Dach kamienicy - Page 2 6PHGXqiC_o

Mistrz Gry
konto specjalne
Mistrz Gry
Stanowisko : Mistrz Gry

Dach kamienicy

08.05.21 22:38
First topic message reminder :

lokacja

Dach kamienicy

Jedna z opuszczonych kamienic nie została zabezpieczona i bez przeszkód można wejść na klatkę schodową. Stopnie są strome i niepewne, ale wspięcie się po nich jest opłacalne z prostego powodu: widoków. Po wejściu na strych, drzwi wyłamane z zawiasów prowadzą prosto na dach. Nie jest to zbyt bezpieczne miejsce, a gzyms, na którym można usiąść i podziwiać panoramę Ketterdamu choć kamienny, grozi zawaleniem. Widać stąd niemal całe miasto, aż po samo wybrzeże.


Ayaan Malviya
• zakontraktowany •
Ayaan Malviya
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : żigolak
https://kerch.forumpolish.com/t192-ayann-malviya

Re: Dach kamienicy

07.07.21 11:54
Wydawało mu się, że szybko przywykł do sytuacji, w której się znalazł – tego typu zbliżenia były dla niego chlebem powszednim, nie były niczym nowym. Jednak przebywając na dachu z Kaiem czuł coś innego, coś, z czym nigdy wcześniej nie miał styczności. Jakieś dziwne uczucie, którego nawet nie potrafił nazwać rozsadzało go od środka, sprawiało, że gotował się wewnętrznie. I pewnie cholernie trudno było mu to kamuflować – bo raczej nie dawał tego po sobie poznać. Nigdy nie bywał przesadnie wylewny jeśli chodziło o silniejsze emocje, w sieci odczuć i doznań poruszał się raczej ostrożnie.
   Możliwe, że na chwilę zatracił się gdzieś w gęstwinie swoich myśli, ale wciąż się w niego wpatrywał, jak w obraz, od którego z trudem odrywa się wzrok. Odruchowo zaczesał za ucho kilka ciemnych, niesfornych kosmyków, kiedy to wiatr kolejny raz smagnął go po twarzy. Ale w końcu się uśmiechnął, a z zamyślenia wyciągnęły go słowa piegowatego.
   „Nigdy nic mi się nie wydaje.”
   Wyszczerzył się bardziej. Ta niesamowita pewność siebie w zestawieniu z poróżowiałą twarzą była do prawdy urokliwa i wręcz rozbrajająca – w jakiś dziwny sposób działała na Ayaana. Obaj musieli sobie zdawać sprawę, że to tylko gra pozorów, że próbowali ukrywać swoje wszystkie najgorsze cechy i zachowania, których nie chcieli otwarcie pokazać drugiemu. Trzeba było tylko czekać aż któryś z nich przestanie się pilnować i w końcu odsłoni zbyt wiele.
   „To od wiatru.”
   Zaśmiał się cicho, krótko, jakby nie wierzył w to co właśnie usłyszał.
   Doprawdy?
   — Podobają mi się — wyszeptał, od razu spoglądając na jego policzki. Mógł próbować mu wmówić, że są od zimna lub od czegokolwiek innego, ale Malviya swoje wiedział i żaden uskok w bok nie zdołałby go zwieść. Zdarzało mu się bywać ślepym, ale akurat obok tych rumieńców nie dało się przejść obojętnie. Po prostu nie.
   Najpierw go wysłuchał, pozwolił na kolejne zbliżenie i kolejny raz poczuł jego dotyk. Dosłownie na moment zamknął oczy, ale szybko roztwarł je znowu, lokując na nim swoje spojrzenie.
   — Więc załatwione, jesteś Kaiem całującym mnie na dachach — odpowiedział sprawnie, bo nad tą odpowiedzią nie musiał myśleć zbyt długo. Zupełnie jakby od dawna miał ją gotową. — Szybko zapraszasz nieznajomych do domu. — zaśmiał się głupkowato, obejmując go ramieniem. Przyciągnął go bliżej siebie, żeby niemalże się w niego wtulić. Ostatecznie ułożył głowę na jego ramieniu tak, że nie w ogóle nie widział jego twarzy.
   — Teraz akurat myślę o Tobie. Jestem zszokowany, że jesteś jednocześnie seksowny i niezwykle uroczy. To mieszanka, której się nie spodziewałem.
   Nie dał mu odpowiedzieć, bo szybko uciszył go pocałunkiem.

Kai Drozdov
• szumowiny •
Kai Drozdov
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : koszmarny bliźniak i naganiacz Wron
https://kerch.forumpolish.com/t227-kai-drozdov

Re: Dach kamienicy

09.07.21 1:30
Z zaskoczeniem uświadomił sobie, iż powinno być mu zimno - siedział na tym dachu w niedopiętej koszuli, z rękawami podwiniętymi do łokci, ale chłodne i ziemiste powietrze nocnego Ketterdamu nawet go nie dosięgało. Było mu ciepło w ten najprzyjemniejszy ze sposobów - lekkie mrowienie ognia w kominku, poranna rozgrzana pościel, drugie ciało tak blisko, ze można było poczuć czyjś oddech na policzku. Miał wrażenie, że skóra Ayaana parzy go, kiedy palce przesunęły się pod materiałem. Zapiekło, zapiekły policzki i usta, a on twierdził, że podobają mu się te rumieńce, więc Kai prychnął cicho, jakby chciał odzyskać panowanie nad sytuacją. Przecież stracił ją tak dawno.
Złapał się na tym, ze wyczekuje tych uśmiechów i zupełnie bezwolnie je odwzajemnia. Przyjemna była pewność w jego głosie, łatwość z jaką wypowiadał jego imię. Brzmiało lepiej w jego ustach, nie było już tylko krótkim dźwiękiem wyrzuconym od niechcenia w kasynie. Przeszło mu przez myśl, że mógłby słuchać jak je mówi bez przerwy - szeptem czy w krzyku, wszystko jedno. Byle na jego usta i w jego dłonie.
- Mogę być też Kaiem, który całuję cię na ziemi, pod ziemią nawet - odparł, ciszej nieco, próbując złapać spojrzenie jego oczu. Gdziekolwiek będziesz chciał chciał mówić, ale ugryzł się w język, bojąc się że powie zbyt wiele. Nie chciał go straszyć, nagle ogarnął go jakiś dziwny lęk przed tym, że odepchnie go i odejdzie. Dlatego pewnie, kiedy wtulił się w niego, kładąc głowę na jego ramieniu, Kai westchnął krótko, prawie z ulgą. Ramię objęło go mocniej w pasie, druga ręka zaczęła gładzić ciemne włosy. Dziwne było to, jak idealnie na miejscu się czuł. Jakby tak miało być - jakby miał trzymać go tak blisko od samego początku.
- Nie możesz być nieznajomym, skoro ja już nim nie jestem - odpowiedział, czując, że głos zamienia się w szept. - To byłoby nielogiczne, prawda? Jesteś Ayaanem, dachowcem z Baryłki - zaśmiał się krótko, nachylając się krótko i dotykając wargami jego skroni. Gest był zaskakująco czuły i Kai bał się każdego kolejnego ruchu, więc z wdzięcznością przyjął jego słowa, zapełniające chwilową ciszę. Nawet jeżeli miał przez nie poczuć się jakby dach pod nim się rozpadał. Pocałunek przyszedł zaraz po nich, a Kai odwzajemnił go chętnie, palce wplątane we włosy Ayaana odchyliły lekko jego głowę.
- Och, tak? Poza moim nieodpartym urokiem osobistym, wielkim umysłem i umiejętnością okradania większych od siebie mam też wiele innych zalet, a kilka z nich na pewno by ci się spodobało - powiedział w końcu, ton wybrzmiewał delikatnym rozbawieniem, twarz rozjaśniła się w wyzywającym uśmiechu. Pocałował go znów. Krótko i na tyle mocno, że ponownie zakręciło mu się w głowie.
- Wrócisz? - pytanie padło nagle, dłoń sięgnęła do policzka. Tym razem go nie całował uśmiech zbladł, wzrok uczepił się jego twarzy.
Do mnie - musiał zrozumieć. Nawet jeżeli takie głupie o było, takie dziecinne - prosić o to kogoś, kogo poznał niecałą godzinę temu.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach