąść na ławeczce w cieniu drzewa, by przemyśleć sobie parę spraw. Zatrudnieni w tym celu ogrodnicy dbają o kwiaty i krzewy, które są prawdziwymi ozdobami ogrodów. Spokojny charakter ogrodów podkreślają rozstawione w różnych punktach rzeźby z jasnego kamienia. Dodatkową atrakcję dla odwiedzających ogrody stanowią oczka wodne z rybami oraz szklarnia w której trzymane są bardziej egzotyczne rośliny. Goście mogą spędzić w ogrodach cały dzień, jeśli mają tylko takie życzenie. Wraz z zapadnięciem zmierzchu ogrodowe bramy zazwyczaj są zamykane.

Ezra Hernau
• piekielnik •
Ezra Hernau
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : Ochroniarz na kontrakcie rodu Groeneveldt
https://kerch.forumpolish.com/t262-ezra-hernau#822

Re: Ogrody

31.05.21 22:57
| 14 marca

Zacisnął palce u podstawy nosa, minimalizując pulsujący ból głowy. Jego dzisiejsza i wczorajsza warta w końcu się skończyła i czuł ciężkie obręcze zmęczenia, które wołały o zasłużony sen. Zanim jednak zdecydował się na powrót do mieszkania, z namysłem zdecydował się na dłuższy spacer, zahaczając o cichą - o tej porze - ostoję. Burzące się nieznośnie myśli wymagały ogłady, której chaos zewnętrznych spotkań, nie pomagał wcale. Nie odpoczywał w zgiełku. Nie dlatego, że zbiorowiska ludzkie go drażniły, a budziły ilością przyjmowanych wrażeń. Nawykły do stałej czujności, miał trudności, by pozbyć się napiętych strun oczekiwania - na atak, na zaskoczenie, na niebezpieczeństwo. Na nieznane. Mógł wyliczać powody, dla których pozostawał na ciągłej warcie, ale jak każdy, potrzebował oddechu. A tego nie odnajdował w złudnych rozrywkach.
Usiadł na jednej z pustych ławek, które znaczyły labirynt ogrodowych alejek. Nawet tutaj powietrze wydawało się wilgotne, ale nie tak stęchłe, jak wąskie uliczki najbiedniejszych dzielnic, wypełnionych pyłem, brudem i sadzą. Zdążył się przekonać, że jego rola posiadała całkiem szeroki zakres usług ochronnych, czasem wykraczających poza interesy. Szczęśliwie, zyskał sobie nie tylko na kontrakcie, ale przez umiejętności i długoletnią lojalność - miano kogoś, kogo nie wypycha się na plac zabaw do pilnowania rozwydrzonej dziatwy. Mimo to, zdarzały się wyjątki. Tych - nie lubił, jasno deklarując swoje stanowisko i warunki. I tym razem czuł na języku stłumioną emocję, złagodzoną deklaracją właściwej rekompensaty.
Rozluźnił dłonie, przecierając zmęczone powieki i zgarniając palcami wysunięte z rzemienia włosy, opadające na skroń i kark. Ostatecznie opuścił ręce, opierając je na brzegach ławki. Ciemny, wciąż dopięty pod szyję płaszcz, zdawał się wyjątkowo niewygodny, ale nie odpiął ani jednego guzika, pozostawiając nienaganną prezencję.
Cisza, ta bez ludzkiej obecności, nie trwała długo. Miękkie kroki, które go zaalarmowały, należały do samotnej postaci, której postura zamigotała najpierw na skraju widoczności, jednej ze ścieżek, potem ujawniając także tożsamość, którą zdążył zdawkowo zapamiętać w okolicznościach, które wciąż wydawały mu się w jakiś sposób niewłaściwe. Nie starał się jednak skupiać nachalnej uwagi na niemal-znajomym pracowniku Białej Róży. Kątem oka rejestrował cichą wędrówkę ciemnowłosego.
Ezra wyprostował się i ostatecznie uchwycił wzrok przechodzącego, by krótko skinąć w niemym powitaniu i zaraz potem odwrócić głowę w przeciwnym kierunku, oddając przestrzeń, którą zgarnąć mógł pierwszym spojrzeniem. Nie oczekiwał reakcji. W końcu, nie mieli ku temu żadnych przesłanek. Przynajmniej na gruncie tak neutralnym, pozbawionym sztywnej otoczki pracowych konwenansów.



Ostatnio zmieniony przez Ezra Hernau dnia 03.06.21 0:24, w całości zmieniany 1 raz

Dorian Babbin
• ciałobójca •
Dorian Babbin
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : pracownik Białej Róży
https://kerch.forumpolish.com/t245-dorian-babbin

Re: Ogrody

03.06.21 0:05
   Dorian nigdy nie miał w zwyczaju narzekać na niedogodności. Nie po tym, co przeżył w sierocińcu, w którym przyszło mu spędzić pierwsze lata swojego życia. Były to warunki, których wolałby nie pamiętać, niemniej jednak z drugiej strony nie chciałby tego zapomnieć. Pomimo tego, że nie posiadał wtedy zbyt wiele, a jego życie przypominało bardziej wegetację, to nauczyło go to jednak tego, by nie wymagać od życia zbyt wiele. Do wszystkiego podchodził obojętnie, czerpiąc radość z naprawdę niewielkich rzeczy, jak chociażby możliwość kupna swoich ulubionych ciastek po okazyjnej cenie. Życie w Ketterdamie pozwoliło mu jeszcze bardziej doceniać drobne przyjemności, jak chociażby możliwość delektowania się pięknymi widokami w ogrodach.
   Stolica Kerchu nie należała do najpiękniejszych miast. Nie była najgorsza, to z całą pewnością, ale trzeba było naprawdę się wytężyć, żeby odnaleźć jakieś przyjemne miejsca. Ciągłu zgiełk i chaos, panujący na ulicach nie pomagał w pozbieraniu myśli, co dla Doriana było szczególnym utrapieniem. Ostatnimi czasy dużo myślał o najróżniejszych rzeczach. Powoli zaczynała go dosięgać tęsknota za Ravką, nawet jeśli poziom jego życia tutaj w Ketterdamie był dużo lepszy niż w ojczyźnie. Nie dało się bowiem wyplenić uczuć, jakimi darzył miejsce swojego wychowania, zwłaszcza że lata spędzone w Małym Pałacu były wyjątkowo przyjemne. Właśnie dlatego zdecydował się na spacer po ogrodach. Potrzebował odrobiny spokoju i wytchnienia, które odnaleźć mógł w zieleni roślin.
   Będąc na miejscu pozwolił sobie na chwilę zapomnienia i zamiast skupiać się na swoich zadaniach, zaczął podziwiać rzeźby, które rozmyślnie ozdabiały i tak piękne już ogrody. Dorian bardzo lubił kwiaty. Nie znał się na nich w ogóle, większości nie potrafił nawet rozpoznać, ale nie stało to na przeszkodzie, by nie mógł ich podziwiać. Nie było mu jednak dane zbyt długo podziwiać posągów, gdyż uwagę jego przykuła znajoma sylwetka. Babbin, jak na szpiega przystało, miał dobra pamięć, szczególnie do twarzy. Dobrze pamiętał osoby, z którym przyszło mu kiedyś rozmawiać, nawet jeśli rozmowa nie trwała zbyt długo. Dzięki temu mógł unikać osób, które powinny być unikane i skupiać się na tych, na których powinien poświęcić więcej uwagi. Ezra nie należał do żadnej z grup, co czyniło z niego osobę szczególnie interesującą, bo Dorian nie lubił zostawiać niczego bez odpowiedniej analizy.
   Nie krył się ze swoimi zamiarami. Ochoczo zaczął zbliżać się do mężczyzny, udając, że interakcji nie miał w planach. Odwracał nawet głowę, gdy istniało ryzyko, że ich spojrzenia się spotkają. Miało wyjść bowiem naturalnie. W końcu jednak spojrzenia się spotkały i gdy tylko blondyn skinął głową w jego stronę, los tego nieszczęśnika został przypieczętowany.
   – Zgubiłeś klienta w tych kwiatkach – zapytał, wskazując na roślinność, która się przed nimi znajdowała. Domyślał się jednak, że nie dlatego Ezra się tutaj pojawił.

Ezra Hernau
• piekielnik •
Ezra Hernau
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : Ochroniarz na kontrakcie rodu Groeneveldt
https://kerch.forumpolish.com/t262-ezra-hernau#822

Re: Ogrody

06.06.21 17:23
Ogród nie przyciągał go urokliwym widokiem kwiatów, czy bardziej znośnym w oddechu zapachem. Wiedział już w jakich porach miejsce wypełniały głosy spacerowiczów i szepty siedzących na ławkach par. Wiedział też, kiedy obecność ograniczała się do minimum, które upodobał sobie Ezra. Zbieżność końcówki jego warty świadczyła nie tyle o szczęściu, a pośrednim wyliczeniom, o które zadbał, oddelegowując swego klienta, który wyglądał na równie zmęczonego co on sam. Na szczęście.
W myślach już rozkładał plan dnia na czynniki pierwsze. Ilość obowiązków zdawała się z dnia na dzień robić dłuższa, z czego większość przeznaczał na pracę u swego kontraktora. prowadzone w Kerchu interesy, nawet jeśli z dalszej perspektywy nie wydawały się być naznaczone niebezpieczeństwem, to prawda wyglądała inaczej. Nie raz - wiele mroczniej, niż sugerowałyby rozgrywki na salonach. On, pilnował także tego, by ten bród nie wyciekł do opinii publicznej. Ezra miał na to swoje sposoby, ale te - schodziły na dalszy plan, gdy pozostawał sam. Jak teraz. Przynajmniej - przez chwilę.
Sunąca alejką ciemnowłosa sylwetka, przypominała mu - tuż przed momentem, gdy spojrzenia się skrzyżowały - jeden z pionów na szachownicy. Ten pozornie nie mający znaczenia, przygotowywał do ataku, a właściwy układ na planszy, pozwalał wprawić w ruch pozostałe kombinacje. Ulotna myśl umknęła jednak szybko, rozmywając wrażenie nieokreślonego zaskoczenia, że on sam mógł poruszyć się na szachownicy dokładnie tak, jak chciał jego adwersarz. A może, podjął po prostu milczącą rozgrywkę. Niekoniecznie przesądzoną - Możesz go poszukać, jeśli ta kwestia cię nurtuje - odpowiedział sucho, przez moment utrzymując jasne źrenice na twarzy mężczyzny, w jakiś sposób doszukując się źródeł zadanego pytania. Ciekawość, czysta upierdliwość, czy było tam coś więcej?
Zwyczajowo, wolał trzymać ludzi na dystans. Nie szukał wrażeń, nie potrzebował urozmaicać sobie życia bardziej, niż miał. Wystarczyło nieco chłodnego tonu, lakonicznych odpowiedzi, by uchodzić za nudne towarzystwo i zniechęcić potencjalnego rozmówcę do kontynuacji. Miał jednak pełną świadomość, że czasem to nie wystarczało - z różnych względów. W tym wypadku, być może przez samo zmęczenie, opuścił gardę niżej, decydując się na powtórne odezwanie - ...ale nie polecam - dodał nieco łagodniej, z westchnieniem, jakby podsuwał właśnie obcemu dobra radę. Przeniósł wzrok na wskazaną roślinność, dostrzegając kilka kolczastych łodyg, wystających pomiędzy bujnymi krzewami kwiatów i pnączy. Coś zamigotało w spojrzeniu piekielnika, jakby przypomniał sobie opowiedziany żart, a jego znamiona dostrzegł w wyznaczonym przez oczy punkcie.
Nie przejmował się - w jaki sposób mogły zostać odczytane słowa. Opierał się na dostrzeżonych faktach i tym bardziej, nie miał ochoty na ulotną grę słów. Nie był tylko pewien, czy zastała rzeczywistość podzielała jego opinię.

Dorian Babbin
• ciałobójca •
Dorian Babbin
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : pracownik Białej Róży
https://kerch.forumpolish.com/t245-dorian-babbin

Re: Ogrody

06.06.21 23:32
   Ogrody działały na niego uspokajająco. Lubił poświęcać roślinności nieco uwagi. Kwiatki cieszyły jego wzrok i były przyjemną odskocznią od zepsucia tego miasta. Cały czas można było dojrzeć jakieś nieczystości, gdy przechadzało się uliczkami. Tutaj panował ład i porządek, którego Dorian nie mógł nie pochwalać. Przyjemnie było również odpocząć od róż, które zdobiły niemal każdy kąt Białej Róży. Chociaż róże były ulubionymi kwiatami Doriana, to chłopak czasami lubił sobie od nich odpocząć.
   W życiu Dorian analizował każdy swój ruch. Niczym w partyjce szachów, tak i teraz musiał starannie przewidzieć zachowanie swojego rozmówcy. Nauczył się czytać z ruchów ciała, sposobu mówienia czy ubioru. Starał się wyciągnąć informacje ze wszystkiego, co udało mu się zaobserwować, bo mogło to być zarówno istotne dla jego zleceniodawców, jak również mogło przesądzić o jego przyszłości. W tym momencie, zbliżając się do mężczyzny, chciał wiedzieć czy ma do czynienia z przyjacielem, czy też z wrogiem. Dorian za przyjaciół uważał każdego, kto nie zaliczał się do drugiej kategorii, nawet jeśli stosunki z daną osobą nie należały do szczególnie zażyłych.
   Blondyna nie znał zbyt dobrze, więc ciężko było mu ocenić, jakie zamiary mógł mieć w stosunku do niego. Niemniej jednak nieznajomy również nie znał jego. Dorian zakładał więc, że jest dla niego osobą na tyle obojętną, by nie zawracać sobie nim głowy. Niewiele o sobie wiedzieli, więc nie mieli powodów, by być do siebie wrogo nastawionymi.
   – Kuszące, ale nie jest mi on potrzebny do szczęścia – odparł szybko. Po ich pierwszym spotkaniu zorientował się, że mężczyzna był ochroniarzem Groeneveldta. Stawał się przez to osobą, w której lepiej było mieć przyjaciela, który podzieliłby się jakimiś informacjami o swoim pracodawcy, niemniej jednak blondyn nie wyglądał na wyjątkowo rozmownego. Z drugiej jednak strony Dorian od razu wyczuł w nim krew fjerdańczyka, co ściągało do go drugiej kategorii osób, z którymi miał styczność Dorian.
   – Rozumiem, że i ty chciałeś odpocząć od miejskiego zgiełku – powiedział, podciągając rękawy do góry. W ogrodach było dość ciepło. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że mężczyzna nie miał ochoty na rozmowę. Z tego właśnie względu musiał się nieco wysilić, by tę rozmowę wymusić, jeśli chciał się czegokolwiek dowiedzieć, co mogło okazać się przydatne.

Ezra Hernau
• piekielnik •
Ezra Hernau
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : Ochroniarz na kontrakcie rodu Groeneveldt
https://kerch.forumpolish.com/t262-ezra-hernau#822

Re: Ogrody

09.06.21 20:48
Zdarzało mu się przymykać oczy na dłużej. Nie ze zmęczenia. Nie po to, by ukryć lub coś zakryć. Ćwiczył. Ile zdołałby wyciągnąć z otoczenia, gdyby wzrok odmówił mu posłuszeństwa? Scenariusze, które zdarzało się trenować jeszcze w Małym Pałacu, zmuszając do skupienia nie na tym co widoczne dla oczu. Rzeczywistość sygnalizowała o sobie na wielu różnych poziomach. Udzielała odpowiedzi przez wrażenia, angażując wszystkie zmysły do działania. Jeśli tylko się im na to pozwoliło. I uświadamiało. Miało to też jeszcze inny cel. Moc, która krążyła w żyłach griszów, wydawała się odpowiadać na wezwanie właściciela, zupełnie, jakby była żywym organizmem. Właściwie była nim. Wpisana w życie wybrańca. Albo przeklętego, jakby powiedziano w Fjerdzie. Wzrastali i gaśli razem. Mała Nauka lubiła harmonię. Chociaż nie zawsze nazywana była spokojem.
Czuł poruszenie griszowego ognia z każdym biciem serca. Z oddechem. Nawet w zmęczonym odruchu, gdy oplatał palcami brzegi ogrodowej ławki. I gdy został schwytany w sidła rozmowy z ciemnooką zagadką, którą zdarzyło mu się spotkać w innym miejscu, czasie i w innych okolicznościach.
Musiał przyznać, że nie rozumiał. Niezależnie od mijającego czasu i wiedzy, jaką Ketterdam mu próbował wpajać, nie umiał pojąć, dlaczego mężczyzna mógł chcieć pracowac w miejscu, które sam odwiedzał tylko z konieczności, towarzysząc klientowi. Miał świadomość, że dla wielu, była to też konieczność. Kontrakty potrafiły wymusić wiele. Także tego złego. Sama praca nie raz wymagała poświecenia, ale posiadał granice, których przekroczyć nie miał zamiaru. I niezależnie, czy była to fjerdańska natura, przez pryzmat który postrzegał rzeczywistość, niepokoił go fakt, że ktoś mógł świadomie wybrać sobie los... kurtyzana?
Nauczył się już dawno, aby nie dzielić się własną wizją wartości. A na pewno, nie próbował nikogo nawrócić na nie. Tego jednak wymagał i od towarzystwa, które nie raz bardzo głośno zarzucało mu cechy, których nie posiadał. Kończyło się ostatecznie, że pozostawał nudny. To jednak, czym mógł go zaskoczyć nieoczekiwany towarzysz, to fakt, ze nigdy nie starał się go nagabywać. Być może, zasięgnąć języka, ale z kurtuazją, nie  tak często spotykaną wśród kercheńskiej społeczności. Chociaż uroda i sposób mówienia, nadawał mu wrażenia pochodzenia zupełnie innego, niż zastałe aktualnie. temu, dziwić się nie mógł. Sam był kimś takim. I być może, wszystko to sprawiało, że nie stawiał chłodnej powściągliwości wystarczająco daleko, by zniechęcić Doriana - A co jest? - zapytał bardziej od niechcenia, bez żartobliwości, czy zaczepnej tonacji, ale pozbawioną pierwotnego dystansu. Może werbalizując podsuniętą nieopacznie okazję, do zrozumienia rzeczywistości, której nie znał.
Przez moment, tylko kątem oka rejestrował poczyniony gest. Było zdecydowanie ciepło, ale Ezra nie planował jeszcze odrzucenia czujnej, osobistej warty. Nie, kiedy zmysły zostały nadwyrężone przez zmęczenie i utrzymywaną w ryzach senność. Poruszył tylko palcami, rozluźniając uchwyt, ostatecznie splatając dłonie przed sobą i opierając je o uda - Tak - uniósł wzrok bezpośrednio do twarzy mężczyzny - to chyba nic dziwnego - skoro wyglądało na to, ze nie uniknie rozmowy, zdecydował się na właściwą sobie bezpośredniość - jeśli chcesz zapytać o coś konkretnego - zrób to. Nie jestem dobry w dyskusjach o pogodzie, czy urokach ogrodów - na pewno nie tych wypełnionych węglowym pyłem Kerchu. Mógł brzmieć nieuprzejmie, ale coś mu mówiło, że miał przed sobie kogoś, kto podejmie wyzwanie. Jeśli nie - żadne z nich nic nie traciło.



Ostatnio zmieniony przez Ezra Hernau dnia 07.07.21 19:40, w całości zmieniany 2 razy

Dorian Babbin
• ciałobójca •
Dorian Babbin
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : pracownik Białej Róży
https://kerch.forumpolish.com/t245-dorian-babbin

Re: Ogrody

27.06.21 18:20
   Dorian musiał nauczyć się tego, by pozwolić sobie na odpoczynek i swoiste opuszczenie gardy. Wierzył, że musiał się pilnować na niemal każdym kroki i nawet we własnym pokoju w Białej Róży przez wiele nocy nie czuł się spokojnie. Nawet teraz wiele razy łapał się na tym, że jego sen nie jest twardy i wybudza się przy każdym hałasie, nawet jeśli były to zaledwie chodzące po parapecie ptaki. Nie potrafił wyzbyć się tkwiącej w nim paranoi. Nie było mu z tym źle, nauczył się jakoś żyć i wierzył, że pozwoliło mu to zachować skórę. Z resztą w Ketterdamie należało uważać na wszystko.
   Ogrody były pięknym miejscem, gdzie można było się odprężyć, ale nawet tutaj Dorian starał się zachowywać ostrożnie. Rozmowa z nieznajomym mu mężczyzną była dobrą okazją, by dowiedzieć się kilku rzeczy o jego pracodawcy, ale wątpił, żeby ten mu cokolwiek powiedział. Jeśli miał być szczery, to blondyn sprawiał wrażenie takiego, który nic nie mówi, co oczywiście było godne podziwu. Kiwnął głową, uśmiechając się słabo. Dla Doriana mężczyzna również był zagadką od czasu, gdy się poznali. Wtedy właśnie wyczuł, że tkwiło w nim coś interesującego.
   Życie pisało różne scenariusze i chociaż Dorianowi też nie w smak było życie kurtyzana, to mógł trafić znacznie gorzej niż do Białej Róży. Miejscu temu daleko było do obskurnego burdelu, których w Ketterdamie było pełno. Było tam ładnie i schludnie, a w powietrzu unosił się przyjemny smak róż. Musiał przyznać, że nie miał tragicznie. Życie w rozpuście też mu nie przeszkadzało, zwłaszcza że celibat nie był dla niego. Opinią innych ludzi się nie przejmował, chociaż wiedział, że go oceniają. U nieznajomego pewnie też miał już wyrobioną opinię, której rzecz jasna nie miał zamiaru ani ochoty zmieniać.
   – Nie wiem  – wzruszył ramionami szybko, po czym odchrząknął, odwracając się do swojego towarzysza. – Pieniądze mogłyby dać mi szczęście, mógłbym się stąd wyrwać, zaszyć w Nowoziemiu  – westchnął, bo plany takie bardzo mu się podobały, ale wiedział doskonale, że były jedynie mrzonką tak kruchą i delikatną, jak bańka mydlana. Nie łudził się, że kiedykolwiek uda mu się stąd wyrwać, o ile rodzina dla której pracował, nie wpłaci za niego pieniędzy albo nie umożliwi mu ucieczki. Wątpił że tak się stanie, bo wiedział, że nic dla nich nie znaczył. Był jedynie pionkiem w grze, którą chcieli prowadzić.
   – Okej, skoro nie chcesz przyjemnej rozmowy… Jak to się stało, że Fjerdańczyk wylądował na kontrakcie u Groeneveldtów?  – zapytał, usiłując wyzbyć się uszczypliwości. Jego niechęć do Fjerdy powinna pozostać prywatna i nie ujrzeć światła dziennego. Niemniej jednak interesował go ten szczególny fjerdeńczyk i musiał dowiedzieć się, co takiego w nim drzemało.

Ezra Hernau
• piekielnik •
Ezra Hernau
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : Ochroniarz na kontrakcie rodu Groeneveldt
https://kerch.forumpolish.com/t262-ezra-hernau#822

Re: Ogrody

07.07.21 20:38
Nie trudno było uwierzyć, że Ketterdam nie był domem dla zbyt dużej populacji mieszkańców. Ogromna część miasta była po prostu skupiskiem emigrantów, uciekinierów z innych krajów, zagubionych pomiędzy "światami" duchów, ciągnących za sobą brzemię przeszłości. Gdzieś w tej płaszczyźnie znajdował się Ezra. I stawiał więcej niż kruge na to, że Dorian wpisywał się w ów schemat równie skutecznie. Dopóki jednak ich znajomość nie wymagał większych interakcji, nie starał się dociec prawdy bez potrzeby. Oddzielał pole prywatnych przestrzeni, od wymagań profesyjnych, a te omijały sylwetkę pracownika Białej Róży.
Dzieliły ich różne historie. Łączyła teraźniejszość kamiennego miasta. I splot ścieżek akurat tu w ogrodzie. Słyszał kiedyś, powiedzeniem rozmazanym w przeszłości, że nic nie było dziełem przypadku. We wszystkim co się przydarzało, można było odnaleźć pewien cel. Nie zawsze widoczny od razu. Rozumienie przychodziło czasem po latach, dlatego - piekielnik trzymał się idei okazji, mimo zmęczenia (a może tym bardziej) obejmując jej ramami także nieoczekiwane spotkanie - Czyli jednak nie pieniądze same w sobie - większość, których znał, traktowała Ketterdam tylko jako przystanek w życiu. Czasem konieczny, choć bolesny. Nie znał ciemnowłosego, by móc zgadywać powodów do tkwienia w zastałych realiach, ale krótkie zdanie mogło nieść ze sobą bardziej wyraźną wskazówkę.
Mały fragment personalnej układanki, który zaskoczył na miejsce - Możliwe, ze mamy po prostu różne pojęcia "przyjemnej rozmowy" - zaczął, unosząc nawet kącik ust w górę. Sama otoczka i kontekst rozmowy wywołały w nim mimowolne rozbawienie, które objęło nawet jasne źrenice. Dopiero pytanie, które nastąpiło potem, rozmazało emocję, wracając na twarz powagę. Próżno było szukać w nim zaskoczenia, w jakiś sposób doceniał, że Dorian zrezygnował z zawoalowanych podchodów. Znowu - nie każdego było stać na podobną śmiałość - Szczerość za szczerość - wyprostował się i podniósł z miejsca, mając ulotne wrażenie, że spięte mięsnie zaprotestowały. Nawet jeśli wychwycił uszczypliwą nutę pytania, zignorował ją. Nie mógł się dziwić niechęci, jaką darzono jego rodzime strony - odpowiem, jeśli i ty podzielisz się ze mną swoją prawdą - chciał zrozumieć, zobaczyć perspektywę, która budziła w nim co najmniej mieszane uczucia - i jeśli ci to nie przeszkadza, przejdźmy się - dodał, wskazując dłonią kierunek, ruszając dopiero, gdy zrobił to towarzysz. Milczał krótko, nie mając większego problemu z werbalizacją kiełkującego pytania - Jak to się stało, że wylądowałeś w Białej Róży, w tej a nie innej profesji? - maskowana konsternacja zlała się z powściągliwym spojrzeniem, które posłał Dorianowi. Nie narzucał oceny, nawet jeśli twardo trzymał się wartości, że sam nie był w stanie zgodzić się na podobne rozwiązanie.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Similar topics