Ambasada Ravki 6PHGXqiC_o

Mistrz Gry
konto specjalne
Mistrz Gry
Stanowisko : Mistrz Gry

Ambasada Ravki

08.05.21 21:45
lokacja

Ambasada Ravki

Najpyszniej prezentująca się ambasada, która już od pierwszego spojrzenia zachwyca eleganckimi zdobieniami gmachu oraz wyrazistością strzelistych okiennic. Wnętrza wykonane są z użyciem tapet inkrustowanych barwnymi nićmi, podłogi zaś w dużej mierze wyłożono drewnianymi panelami. Wraz z przedstawicielem władcy Ravki przebywają tu również dość licznie wyznaczeni do jego ochrony członkowie Drugiej Armii, z których niektórzy są nawet upoważnieni do prowadzenia interesów w imieniu nacji.

Alya Maksimov
• ciałobójca •
Alya Maksimov
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Ochrona Ambasadora Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t198-alya-maksimov#279

Re: Ambasada Ravki

23.05.21 21:38
Stała przed ambasadą oparta plecami o mur bez większego celu. Nie wyglądała jak gdyby się gdzieś spieszyła. Wręcz przeciwnie, trwała w bezruchu. Właśnie skończyła pracę, miała na tę chwilę wolne. Wiedziała, że mądrze byłoby z niej skorzystać, takich momentów nie było wiele. Powinna wykorzystać go w pełni, zająć się sobą. Obecnie marnowała jedynie cenny czas, a minuty nieubłaganie płynęły. Ambasador potrzebował ochrony, takie miała zadanie i nie mogła go kwestionować. Rozkaz to rozkaz, a Alya bardzo poważnie do nich podchodziła, zwłaszcza jeśli były wydane przez samego Głównodowodzącego. Nie zmniejszało to jednak jej niezadowolenia, ani trochę. Awans traktowała jak wygnanie. Dlaczego została oddelegowana tak daleko?
Dla przechodniów musiała przypominać kłębek niezadowolenia. Spoglądali na nią od czasu do czasu. Nic dziwnego, miała na sobie keftę odpowiednią dla swojego Zakonu. Kiedy uczestniczyła w oficjalnych spotkaniach musiała dobrze się prezentować. Mogła ukrywać bycie griszą, ale w takim ubraniu odstraszała potencjalne niebezpieczeństwo, jeszcze zanim takie miało miejsce. Była dumna ze swojego pochodzenia i ze swoich umiejętności. Nie zamierzała się niczego wstydziń.
Gdyby mogła chętnie by w coś kopnęła. Nie lubiła tego miasta, wydawało jej się brudne i śmierdzące. Tęskniła za Ravką i nie chciała przyzwyczaić się do zmiany.
Trzymała w ręce peta, nieużytego. Miała ze sobą zapalniczkę, jednak nie zamierzała jej używac. Nie wiedziała nawet skąd wytrzasnęła papierosa. Może znalazła go gdzieś przed wejściem? Wpatrywała się w niego bardzo uporczywie, jak gdyby miał poprawić jej humor. Dawno nie miała takiej ochoty zapalić. Ciężkie czasy wymagały ciężkich metod przetrwania. Trucie się było widocznie jedną z nich.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326

Re: Ambasada Ravki

23.05.21 22:26
To proste zadanie, mówili. Wszystko będzie w porządku, mówili, powtarzał w głowie fjerdański mężczyzna, przemierzając wolnym krokiem kolejne uliczki, które dzieliły go od wejścia do ambasady Ravki. Gdyby ktoś powiedział mu zeszłej wiosny, że będzie maszerował w eleganckiej szacie przez dzielnicę rządową Ketterdamu, wyśmiałby taką osobę lub postarał się, aby wylądowała w szpitalu polowym. To nawet nie było zabawne, a jednak do tej pory zupełnie niemożliwy scenariusz znalazł swoje miejsce w rzeczywistości, wywracając życie byłego Druskelle do góry nogami.
Prawdę mówiąc, Leif był przerażony. Wprawdzie słyszał wiele opowieści o tym, jak odmienne są normy kulturowe w innych krajach, daleko poza granicami Fjerdy, jednak przyjazd do stolicy Kerchu, skutecznie udowodnił mu, że na pewne zmiany nie dało się przygotować. Do tej pory wydawało mu się, że słyszał o tym mieście wystarczająco wiele z opowieści macochy, jednak... obecność kobiet praktycznie na każdym rogu i to na dodatek parających się najróżniejszymi pracami była dla niego nie lada szokiem. Jeszcze był w stanie rolę kobiet w przybytkach, jakimi były gospody, czy szkoły, w których uczyły się małe dzieci. Ale kobieta za biurkiem w ambasadzie jednego z większych mocarstw świata?
Nie wspominając już o griszy w straży ambasadorskiej — mruknął pod nosem, przypominając sobie plotki krążące po biurze.
Nie zdradzono mu ich treści papierów, jakie ze sobą miał, ale polecono, aby jak najszybciej dostarczył je do ambasady Fjerdy. Nie miał pojęcia, jaki miał być tego cel. Czyż nie istniała już instytucja chłopców na posyłki? A może był to kolejny element gry, która mu umykała, a jego obecność w murach fjerdańskiej ambasady miała wysłać jakiś sygnał? Tyle pytań, tak mało...
Mężczyzna nie zdążył nawet do końca uformować swojej myśli, gdy po wyjściu z uliczki, stanął praktycznie przed samym wejściem do budynku ambasady. A drzwi chronił nie kto inny jak grisza odziana w charakterystyczną keftę. Mięśnie twarzy Leifa stężały, a jego instynkt dosłownie zaczął wariować. Z jednej strony miał niebywałą ochotę obrócić się na pięcie, a z drugiej pochwycić tę kobietę i wyprawić ją z długi i przyjemny rejs do Djerholmu. Gdyby tylko nie te okoliczności, pomyślał i mechanicznym krokiem ruszył w stronę wejścia.
Zatrzymał się u stóp schodów i zmierzył griszę uważnym spojrzeniem.
Mam dokumenty dla najwyższego ambasadora Ravki z ambasady Fjerdy. Ponoć jestem oczekiwany — wyjaśnił twardym głosem.
Naprawdę robił co w jego mocy, aby większość z jego słów nie była nasyconych pielęgnowaną od maleńkości nienawiścią do tego cechu magów. Zacisnął mocniej palce na teczce dokumentów, które dzierżył w dłoni. Czy pozwoli mu przejść?

Alya Maksimov
• ciałobójca •
Alya Maksimov
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Ochrona Ambasadora Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t198-alya-maksimov#279

Re: Ambasada Ravki

23.05.21 23:05
Minuty mijały, czas płynął tak szybko. Nie wiedziała, która była godzina. Miała wrażenie, że w Katterdam zawsze panował półmrok. Nie wiedziała jak długo stała w miejscu. Aż zaczęły ją boleć plecy. Następnym razem będzie sobie musiała znaleźć lepsze miejsce na chwilę odpoczynku.
1, 2, 3 sekundy później zza rogu wyłonił się jakiś mężczyzna. Spojrzała na niego dopiero, kiedy stanął tuż przed nią. Z początku myślała, że to zwykły przechodzień i zwyczajnie go zignorowała. Był to jej pierwszy błąd, przecież od zawsze wpajano jej, żeby była czujna na każdym kroku. Zwłaszcza na obcej ziemi. Zaklęła cicho pod nosem. Nie ma jak to dobre, pierwsze wrażenie, a co!
Zlustrowała go od stup do głów nawet się z tym nie kryjąc. Był bardzo przystojny wysoki, jak na jej oko. Przekrzywiła delikatnie głowę, a kosmyk niesfornych pukli opadł na jej policzek. Czekała na wyjaśnienia, które niestety bardzo szybko padły. Zmrużyła delikatnie oczy, F j e r d a. Świetnie, a miał być  to taki spokojny dzień. Od razu przypomniała sobie twarze umierających w bólu fjerdończyków, kiedy dosłownie wysysała z nich życie. Kącik jej ust delikatnie drgnął.
- Alya Maksimov, prywatna ochrona ambasadora - powiedziała oficjalnym, wyuczonym tonem, jak gdyby musiała to powtarzać tysiąc razy dziennie. Za pewne tak było. Miała delikatny ravkański akcent. Potrafiła się go wyzbyć, ale zazwyczaj jej na tym nie zależało. Była dumna ze swojego pochodzenia i nie uważała, żeby miała się czego wstydzić.
Jej wzrok skierował się na dokumenty, które kurczowo trzymał w rękach. Podeszła do niego o krok bliżej. Wyglądał jak gdyby walczył sam ze sobą, żeby nie rozszarpać papierów na wióry. Ah Ci fjerdańczycy. Musiała z całej siły hamować chęć przewrócenia oczami.
- Trochę się gniotą - zauważyła unosząc na niego swoje oczęta. Dokumenty oczywiście, co innego mogłaby mieć na myśli? Uniosła jedną brew. Czego tutaj szukał? Czy mówił prawdę? Która była godzina? Tyle pytań i brak odpowiedzi. Zdecydowanie trochę się wkurzyła, że to zawsze ona trafiała na dziwne sytuacje, a Alexei miał farta i spokój.
Zresztą łatwo było ją zdenerwować, to nic nowego.
- Możesz zostawić je ze mną. Chętnie wszystko przekażę - dodała po chwili. Warto było spróbować, bo czemu nie? Bezpieczniej nie wpuszczać nikogo obcego do środka. Kluczem było nie dopuszczanie do niebezpiecznych sytuacji. Z takiego założenia wychodziła. Była też trochę leniwa, nie chciała wejść do środka, żeby upewnić się czy mówił prawdę.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326

Re: Ambasada Ravki

23.05.21 23:48
Pomimo tego, że spodziewał się dźwięku akcentu, jaki wydobył się z gardła kobiety i tak zjeżył się na jego brzmienie. Kiedy ostatnio miał okazję słyszeć ravczańską barwę głosu w sytuacji, która nie wiązałaby się z krzykami i jękami bólu? Dawno, może nawet bardzo dawno.
Leif Blomstedt — odparł z ociąganiem, kładąc nacisk na odpowiednie głoski swego nazwiska. Wyraźnie można było zauważyć, że nie był zadowolony z tej interkacji. — Asystent ambasadora Fjerdy.
Przez chwilę jego usta pozostawały otwarte, jakby chciał dodać coś jeszcze. Nie zrobił tego jednak. Mimo wszystko zastanawiał się, czy gdyby wspomniał przelotnie o swojej służbie w formacji Druskelle, to czy dostrzegłby cień strachu w oczach młodej kobiety. Czy w Małym Pałacu karmiono ją legendami o potwornościach, jakie wyrządzają griszom, podobnie jak jemu od maleńkości opowiadano o bezwzględności żołnierzy Drugiej Armii?
Wzmianka o dokumentach wyraźnie wytrąciła go z równowagi, ponieważ na moment stracił rezon, a rysy jego twarzy złagodniały, jakby na moment zapomniał o pozie, jaką planował przyjąć podczas tego spotkania. Wygładził dłonią dokumenty i przerzucił je do drugiej dłoni. Kiedy grisza ponownie się odezwała, spojrzał na nią z niedowierzaniem. Gdyby pojęcie poczucia humoru było mu bliższe, być może nawet by parsknął śmiechem.
Nie wydaje mi się, drü — sprzeciwił się ostro, gryząc się w język, jednak po chwili kontynuował minimalnie przyjemniejszym dla ucha tonem. — Griszo. Dokumenty mają trafić do rąk ambasadora. Tylko i wyłącznie.
Usta mężczyzny ułożyły się w cienką linię. A mówili mu, żeby uważał na słowa. To nie była fjerdańska dzicz, gdzie nawet generałom zdarzało się posługiwać nie do końca wysublimowanym językiem. Teraz był w zupełnie innym świecie. Krainie polityki, gdzie to słowa miały większą wagę od czynów, a konflikty rzadko kiedy rozwiązywało się bezpośrednia. Na Djela, kto wpadł na pomysł, że on się tutaj odnajdzie? Cóż, przynajmniej miał satysfakcję z tego, że w co poniektórych słowach umieszczał doskonale wyważoną ilość jadu.
Bez względu na to, jak chwalebna i ważna by nie była Twoja funkcja, nie wyglądasz mi na ambasadora.
Właściwie jedynym pocieszeniem w tej chwili była perspektywa tego, że jeśli pokona przeszkodę w formie griszy, to porozmawia z normalnym człowiekiem w gmachu ambasady. Nagle jego wyobraźnię nawiedziła straszna myśl. Cóż by to była za katastrofa, gdyby nie dość, że był zmuszany do ciągłych kontaktów z ambasadorami Ravki, to jeszcze wyszłoby na jaw, że władca tego kraju, pozwolił, aby to magowie piastowali tę funkcję! Jak dobrze, że mógł pozostawić ten koszmar w sferze swoich wybujałych fantazji.

Alya Maksimov
• ciałobójca •
Alya Maksimov
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Ochrona Ambasadora Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t198-alya-maksimov#279

Re: Ambasada Ravki

24.05.21 0:32
Alya nie była ślepa. Od razu wyczuła, że mężczyzna nie był zadowolony z zaistniałej sytuacji. Zresztą ona także. Obydwoje wyglądali na nieszczęśliwych. Pech! W końcu dowiedziała się kim był i jakie stanowisko piastował. Każda informacja o potencjalnym wrogu była na wagę złota. Oczywiście pod warunkiem, że nie kłamał. Dziewczyna brała taką opcję pod uwagę. Skąd mogła mieć pewność?
Wspominając o pogniecionych dokumentach szukała na jego twarzy jakiejś zmiany. Czy rzeczywiście fjerdończycy byli tacy bezduszni jak jej mówiono? Podczas walki nie miała okazji ani czasu, żeby żadnego zapytać. Teraz sytuacja zmieniła się całkowicie i musiała komunikować się z wrogami w sposób jak najbardziej profesjonalny. Nie przychodziło jej to łatwo. Była przyzwyczajona do eliminowania zagrożenia siłą, nie czekając na rozwinięcie się sytuacji. Martwy wróg może nie mówił zbyt wiele, ale nie był niebezpieczny. Wolała takie metody, nie była najlepsza w rozmowie z obcymi. Jej obowiązkiem była ochrona, nie pogawędka. Mimo wszystko nie umiała pohamować triumfalnego uśmiechu, kiedy wyprowadziła go z równowagi. Nawet jeśli całość trwała zaledwie kilka sekund. Była zwyczajnie z siebie dumna.
- Leif Blomstedt - powtórzyła za nim ze swoim słodkim, ravkańskim akcentem. Trochę specjalnie go prowokując, skoro przyłożył takie wielkie starania do wymowy swojego imienia i nazwiska w poprawny sposób. Była ciekawa jak bardzo go to zaboli. Z drugiej chciała zapamiętać jego dane, gdyby były jej w przyszłości potrzebne. Jeśli rzeczywiście był tym za kogo się podawał ich drogi pewnie skrzyżują się jeszcze nie raz.
Słysząc jego następne słowa uniosła brwi ku górze.
- D r ü ? Nie dokończyłeś - od razu podłapała to, na co czekała. Uprzedzenie i nienawiść. Nie odsunęła się jednak. Czuła się w miarę bezpiecznie. Tuż przed drzwiami własnej ambasady. Była to sytuacja, kiedy miała przewagę i nie zamierzała się z tym kryć. To on chciał coś od niej. Jeśli zależało mu na wejściu do ambasady musiał się zachowywać. W każdej innej sytuacji role by się odwróciły, a jej przewaga diametralnie zmalała. Była tego świadoma, gdzieś w głowie zapaliło się czerwone światełko, które póki co ignorowała. Na komentarz o ambasadorze przewróciła oczami, nie mogła się tym razem powstrzymać.
- Chyba rozumiesz, że nie mam pewności czy mówisz prawdę? - Zaczęła znudzonym tonem jak gdyby tłumaczyła jedno i to samo niesfornemu dziecku - Nie mogę Cię tak po prostu przepuścić - skończyła wzruszając delikatnie ramionami. Po chwili oczywiście wpadła na tej jeden ze swoich głupich pomysłów. Jej rozsądek krzyczał, żeby dała sobie spokój, jednak było już za późno
- Chyba, że przeczytam Twoje myśli - dodała po chwili ciszy wyciągając w jego stronę dłoń. Nie zamierzała go dotykać, jednak była ciekawa jego reakcji. Czego uczyli ich o griszach? Ile było w tym kłamstw? Testowała go, świetnie się przy tym bawiąc.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326

Re: Ambasada Ravki

24.05.21 16:57
Leif zazgrzytał zębami, słysząc, jak kalane jest jego nazwisko w ustach ravczanki.
Ciężko się pozbyć starych nawyków, rzeźniczko — odparł, nie zamierzając dawać jej kolejnych podstaw do tego, aby jeszcze bardziej utrudnić mu przekroczenie progu ambasady. — A już, zwłaszcza gdy były tak pieczołowicie i intensywnie pielęgnowane.
Słysząc, że młoda kobieta planuje wejść mu do głowy, aby wysondować jego umysł, wzdrygnął się z obrzydzeniem i cofnął na niższy schodek. Perspektywa doświadczenia plugawych mocy griszy na własnej skórze w najmniejszym stopniu mu się nie podobała. Mężczyzna otaksował raz jeszcze spojrzeniem szatę griszy. Kefta ciałobójców, najgorszych parszywców Drugiej Armii. Od kiedy to zabójcy zmienili swoje preferencje i zaczęli grzebać w głowach, a nie sercach swoich ofiar?
Nagle go tknęło. Czy ona sobie z nim pogrywała, a może próbowała potwierdzić, jakieś przypuszczenia, które uformowały się w jej przeżartym spaczeniem umyśle? Wypuścił powoli powietrze z płuc. Zdecydowanie nie był przyzwyczajony do tego rodzaju interakcji z griszami, a najgorsze w tym wszystkim było to, że na dobrą sprawę nie mógł jej nic zrobić, nie ryzykując jednocześnie incydentu dyplomatycznego. Zmełł w ustach przekleństwo, po raz kolejny poddając pod wątpliwość decyzje dowództwa. W sumie, czy dokładnie ta sama zasada nie dotyczyła także i jej? Może i jej usługi były cenione w pewnych kręgach, jednak plotki o tym, że jakaś drüsje grzebie w głowach dla gości ambasady, raczej nie zostałyby ciepło przyjęte w Ketterdamie.
Nie umiesz tego robić, zabójczyni — mruknął nie do końca pewnych swoich słów, strzelając oczami na boki. Chwilę później odzyskał jednak rezon, gdy do głowy wpadł mu pewien pomysł. — I nie zaryzykujesz skandalu. Gdyby w miasto poszła wieść, że mieszacie ludziom w głowach, następne negocjacje w jakiejkolwiek ambasadzie, spędziłabyś skrępowana i pozbawiona możliwości obrony swojego pracodawcy.
Kąciki ust Leifa uniosły się delikatnie w grymasie samozadowolenia. Czyżby trafił w dziesiątkę? Albo, chociaż w ósemkę? Faktycznie, może i nie był jeszcze obyty w zwyczajach kręgów politycznych Ketterdamu, jednak jego wiedza, wyniesiona z ciężkich lat treningu i służby wojskowej we fjerdańskiej dziczy, mogła działać na jego korzyść. Chociaż ręce go świerzbiły, aby wypróbować jedną z kilku znanych mu technik obezwładnienia griszów, tak być może bystrość umysłu wystarczy. Przynajmniej tym razem.
W twoim najlepszym interesie jest wpuścić mnie do środka i odeskortować do gabinetu ambasadora — dodał po chwili, celowo oferując wspólną podróż przez labirynt korytarzy.
Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że była to oferta kompromisu, jednak w rzeczywistości chciał zagrać na dumie czarownicy. Nie tylko musiałaby opuścić stanowisko, a jeszcze odprowadzić go w odpowiednie miejsce, poczekać, aż załatwi wszystkie sprawy, skoro w jej oczach był tak wielkim niebezpieczeństwem, a na końcu grzecznie odprowadzić do wyjścia, życząc na koniec miłego dnia. Leif podejrzewał, że dla większości Druskelle podobny układ byłby trudny do przyjęcia, czy w przypadku Alyi miało być tak samo?

Alya Maksimov
• ciałobójca •
Alya Maksimov
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Ochrona Ambasadora Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t198-alya-maksimov#279

Re: Ambasada Ravki

24.05.21 19:02
Co do starych nawyków rozumiała go doskonale. Widocznie obydwoje znaleźli się w nieprzyjemnej sytuacji, z której nie byli ani trochę zadowoleni. Kto by pomyślał, że tak na prawdę mieli ze sobą  tyle wspólnego? Szkoda, że pałali do siebie tak wielkimi uprzedzeniami, których praktycznie nic nie było w stanie zmienić. Ich znajomość była skazana na wzajemną nienawiść, tak na prawdę, jeszcze zanim się zaczęła. Smutne.
Kiedy Pan L cofnął się o krok zaśmiała się jak mały, wredny chochlik. O taką reakcję jej chodziło i była z siebie ewidentnie dumna. Przez chwilę widziała zmieszanie, które jednak szybko się ulotniło. Słysząc jego komentarz skrzywiła się trochę. Widocznie nie był tak całkiem niedoinformowany. Oczywiście nie zdawała sobie sprawy, że mógł nie być pewien swoich słów. Skąd mogła wiedzieć? Od razu cofnęła dłoń. Niechętnie, miała nadzieję, że dojdzie do rękoczynów i będzie miała okazję trochę się z nim siłować. Dawno nie miała okazji do używania swoich zdolności i siły fizycznej.
Uznała, że odsunął się z obrzydzenia nie dlatego, że uwierzył w jej historyjkę o czytaniu w myślach.
- Mówią na nas ciałobójcy - powiedziała tylko, chociaż 'zabójczyni' jak najbardziej jej pasowało. Nie zamierzała kłócić się o szczegóły. Nie kryła swoich zdolności, dumnie nosiła czerwoną keftę. Często samo ubranie wzbudzało strach i niechęć u innych. Alya od zawsze wykorzystywała odrazę ludzi jako swoją tarczę obronną.  Tak na prawdę była przecież jedynie młodą kobietą o dziwnych zdolnościach. Nie różniła się za bardzo od zwykłych ludzi. Oczywiście niewiedza działała tutaj na jej korzyść. Skoro Fjerda uważała takie jak ona za czarownice, to taką rolę zamierzała odgrywać.
- Trafna uwaga -  burknęła niechętnie przyznając mu rację. Słowa ledwo przeszły przez jej gardło, jak gdyby miała się nimi zakrztusić. Nie była zadowolona z tego co powiedziała. Miała niewyparzoną buzię. Powinna była zwyczajnie przemilczeć jego uwagę. Mogła zgrywać wszechmocną i wszechwiedzącą, jednak sabotowanie spotkań ambasadora nie należało do jej obowiązków. Widząc jego zadowoloną z siebie buzię syknęła cicho coś po ravkańsku. Na pewno nie było to nic miłego. Skrzyżowała ręce na piersi w typowym babskim geście obronnym. Mina jej zrzedła, zdecydowanie popsuł jej humor. Słysząc jego następne słowa zaśmiała się cicho.
- Jasne, może mam Cię jeszcze poprowadzić za rączkę, panie Blomstedt - skwitowała jego pomysł, specjalnie naciskając akcentem na jego nazwisko. Ani jej się śniło niańczenie tego przystojniaka mężczyzny. Westchnęła w końcu. Dłuższe przetrzymywanie go nie miało większego sensu
- Ambasador jest dzisiaj niedostępny z prywatnych powodów, nie wiem czemu nikt was o tym nie poinformował - wyjaśniła w końcu. - Będziesz musiał przełożyć swoje spotkanie - dodała już bardziej oficjalnym tonem. Wciąż miała ochotę się z nim droczyć. Dawało jej to dużo satysfakcji. Jeśli jednak rzeczywiście był tym za kogo się podawał, nie mogła go otwarcie obrazić. Nie zamierzała ryzykować gniewu ambasadora i skargi przesłanej prosto do Głównodowodzącego.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326

Re: Ambasada Ravki

24.05.21 21:11
Reakcja griszy na to, że nie okazał się jednak zupełnie niedoinformowanym wieśniakiem z odległej Fierdy, dała mu do myślenia. Czyżby właśnie z takim problemem nie potrafiła sobie poradzić ambasada? Brakowało im wiadomości i doświadczenia w tym, jak obchodzić się z griszami, którzy najwidoczniej coraz śmielej sobie poczynali w mieście? Ta perspektywa była... niepokojąca. Będzie musiał się nad tym głęboko zastanowić, kiedy już będzie miał możliwość zaszyć się w biurze.
To nie jedyne określenie, jakim ludzie zwykli opisywać wasz cech — powiedział nieco ciszej.
Rzeźnicy. Mordercy. Demony. Wiedźmy. Nienaturalne zdolności Drugiej Armii potrafiły wzbudzać strach, a fjerdanin miał szansę zobaczyć, jak i doświadczyć ich na własne oczy podczas służby na granicy. Stwierdzenie, że griszowie “odwalają najbrudniejszą robotę” nie było dalekie od prawdy. Gdyby nie wyjątkowe okoliczności, w jakich się znaleźli, zapewne rzuciliby się już sobie go gardeł. Świadomość tego, że do tej pory tak się nie stało, rozpraszała Leifa. To tak jakby czekać na atak, który nie nadchodził, a wciąż mieć poczucie, że w każdej chwili może do niego dojść.
Z zamyślenia wyrwał go krótki wybuch śmiechu kobiety. Zmarszczył brwi. Powiedział coś zabawnego? To by było dopiero zaskakujące.
Sądząc, iż udało mu się zdobyć przewagę w tej rundzie, Blomstedt powrócił na szczyt schodów z nową pewnością siebie. Ba, właściwie miał już właściwie nawet przygotowaną odpowiedź na zasłyszany komentarz. Z ust każdej innej osoby jego słowa zabrzmiałyby zapewne jak niezobowiązujący żarcik, jednak sam mężczyzna nie postrzegał tego w ten sposób. Grał na nosie kobiety, jednocześnie starając się wytknąć jej w ten sposób, że naprawdę traktuje tę sprawę z odpowiednim szacunkiem i powagą. To, że grisza posługiwała się swoim ciętym językiem bez większego przemyślunku, nie było już jego problemem.
Eskorta i uroczyste zaanonsowanie mojej skromnej osoby z całą zupełnością wystarczy, panienko Maksimov — odparł niewzruszony, celowo zniekształcając brzmienie nazwiska kobiety za pomocą swojego rodzimego akcentu.
Co więcej, sądząc, że ten gest zwiększy wagę jego słów w oczach ciałobójczyni, pochylił delikatnie głowę w taki sposób, jakby zwracał się do dziecka. W gruncie rzeczy nie było to z resztą wyjątkowo problematyczne, biorąc pod uwagę, że dzieliła ich spora różnica wzrostu. Na szczęście w tym wypadku działało to na jego korzyść. Ugh, sama myśl, że mógłby mieć teraz do czynienia z prawie dwumetrową griszą i to na dodatek kobietą, sprawiła, że poczuł nieprzyjemny ścisk w żołądku. Dzięki Djelowi, za tę minimalną przewagę.
W takim razie jestem zmuszony prosić o kontakt z najbliższym współpracownikiem ambasadora tudzież jego asystentem — dodał, starając się za wszelką cenę zwalczyć piętrzące się w nim pokłady zirytowanie.
Uszanujmy pracę obydwu naszych instytucji i pozwólmy sobie kontynuować dalszą katorgę, jaką jest ten dzień bez wzajemnego towarzystwa, dorzucił w myślach. Nie dość, że już i tak miał masę obowiązków na głowie, to teraz jeszcze jego rozmowa z griszą przedłużała się w nieskończoność. Głównie z tego powodu nie pozwolił sobie na to, aby bawić się z nią w długotrwałe słowne gierki. Wyraził swoją intencję i teraz pozostawało mu wierzyć w to, że jego potrzeba szybkiego opuszczenia ravczańskiej ambasady dorównywała chęci Alyii, aby się go z niej pozbyć. Kooperacja, której podstawę stanowiła wzajemna niechęć do siebie nawzajem. Najlepszy rodzaj współpracy.

Alya Maksimov
• ciałobójca •
Alya Maksimov
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Ochrona Ambasadora Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t198-alya-maksimov#279

Re: Ambasada Ravki

24.05.21 22:48
Alya odpuściła temat nazywania griszów przeróżnymi, wymyślonymi przezwiskami. Tak na prawdę było jej wszystko jedno. Nie zamierzała się o to dłużej sprzeczać. Z takim nastawieniem mogli zacząć się kłócić na każdy temat. Widocznie szukali zwady, nie dało się tego inaczej określić. Każdy z nich był zawzięty i nikt nie chciał odpuścić. Typowo. Al była przyzwyczajona do różnych wyzwisk. Nie tylko fjerdańczycy ich używali i wcale dużo się nie pomylili. Nie przywiązywała wagi do nazewnictwa. Rozumiała, że jej zdolności mogły być dla wielu przerażające. Nie dziwiła się ich reakcji, jednak chętnie wzbudzała w nich strach. Strach był jej największym sprzymierzeńcem. Wystraszony wróg nie był żadnym zagrożeniem. Tak jak Leif szukała przewagi. Nieustanna przepychanka o to kto 'górował' nad rozmówcą.
- Również wyglądasz na zabójcę - powiedziała tylko kończąc temat. Oczywiście nie posiadała wiedzy na ten temat, jednak skoro mieszkał w Katterdam nie mógł być niewinny. Zresztą jej zdaniem wszyscy fjerdańczycy byli czemuś winni, no nie? Mógł ją poprawić, jeśli była w błędzie.
Niestety rzeczywiście przegrała następną rundę. Mężczyzna wszedł na wyższy stopień i teraz to on górował, dosłownie. Był od niej wyższy więc chcąc czy nie musiała zadrzeć swój nosek ku górze. Nie odsunęła się jednak pomimo tego, że stał blisko i jeszcze się pochylił. Wszystkie cząsteczki jej ciała krzyczały, żeby coś zrobiła. Było to bardzo nienaturalne zjawisko. Zacisnęła dłonie w piąstki, hamując się przed użyciem Małej Nauki. Wiedziała, że pewnie od razu by ją powstrzymał, nie mogła sobie pozwolić na atak na przedstawiciela innej ambasady bez powodu. Tylko dlatego, że tak działał jej wyuczony instynkt. Jej napięcie spowodowane jego bliskością było doskonale widoczne. 1, 2, 3 sekundy później wzięła głęboki wdech uspokajając zszargane nerwy.
O dziwo trochę jej się polepszyło słysząc jak komicznie wymówił jej nazwisko. Mimowolnie prychnęła zasłaniając uśmiech dłonią. Był całkiem zabawny chociaż nawet się nie starał. B e z s e n s u. Przewróciła na koniec oczami. Niestety miał cholerną rację i nie mogła już dłużej wszystkiego mu utrudniać. Im szybciej dostarczy swoje papiery tym szybciej sobie pójdzie, prawda?
- Bardzo dobrze - wydusiła w końcu i gestem ręki wskazała, żeby szedł przodem. Myśl Leifa stojącego tuż za nią sprawiała, że jej żołądek zwijał się w supeł. Wolała mieć go na oku. Tak na wszelki wypadek. Niech on lepiej martwi się, że grisza szła za nim, a nie odwrotnie. Znów walka o przewagę. Dosłownie jak dzieci. Byłoby za pewne łatwiej dla obydwu, gdyby zwyczajnie skoczyli sobie do gardeł. Przynajmniej nie musieli by przechodzić przez tak dużo stresu.
- Zapraszam - dodała oficjalnie i jeśli wszedł do środka od razu ruszyła za nim. Nie zamierzała przecież zostawić go samego. Kooperacja pełną parą. - Tylko się zachowuj - dodała na koniec. Nie mogła się powstrzymać.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326

Re: Ambasada Ravki

24.05.21 23:56
Strach największym sprzymierzeńcem? Różnie można było na to patrzeć. Dla niektórych mogło to być narzędzie, swoisty oręż, którym dana osoba wyżynała sobie drogę do osiągnięcia celu, ale co z całą resztą? Strach mógł sprawić, że ludzie podejmowali głupie i nieodpowiedzialne decyzje. A to mogło zaszkodzić nie tylko im, ale także innym z otoczenia.
Tutaj każdy może być zabójcą — odparował chłodno i dopiero po chwili zdał sobie sprawę, że w sumie było to dosyć trafne stwierdzenie.
Może i nie wychował się w tej metropolii, ale ostatnie tygodnie spędzone tu, pokazały mu, że występ może się kryć tutaj na każdym rogu. Zgraja polityków zebrana w Ketterdamie przesuwali powoli pionki po szachownicach i swoimi decyzjami nieraz wbijali innym nóż w plecy, rada miasta prowadziła własne interesy, które zarówno bezpośrednio, jak i pośrednio mogły przyczynić się do czyjejś śmierci. Nie wspominając już o całej masie podejrzanych typów, którzy kręcili się po zapuszczonych zaułkach po zmroku, czając się w cieniu i wyczekując dogodnej okazji, aby uderzyć. Naturalnie Leif miał na tyle pomyślunku, aby nie pakować się w takie miejsca o nieodpowiedniej porze, jednak mimo wszystko plotki szybko krążyły po mieście. Niektóre zasłyszał w biurach ambasady, a inne sącząc gorące napitki w kawiarni.
Musiał przyznać, że to drobne zwycięstwo w starciu z żołnierką Drugiej Armii było dosyć satysfakcjonujące. Wprawdzie prześladujące go od początku konwersacji poczucie nie przeminęło, jednak czuł, że najgorsze już przeminęło. Jak na jedno z pierwszych tego typu potyczek z griszą, doszedł do wniosku, że fakt, iż nie skończyło się to rozlewem krwi lub przynajmniej ostrą kłótnią w samym centrum dzielnicy rządowej, był nie lada osiągnięciem. Zarówno dla niego, jak i pani ochroniarz.
Serdecznie dziękuję — odezwał się, gdy drzwi ambasady w końcu stanęły przed nim otworem. — Nie widzę innej możliwości w tej kwestii.
Leif nie miał już zbytniej ochoty wykłócać się o to, które z nich będzie kroczyło przez plątaninę korytarzy na początku ich małego pochodu. Wprawdzie mógł posłużyć się argumentem, że na dobrą sprawę nie znał rozkładu pomieszczeń budynku, jednak i tak już stracił wystarczająco dużo czasu. Z drugiej strony, przecież kluczowe biura musiały się jakoś wyróżniać, prawda? Jakoś pokieruje trasą, a w ostateczności poprosi swoją przewodniczkę, aby udzieliła mu wskazówek. Kto wie, może nawet urozmaici mu wizytę, opowiadając o wystroju?
Po przejściu przez próg mężczyzna rozejrzał się czujnie dookoła. Było tu zdecydowanie bardziej... wystawnie niż w ambasadzie Fjerdy. Miało to wprawdzie swój niezaprzeczalny styl, jednak były Druskelle i tak nie mógł pozbyć się wrażenia, że było to trochę na pokaz, jakby ilość różnokolorowych nici wszytych w tapetę świadczył o tym, że Ravkę po prostu stać na takie ozdoby. Westchnął cicho, po czym zdecydował się skręcić w lewy korytarz, argumentując w głowie tę decyzję tym, że podobną drogę przebywał każdego dnia w drodze do swojego własnego stanowiska pracy. W duchu miał nadzieję, że Alya nie będzie próbowała poprawić sobie nastroju jego kosztem, prowadząc go w jakieś ślepe uliczki.

Alya Maksimov
• ciałobójca •
Alya Maksimov
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Ochrona Ambasadora Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t198-alya-maksimov#279

Re: Ambasada Ravki

25.05.21 16:37
Rzeczywiście jego uwaga była słuszna. W Katterdam zabójcy byli czymś normalnym. Nikt nie ruszał się bez broni i każdy był potencjalnym niebezpieczeństwem. Co za paskudne miasto. Albo się je kochało albo nienawidziło, nie było niczego pomiędzy. Alyi niestety nie przypadło do gustu, a nie wiedziała jak długo przyjdzie jej tutaj zostać. Każdego nowego dnia miała nadzieję, że ambasador zostanie wezwany z powrotem do Ravki. Obojętnie z jakiego powodu. Niestety codziennie była zawiedziona i nic takiego się nie działo.
Nowa technika Leifa, czyli bycie uprzejmym, totalnie wyprowadzało ją z równowagi. Kiedy był niemiły i wredny, bez problemu odpowiadała w ten sam sposób. Słowa takie jak 'serdecznie dziękuję ' w ogóle jej nie pasowały. Wydawały się nienaturalne i dziewczyna musiała mocno się zastanowić czy się nie przesłyszała. Doszczętnie ją tym uciszył. Skończyły jej się kąśliwe uwagi skierowane w jego stronę tylko po to, żeby go zirytować i zezłościć. Wszystko skomentowała jedynie uniesionymi brwiami. Była szczerze zaskoczona. Chyba znalazł na nią sposób. Spodziewała się po nim wszystkiego, tylko nie tego! Była zła sama na siebie, że dała mu się tak podejść. Przeklęty buraczany pan L! Musiała wyglądać na naburmuszoną dziewczynkę, nie było jej do śmiechu. Słysząc jego komentarz przewróciła oczami po raz enty. Miała straszną ochotę szturchnąć go łokciem. Zasłużył sobie.
Niechętnie weszła za nim do środka budynku. W końcu nie zamierzała zostawić go samego.  Jeszcze czego. Gdyby coś narobił to by się jej potem oberwało. Chciała pokazać mu najkrótszą drogę do gabinetu, jednak ten postanowił sam ją odnaleźć. Very well. Bardzo grzecznie podążała za nim. Kilka kroków wstecz, w odpowiedniej odległości. Musiała trochę się spieszyć. Mężczyzna szedł szybko, a Alya prawie biegła zanim jak mała kaczucha za swoją mamą.
- Po schodach do góry - powiedziała w końcu, kiedy zbliżał się klatki schodowej. Wciąż utrzymywała swobodny dystans. Jego osoba, zwłaszcza w pobliżu, wyprowadzała ją z równowagi. Dystans działał na jej korzyść. A miał to być taki spokojny dzień, eh. Na piętrze przeszli jeszcze kilka kroków i dziewczyna zatrzymała się przed odpowiednimi drzwiami.
- Masz być grzeczny -  rozkazała jak gdyby mówiła do pięciolatka. Za krugę mu nie ufała. Zapukała dwa razy czekając na odpowiedź po drugiej stronie. Jeśli taka nadeszła Leif mógł wejść do środka, a Alya w zależności od życzenia osoby zasiadającej w gabinecie. Mogła wejść ze względów bezpieczeństwa lub poczekać przed drzwiami, jeśli woleli porozmawiać na osobności. Rozkaz to rozkaz. Wyszkolono ją na żołnierza. Mogła mieć swoje zdanie, jednak nie zawsze mogła z się z nim obchodzić głośno. Czasami musiała sobie przypominać, że była tutaj jedynie pracownikiem.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326

Re: Ambasada Ravki

25.05.21 17:45
Dotarcie do odpowiedniego gabinetu, okazało się jednak większym wyzwaniem, niż na początku sądził. Wbrew jego nadziejom, rozkład pomieszczeń znacząco różnił się od tego, jaki znał ze swojej rodzimej ambasady. W sumie było to dosyć sensowne. Dzięki temu podczas ewentualnego ataku na daną placówkę potencjalni zabójcy czy złodzieje mieli utrudnione zadanie i plany ambasady Nowoziemia w niczym by im nie pomogły, podczas ataku na oddział dyplomatyczny innego kraju.
Pomimo tego, że był w pełni świadomy ciążącego mu na plecach spojrzenia ciałobójczyni, robił co w jego mocy, aby się nie odwrócić. Zamiast tego przyjął taką postawę, jakby doskonale się odnajdywał w nowym położeniu i oczekiwał od niej tylko i wyłącznie tego, że ułatwi mu robotę. Najwyraźniej jednak grisza nie była w stanie się powstrzymać od zbędnych komentarzy.
Moje stanowisko tego właśnie wymaga — odparł z lekko wyczuwalną nutą żalu w głosie.
Po tym stwierdzeniu nacisnął klamkę i wkroczył do środka biura. Kolejne małe zwycięstwo. Najpierw udało mu się zneutralizować bezpośrednie zagrożenie w formie ogara strzegącego wrót, potem sprawił, że ów ogar zmienił się w stewarda, a teraz jeszcze krążył po wnętrzu ravczańskiego przybytku, jakby był u siebie. Nie musiał się odwracać, aby oczyma wyobraźni dostrzec to, że kobieta może się w tej chwili dosłownie gotować ze złości. Nie dość, że nie udało jej się go przepędzić swoim warczeniem, to jeszcze w minimalnym stopniu musiała mu pomóc. Czy dawało mu to satysfakcję?
Cóż, zdecydowanie czuł się dzięki takiemu obrotowi spraw nieco lepiej. Gdyby to do niego należała decyzja, jak miał spędzić ten dzień, to w życiu nie zdecydowałby się na wyjście do tej konkretnej ambasady. Miał wrażenie, że nawet odwiedziny u dyplomatów z Szu Han byłyby bardziej owocne. I mniej problematyczne. Mężczyzna w pewnym momencie zatrzymał się mniej więcej w połowie drogi do biurka (jak podejrzewał) głównego asystenta. Poprawił rękawy marynarki i wygładził papiery, które miał tu przetransportować. Na koniec wyprostował się i pokonał te kilka metrów dzielących go od następnego celu.
W porównaniu z rozmową z griszą perspektywa wymiany zdań z innym mężczyzną nawet wywodzącym się z Ravki wydawała się miłą odmianą. Nie oznaczało to jednak, że zamierzał spędzić tu kolejną godzinę, wymieniając uprzejmości i siląc się na udawanie zadowolonego z tego spotkania.
Leif Blomstedt, oddział ambasady Fjerdy w Ketterdamie — rozpoczął rzeczowo, układając dokumenty w zgrabny stosik na stole. — Polecono mi dostarczyć szczegółową dokumentację dotyczącą ostatnich... działań przedstawicieli naszych nacji. Podobno ambasador nieszczęśliwie zaniemógł, a Pan jest osobą najwyższą tu stopniem, która czuwa na stanowisku.
Fjerdanin wyprostował się i ułożył dłonie w piramidkę, tak jak pokazywano mu podczas szkoleń, które odbył w przyspieszonym tempie przed przybyciem do Kerchu. Nie chciał wdawać się w szczegóły rozmów prowadzonych pomiędzy dyplomatami zwaśnionych krajów, gdy miał za plecami zabójczynię, która najpewniej skrzętnie zapamiętywała każde słowo.

Kanciarz
konto specjalne
Kanciarz
Stanowisko : puszcza kantem
https://kerch.forumpolish.com

Re: Ambasada Ravki

25.05.21 23:58
Michail Sokolov był dzisiaj bardzo zajęty. Od samego rana przez biuro przewinęło się mnóstwo osób. Najpierw zjawił się przedstawiciel Rady Kupieckiej. Potem do drzwi zapukał pracownik Uniwersytetu Ketterdamskiego z zaproszeniem dla Ambasadora do spotkania się ze studentami i wygłoszenia odczytu na temat kultury Ravki.
Ketterdam przez lata stał się domem ludzi ze wszystkich stron świata. My, jako ostoja wiedzy i oświecenia dbamy, żeby głosy różnych kultur i narodów były słyszane stwierdził z dumną miną profesor Naszego Szanownego Rektora niezmiernie cieszy, że Ambasada zdecydowała się przekazać Bibliotece Uniwersyteckiej tych kilka obiecanych książek. To wiele dla nas znaczy...
Sokolov przyjął kopertę i częściowo odciął się od paplaniny swojego gościa. Pozornie słuchał, ale myślami odpływał ku innym sprawom. Lata praktyki nauczyły go jak sprawiać wrażenie aktywnego słuchacza. Żałował, że Ambasador był dziś nieobecny. Spędzałby czas na pogaduszkach z takimi jak ten tutaj, zaś Sokolov mógłby zająć się najważniejszą papierkową robotą. Na biurku miał trochę papierów wymagających pilnego rozpatrzenia i uporządkowania. Nikogo zatem nie powinno dziwić, że odetchnął z ulgą, gdy ruch przy jego gabinecie wreszcie zamarł. Zapanował upragniony spokój. Skarcił jeszcze młodego, niezbyt rozgarniętego urzędnika za pomieszanie teczek, po czym zajął się czytaniem dokumentów.
Nie potrwało to długo.
Zaklął cicho, słysząc skrzypienie otwieranych drzwi. Irytacja z powodu konieczności przerwania po raz kolejny pracy szybko skryła się pod maską profesjonalizmu. Poważnie podchodził do obowiązków asystenta Ambasadora. Nie był lubiany przez wszystkich pracowników Ambasady, ale nawet ci, którym najbardziej zalazł za skórę, nie mogli powiedzieć, że Michailowi Sokolovowi brakowało doświadczenia i kompetencji. Przybrał więc swoją dobrze znaną pozę opanowanego, rzetelnego Asystenta. Na twarzy nie drgnął mu ani jeden mięsień, gdy przybysz wyjawił kim jest i co przyniósł.  
- Zechce pan spocząć, panie Blomstedt? - wskazał Leifowi fotel z aksamitną tapicerką oraz kunsztownie rzeźbionymi poręczami - Zgadza się. Zastępuję w tej chwili Ambasadora. Michail Sokolov. Główny Asystent. Bardzo mi miło. Chyba nie mieliśmy do tej pory przyjemności się poznać?  
Obowiązek albo dobre wychowanie zmusiło Sokolova do podniesienia się zza biurka i wyciągnięcia dłoni na powitanie. Czy Blomstedt zdecyduje się wyciągnąć rękę do kogoś, kto, co tu kryć, należał do wrogiego narodu?  Asystent zerknął szybko na Alyę, jakby szukał u niej potwierdzenia, że człowiek z którym rozmawia rzeczywiście jest tym za kogo się poddaje. Wpuściła go do środka, tak więc musiał zaufać jej osądowi.
- Maksimov, nie widzieliście nigdzie po drodze Raskolnikova? - zapytał griszę, tak dla pewności. Niezależnie od tego czy Leif zdecydował się odwzajemnić jego chłodny, mocny uścisk ręki lub przysiąść w fotelu, Sokolov wrócił do swojego biurka.
- Przekażę dokumenty Ambasadorowi. Proszę poinformować swojego zwierzchnika, że w najbliższym czasie ustosunkujemy się do zawartych w nich raportów. Chętnie poznamy także stanowisko Ambasadora Fjerdy w tej sprawie. Wiadomo, że zawsze otwiera to drogę do rozmów. Musi pan jeszcze podpisać oświadczenie przekazania papierów - Sokolov podsunął Leifowi dwie identyczne kartki z oświadczeniem i pióro.
Słowa, słowa. Grzecznościowe formułki i wyuczone zwroty. Zadziwiające, że przedstawicielstwo dwóch krajów, które od dawna toczyły ze sobą wojnę, w ogóle kłopotali się utrzymywaniem stosunków dyplomatycznych. Podtrzymywaniem gry pozorów. Być może wynikało to z przebywania na terytorium oficjalnie neutralnego państwa? A rozmowa między wrogami, nawet jeśli towarzyszył jej fałsz, ukryta niechęć, dokądś prowadziła.

Alya Maksimov
• ciałobójca •
Alya Maksimov
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Ochrona Ambasadora Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t198-alya-maksimov#279

Re: Ambasada Ravki

26.05.21 15:57
Alya nie wygrała tej walki i nie udało jej się spławić Leifa. W końcu dała za wygraną, nie zamierzała tracić więcej energii i czasu na zwykłe sprzeczki. Obydwoje, obojętnie jak bardzo by tego chcieli, nie mogli pozwolić sobie na rękoczyny. Niestety takie wyjście z sytuacji nie wchodziło w grę. Grisza na pewno zostałaby odesłana pierwszym możliwym transportem do Małego Pałacu, ale czy właśnie nie o tym marzyła? Było to bardzo proste rozwiązanie jej problemu, którym było przebywanie w Katterdam. Z drugiej strony spotkałaby się z gniewem Głównodowodzącego. Nie mogła ryzykować i była zmuszona odpuścić.
W końcu stali przed drzwiami prowadzącymi do gabinetu asystenta Sokolova mierząc się wzrokiem. Leif wszedł do środka, a Alya tuż za nim. Nie chciała zostawić go samego. Mimo, że jej prawdziwym zadaniem była ochrona samego ambasadora, pewnie oberwałoby się jej, gdyby ucierpiał także asystent. Stanęła tuż przy drzwiach, prawie opierając się o nie plecami. Skinęła głową w stronę Michaila na przywitanie, jednak nie odzywała się więcej. Słuchała wymiany zdań mężczyzn jak gdyby była tylko ozdobą, dodatkiem. Asystent również widział fjerdańczyka po raz pierwszy. Ciekawe, może był tutaj nowy?
Słysząc wzmiankę na temat ambasadora musiała nieźle się powstrzymać, żeby nie wybuchnąć śmiechem. Za pewne znowu złapał jakieś choróbsko od jednej z prostytutek, które odwiedzały go co noc. Życie w Katterdam miało swoje plusy, ale zdrowiu nie służyło.
- Nie, ale ja go dzisiaj zastąpię - odpowiedziała neutralnym tonem biorąc na siebie jeszcze więcej pracy. A marzyła przecież o gorącej kąpieli. Miała skończyć szybciej i zająć się sobą.
Stała sztywno z rękami po bokach ciała zwyczajnie obserwując sytuację. Uważała na Leifa, gdyby próbował coś wykombinować. Jednak wydawał jej się rozsądną osobą. Wkurzającą, ale rozsądną. Alya może mu nie ufała, ale nie sądziła, żeby zdecydował się na jakieś dziwne posunięcia. Miała wrażenie, że był z tego wszystkiego tak samo niezadowolony jak cały personel ravkańskiej ambasady. Im szybciej panowie porozmawiają, tym wcześniej skończy się ta nieprzyjemna sytuacja.
Całe spotkanie wydawało się komiczne. Dwa kraje toczące wojnę. Za pewne teraz ich ludzie wybijali się wzajemnie na froncie, a oni wymieniali się grzecznościami. Jeszcze brakowało, żeby ktoś przyniósł wszystkim kawkę. Świerzbiły ją ręce, wolałaby walczyć u boku swoich towarzyszy. Rozrywać płuca Druskelle i widzieć ich poszarpane, martwe ciało. Tymczasem wpatrywała się w wielkie plecy Leifa, bo był zbyt wysoki i zasłaniał jej cały widok na asystenta.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326

Re: Ambasada Ravki

26.05.21 18:30
Na całe szczęście Leif nie zastanawiał się zbyt mocno nad tym, z jakiego powodu ambasador Ravki nie mógł pojawić się tego dnia w biurze. Jasne, na początku wytrąciło go to nieco z równowagi, jednak zrzucił tę nie dyspozycyjność na problemy ze zdrowiem. W życiu nie przeszłoby mu przez myśl, że mogłoby to być z konsekwencjami spędzenia upojnej nocy w domu uciech. Na całe szczęście, Blomstedt nie był jeszcze ani razu zmuszony szukać swojego szefa po okolicznych burdelach, tylko po to, żeby dostać podpis na jakimś świstku papieru. Pytanie tylko, czy ambasador wolał trzymać się z daleka od takich przybytków, czy Leif po prostu nie został dopuszczony do tych jakże tajnych informacji. Z drugiej strony, chyba wolałby w ogóle nie dostać odpowiedzi na tę zagwozdkę.
Owszem. Obawiam się, że nie mieliśmy tej przyjemności — potwierdził przypuszczenia głównego asystenta, nie odtrącając podanej mu dłoni.
Ich wymiana uprzejmości była mocna, a nawet wręcz stanowcza, co skutecznie przypomniało mężczyźnie, że w gruncie rzeczy żadne z nich nie było zadowolone z tego spotkania i związanymi z nim okoliczności. On sam wolałby teraz pakować zapasy na kolejny patrol wzdłuż fjerdańskiej granicy, zabójczyni zapewne preferowałaby spędzać ten czas, odgrywając rolę rzeźnika, a Sokolov zapewne byłby w siódmym niebie, gdyby wszyscy go zostawili w spokoju i mógłby zająć się własnymi sprawami. A tak, dzięki napiętym relacjom narodów, którym służyli, dosłownie każdy gest i słowo, nieważne jak na pozór miłe, zdawało się podszyte niechęcią i całą gamą innych negatywnych emocji, jakie towarzyszyły im na myśl o potencjalnym wrogu. Nic dziwnego, że już na tym etapie mieli siebie dosyć.
Nie zwracając większej uwagi na niezobowiązującą rozmowę pomiędzy bliskimi współpracownikami ambasadora, Leif zajął wskazane mu miejsce i zaczął wypełniać karty z oświadczeniem przekazania dokumentów. Zajęło mu to nieco dłużej, niż powinno, jednak było to spowodowane tym, że uważnie przeczytał treść przekazanych mu papierów. Wolał się dwa razy upewnić, czy na pewno składa swoje podpisy tam, gdzie powinien i nie jest to żadna sztuczka.
Jestem pewny, że konsulowie Fjerdy z radością podzielą się wszelkiego rodzaju detalami podczas najbliższego zebrania — odparł dźwięcznie, zmuszając się poniekąd do przywołania na twarz delikatnego uśmiechu.
Nie był przekonany do tego, czy wyniósł wystarczająco wiele z przyspieszonego szkolenia w Djerholmie, jednak z tego, co pamiętał, pozytywne podejście potrafiło zdziałać cuda w trakcie negocjacji. A przynajmniej w teorii. W gruncie rzeczy mógł zrobić niewiele więcej, niż powiedzieć, że istnieje szansa na kontynuowanie możliwych rozmów na linii Fjerda-Ravka w najbliższej przyszłości. Pewności nie miał nikt, bo i trudno było określić, jakie konkretnie były plany ambasadorów i jak bardzo były one spójne z decyzjami dowództwa militarnego na froncie. Obietnica złożona w Ketterdamie mogła w ciągu paru dni obrócić się w niebyt, jeśli na granicy dojdzie do jakiegoś poważnego incydentu.
Było mi bardzo miło, panie Sokolov — powiedział, kiedy udało mu się już wszystko wypełnić. Po wstaniu z fotela nawet ukłonił się odpowiednio, a następnie jego spojrzenie powędrowało w stronę griszy. — Rozumiem, że mnie Pani odprowadzi, panienko Maksimov?
Nie zadrgał mu ani jeden mięsień twarzy, a w oczach nie zagościła nawet jedna iskierka błysku, świadcząca o tym, że mogłaby to być dla niego zabawa. Po prostu nie miał zamiaru jej tego przepuścić. Raz, że chciał jej udowodnić, że będzie musiała dotrzymać swojej małej obietnicy, a dwa... Cóż, miał przed sobą głównego asystenta ambasadora. Wprawdzie wątpił, aby ten przekazał każdy, najdrobniejszy szczegół spotkania swojemu szefowi, jednak warto było zapewnić ambasadzie Fjerdy parę dodatkowych punktów, dzięki współpracy z griszą. Nieważne jak wymuszonej i niechętnie przyjętej do wiadomości. Ta praca zdecydowanie nie należała do najłatwiejszych.

Kanciarz
konto specjalne
Kanciarz
Stanowisko : puszcza kantem
https://kerch.forumpolish.com

Re: Ambasada Ravki

27.05.21 23:19
Asystent zgarnął jeden formularz z oświadczeniem dla siebie, drugi zostawił Blomstedtowi, żeby ten mógł zanieść szefowi dowód należycie wykonanej roboty. Chodziło nie tyle o jakieś biurokratyczne bzdury, co zasadę ograniczonego zaufania. Łatwiej uniknąć oskarżenia o umyślne niedostarczenie ważnego dokumentu czy inne dyplomatyczne sztuczki, kiedy miało się w ręku podpisane przez doręczyciela oświadczenie, że przyniósł we właściwe miejsce to co miał przynieść. Napięte stosunki pomiędzy ambasadami zmuszały pracowników o zadbanie nawet o takie szczegóły.
- Nie wątpię, że tak będzie - odrzekł krótko Sokolov. Nieraz uczestniczył w tego rodzaju spotkaniach i wiedział, jak przeważnie wyglądały polityczne dyskusje przedstawicieli Ravki z przedstawicielami Fjerdy. Każda ze stron starała się usprawiedliwić działania swojego państwa i różnymi metodami usiłowała wywrzeć nacisk na tą drugą stronę. Słowne przepychanki, zawoalowane aluzje, próby sił i ugrania czegoś dla siebie były na porządku dziennym. Mimo to obie nacje wciąż rozmawiały przy jednym stole. Sokolov przyzwyczaił się do  politycznych zagrywek. Do takiego stopnia, że obserwował Leifa Blomstedta praktycznie od momentu, w którym mężczyzna przedstawił się i opisał cel swojej wizyty. Jego uwadze nie umknęło ani to, że Fjerdanin był skłonny odwzajemnić ucisk dłoni ani to, że użył grzecznego zwrotu w stosunku do ciałobójczyni. Nie zamierzał dokładnie, z najmniejszymi detalami relacjonować swojemu przełożonemu spotkania z pracownikiem Ambasady Fjerdy, niemniej pewne rzeczy były warte odnotowania. Opłacało się gromadzić informacje o ludziach z przeciwnego obozu. Poznawać ich upodobania, słabostki,  nawet styl prowadzenia rozmowy. Coś, co dzisiaj wydawało się błahostką, za miesiąc mogło pomóc przechylić szalkę dyplomacji na jedną ze stron. Sokolov dowiedział się niewiele podczas krótkiej wymiany zdań z Leifem, ale był cierpliwy. Prędzej czy później nadarzy się okazja do następnego spotkania.
- Mi również, panie Blomstedt - powiedział, następnie zwrócił do Alyi - Doskonale Maksimov. Najpierw proszę odprowadzić naszego gościa do wyjścia.
Jeśli Alya miała nadzieję, że Sokolov powie, żeby została w  biurze to właśnie się z nią rozstała. Asystent odnotował w pamięci wiadomość, jaką przekazała mu pod płaszczykiem błahych słów grisza. Potem zamierzał z nią porozmawiać i zapytać czy zaobserwowała coś interesującego podczas wędrówki do jego biura. Póki co nadal czekała na niego papierkowa praca. Wrócił do dokumentów tuż po tym jak za Leifem i Alyą zamknęły się drzwi.

Alya Maksimov
• ciałobójca •
Alya Maksimov
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Ochrona Ambasadora Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t198-alya-maksimov#279

Re: Ambasada Ravki

27.05.21 23:43
Alya czekała grzecznie niczym piesek na smakołyka. Panowie rozmawiali, wymieniali sztuczne grzeności, czyli zwykła codzienność w ravkańskiej ambasadzie. Odkąd tutaj pracowała, czyli wcale nie jakoś długo, nigdy nie była świadkiem szczerej rozmowy. Nie miała doświadczenia w polityce, jednak szybko połapała, że głównie wszyscy słodko kłamali. Nic dziwnego, że ten świat był taki zepsuty, skoro osoby nim rządzące były nieszczere. Alya nie była jednak na stanowisku, żeby ich oceniać. Jej zadanie było proste: pilnować, żeby Leif nic nie wywinął podczas rozmowy z asystentem. Pomimo, że spodziewała się spokojnych relacji. W końcu tego wymagały stanowiska obydwu panów. Zdecydowanie odetchnęła z ulgą, kiedy rozmowa dobiegała końca. Przekazała wszystko co chciała asystentowi i była gotowa otworzyć drzwi dla Leifa, żeby już sobie poszedł i najlepiej nigdy nie wracał. Niestety nie taki był plan, n i e s t e t y.
Kiedy pan L zwrócił się bezpośrednio do niej przez pierwsze 1, 2, 3 sekundy myślała, że się przesłyszała. Zmrużyła oczy i już zamierzała odparować coś mało przyjemnego, na co odezwał się asystent i jej nadzieja wyparowała w tym samym momencie. Jednak była zmuszona niańczyć wroga z Fjerdy. Czy właśnie zauważyła błysk rozbawienia w jego oczach?! Przygryzła dolną wargę, żeby nie zacząć kląć po ravkańsku, niestety asystent by ją doskonale zrozumiał.
- Oczywiście - syknęła bardziej niż powiedziała - Panie Blomstedt proszę przodem - dodała otwierając przed nim drzwi. Skinęła głową na asystenta przed wyjściem i kiedy znaleźli się na korytarzu, zamknęła za nimi drzwi do gabinetu. Spiorunowała Leifa wzrokiem obojętnie czy na nią spojrzał czy nie.
"Panienko", co to miało być do k! Im bardziej był dla niej miły tym bardziej ją wkurzał. Założyła ręce na piersi w typowym babskim geście obronnym. Nie wkurzył ciałobójczynię, tylko kobietę. Ruszyła w stronę wyjścia narzucając niezłe tempo, jeśli liczył na wycieczkę zapoznawczą, to się pomylił. Im szybciej Alya wyrzuci go na zewnątrz tym prędzej zniknie z jej życia i przestanie działać na jej wątłych nerwach. Czemu aż tak ją irytował? Wzbudzał w niej skrajne emocje. Czy to dlatego, że był pierwszym fjerdańczykiem, z którym rozmawiała zamiast rozszarpywać na strzępy? Możliwe.
Znów zacisnęła dłonie w pięści. Aż prosiły się, żeby ich użyć. Tylko trochę, pozbawić go tchu, żeby błagał o wybaczenie. Tylko trochę. Jej paznokcie boleśnie wbijały się we wnętrze jej dłoni, tworząc wzór półksiężyca. Ból często pomagał jej zapanować nad sobą. Każdy radził sobie jakoś ze złością. To był sposób Alyi. Robiła tak odkąd pamiętała, dlatego na jej dłoniach znajdowały się charakterystyczne blizny.  Skupiła się też na oddechu. Za chwilę gniew ustąpił i wróciła pogodna, chociaż trochę wrednawa, grisza. Posłała mu sztuczny uśmiech. Gdyby ktoś popatrzył na nich z boku pewnie pomyliłby ze znajomymi po fachu.
- Rozumiem, że nie będzie Pan nas odwiedzał za często - zapytała przesłodzonym tonem, chociaż zabrzmiało to bardziej jak stwierdzenie. Jakimś cudem dotarli do schodów. Zostało już całkiem niewiele. Jeszcze tylko w dół, korytarzem, potem w lewo i prosto do wyjścia.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326

Re: Ambasada Ravki

28.05.21 12:30
Cóż, w gruncie rzeczy, prędzej czy później, szala zwycięstwa w negocjacjach musiała się przesunąć na jedną ze stron. Oba narody tego potrzebowały. Ravka zapewne nie miałaby nic przeciwko temu, aby móc wycofać swoje wojska z przygranicznych przyczółków, a oddziały Fjerdy mogłyby się dzięki temu przegrupować. Mogli się sprzeczać, warczeć na siebie, jednak coś musieli wywalczyć w wymieniu wspólnych rozmów, aby popchnąć wojnę do przodu. Kierunek jednak chyba powoli przestawał się jednak już liczyć.
Było warto, pomyślał, dostrzegając na twarzy kobiety wyraz totalnego zaskoczenia. Może właśnie tak ambasadorowie umilali sobie czas, prowadząc negocjacje z krajami, z którymi Fjerda była w stanie konfliktu? Broń palną i pięści zamieniali na słodkie słówka i drobne propozycje, które w gruncie rzeczy, tylko bardziej rozjuszały drugą osobę. Nie, żeby uznawał tę sytuację za zabawną, ponieważ na jego twarzy wciąż gościła stateczna mina. Skoro nie mógł zakończyć tej konfrontacji przy pomocy nieco bardziej bezpośrednich środków, to musiał sięgnąć po te bardziej subtelne. Huh, może jednak uda mu się coś zdziałać na tym stanowisku?
Oczywiście — potwierdził i ruszył w stronę drzwi.
Podobnie jak poprzednio, tak i teraz Leif zdawał się nie zwracać większej uwagi na to, co się działo z Alyą. Po opuszczeniu gabinetu odczekał taktownie paręnaście sekund, aby mogła do niego dołączyć, lustrując przy okazji wzrokiem korytarz, a następnie ruszył w kierunku wyjścia. Kiedy usłyszał tuż za plecami słodki ton głosu, wzdrygnął się minimalnie, jednak nie odwrócił. Zamiast tego wydał z siebie po prostu głębokie westchnienie, jakby właśnie podejmował jakąś ważną decyzję.
Owszem, nie chciałbym nadwyrężyć waszej gościnności — potwierdził zdecydowanie i zamilkł. Przez chwilę walczył sam ze sobą, jednak koniec końców zdecydował się kontynuować. Musiał wbić jej jeszcze jedną szpilę, aby dobrze zapamiętała, jak się kończy marnowanie czyjegoś czasu. — Najsprawiedliwiej by było, gdyby następnym razem to Pani odwiedziła nas razem z ambasadorem. Jestem pewien, że byłaby to niezapomniana wizyta, panienko Maximov.
Czy stąpał po cienkim lodzie? Zapewne, jednak miał także świadomość, że wypowiedziane przez niego słowa nie przejdą bez echa. Będą rozbrzmiewać w głowie kobiety przez najbliższe kilka dni, za każdym razem, gdy usłyszy, że ambasador wyrusza na jakieś ważne spotkanie. I za każdym razem, gdy dostrzeże, chociaż najmniejszy szczegół sugerujący, że może chodzić o odwiedzenie fjerdańskiej placówki, będzie dostawała białej gorączki. Mógł żyć z tym faktem, nawet jeśli ryzykował tym, że grisza pożegna go wiązanką przekleństw i zwróci na nich uwagę gości konsulatu.

Alya Maksimov
• ciałobójca •
Alya Maksimov
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Ochrona Ambasadora Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t198-alya-maksimov#279

Re: Ambasada Ravki

28.05.21 18:42
Alya nie siedziała w polityce, chociaż kłamanie szło jej całkiem nieźle. Tyle lat posiadania rodzeństwa nauczyło ją odrobinę 'naginać' prawdę dla własnej korzyści. Jednak nadmierne słodzenie działało jej na nerwach. Pamiętała dobrze jego pierwszą reakcję, kiedy cofnął się przed jej ręką. Wiedziała, że tylko się zgrywał, a i tak się denerwowała. W końcu próbowała nad sobą zapanować z mniejszym lub większym skutkiem.
Ruszyli w stronę wyjścia. Leif przodem, Alya kilka kroków wstecz. Wciąż zachowywała należyty odstęp. Zresztą miała nadzieję, że przez dzielący ich dystans mężczyzna okaże się mniej gadatliwy. Niestety bardzo się pomyliła. Słysząc jego odpowiedź mimowolnie przewróciła oczami. Powoli przyzwyczajała się do tej całej sztucznej uprzejmości. Była dosyć nowa w ambasadzie, więc wciąż starała się zaaklimatyzować. Niechęć jaką darzyła Katterdam jej w tym nie pomagała.
Kiedy już odpowiedział na jej zaczepkę zamilkł na chwilę. Alya zaczęła liczyć kroki do wyjścia, zostało całkiem niewiele. W końcu zeszli po schodach i koniec wycieczki zbliżał się nieubłaganie. Leif jednak postanowił kontynuować. Czyżby nie potrafił dać za wygraną tak samo jak ona? Słysząc jego słowa prychnęła jak oburzona kotka. Ona? We fjerdańskiej ambasadzie? Za pewnie kiedyś ją to spotka - niestety. Póki co jednak planowała wysyłać z ambasadorem Alexeia. Może w przyszłości uda ból brzucha, kiedy przyjdzie ten moment? Zakodowała sobie w głowie, żeby z góry ustalić z bratem, że to on będzie towarzyszył ambasadorowi, jeśli kiedyś przyjdzie im zawitać w tamtej ambasadzie. Teraz jednak postanowiła skupić się na mężczyźnie przed sobą.
- Bardzo miło z Pana strony - zaczęła pogodnie, chociaż jej oczy pozostały zimne jak lód. Przyspieszała kroku, żeby go dogonić. Kilka chwil później szli ramię w ramię. Ona tym razem również nie zamierzała kończyć. Już wystarczająco długo nad nią górował. Praktycznie zmusił, żeby go wpuściła do ambasady i eskortowała pod same drzwi. No i jeszcze cała wycieczka z powrotem. Świetnie. Alya nie zamierzała się poddać. Była przekonana, że ostatnie słowo należało do niej.
- Jednak jeśli tak bardzo chce Pan spędzić ze mną więcej czasu - kontynuowała spoglądając na niego z łobuzerskim uśmiechem - wystarczyło po prostu spytać.
Skończyła wymijając go. Niechcący trąciła go lekko dłonią. Następnie chwyciła za klamkę od drzwi wyjściowych i otworzyła je przed nim.
- Panie Blomstedt -  dodała znów akcentując jego nazwisko typowo po ravczańsku. Muzyka dla jej uszu, niczym wisienka na torcie. Odwzajemniła jego sztuczną uprzejmość. Z jednej strony miała nadzieję, że nigdy więcej się nie zobaczą, z drugiej była bardzo ciekawa następnego spotkania. Rzeczywiście utkwił jej w pamięci, pewnie ten dzień zostanie zakodowany w jej pamięci na dużo dłużej niż by sobie życzyła. Może i pan L był denerwujący, jednak zdecydowanie sprawił, że ten dzień stał się bardziej ciekawy. Czy to dobrze czy nie?

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach