All our yesterdays | 375 r. | Zoria & Vasili 6PHGXqiC_o

Zoria Rozanova
• uzdrowiciel •
Zoria Rozanova
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : uzdrowicielka w Ambasadzie Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t348-zoria-rozanova

All our yesterdays

Zoria & Vasili



okolice Małego Pałacu, 375 rok po powstaniu Fałdy


Dzień wydawał się być wręcz bluźnierczo piękny, jakby wcale właśnie horyzontu nie zasnuwały ciemne chmury, wieszczące kataklizm, obracający świat w perzynę. Nie, żeby nie byli świadomi tego, iż prędzej czy później ten dzień nastanie. Nie, żeby pozostawali tak naiwni i myśleli, iż nie będą musieli odwdzięczyć się za te wszystkie lata szkolenia.
W ten czy inny sposób.
Druga Armia wzywała – czy tego chcieli, czy nie.
Druga Armia rozdzielała – bo tylko jedno z nich wyruszało w daleki świat, mając służyć, spłacać swój niewidzialny dług, zaciągnięty przed wielu, wielu laty. Wręcz w innym życiu.
Podciągnęła nogi, krzyżując je w kostkach; siedziała na obrzeżu starej fontanny, wykradając ostatnie chwile swobody, zanim będzie musiała w końcu pobiec i dołączyć do wyprawy.
- Będziesz pisał? - spytała cicho, przekrzywiając nieco głowę. Płomienne włosy zostały splecione w praktyczny warkocz, spływając po ramieniu, niemalże zlewając się z czerwienią kefty.
Czerwonej niczym krew. Czy to właśnie o to chodziło, gdy decydowano o kolorach przynależnych Zakonom? O fakt, iż łączą się z krwią? A może – by maskować, ile jej tak naprawdę było? Wszak próżno oczekiwać, iż ręce griszy-uzdrowiciela zawsze będą nieskazitelnie czyste.
Ciemnoniebieskie oczy wpatrywały się w Vasilija, jakby był jedyną istotą, jaka miała znaczenie. Jakby wszystko wokół mogło naprawdę nie istnieć. Brakowało w nich łez, lecz rysujący się w nich smutek pozostawał aż nadto wyraźny.
Ot, patrzyła na wszystko realniej, doskonale zdając sobie sprawę z tego, iż wojenna zawierucha bynajmniej nie była tak pełna chwały i romantyzmu, jak to mogli przedstawiać niektórzy, gorącokrwiści młodzieńcy, wręcz rwący się do boju.
- Postaram się pisać co najmniej raz na tydzień. - obiecała jeszcze, zmuszając wargi do wygięcia się w bladym uśmiechu.
Słońce. Śpiew ptaków. Subtelne podmuchy wiatru. Chwila wyrwana z chaosu, dziejącego się blisko i daleko zarazem.
Ostatnia chwila, kończąca względnie beztroskie życie w Małym Pałacu.

Vasili Radhakrishnan
• piekielnik •
Vasili Radhakrishnan
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : ochroniarz ambasadora ravki
https://kerch.forumpolish.com/t320-vasili-radhakrishnan#911
Oczywiście, że przyszła.
Płonące kosmyki warkocza Zorii połyskiwały niczym żywy ogień w blasku mdłego, grudniowego słońca.
Pamiętała.

Tak miernie o niej myślisz? Że zapomniałaby się pożegnać?

Spójrzmy prawdzie w oczy - z waszej dwójki prędzej ty byłbyś osobą, która stchórzyłaby w ostatniej chwili przed spotkaniem poprzedzającym rozłąkę.
Rozłąka; słowo brzmiące złowieszczo, ciągnęło za sobą bagaż nieprzyjemnych wspomnień i nierozpracowanych myśli, kłębiących się w twojej głowie na moment przed zaśnięciem. Wiele z nich przestawało dręczyć rozpływając się w próżni ciemnej nocy, kiedy samotność znajdowała ukojenie w objęciach rudowłosej dziewczyny. Będziesz za nią tęsknić; już tęsknisz, chociaż nadal siedzi obok ciebie. Ostatni raz.
Nie chcesz dać jej poznać, co tobą kieruje; zapewne nadaremno, bo dawno zdążyła cię przejrzeć - wystarczyło odwrócić wzrok, a Zoria już wiedziała, że coś cię gryzie.
Przyciągnąłeś ją mocno do siebie, chcąc podzielić się swoim ciepłem póki jeszcze mogłeś; chociaż kefty skutecznie chroniły was przed chłodem, na moment chciałeś o tym zapomnieć.
- Będę pisał - odpowiedziałeś niemalże bez zastanowienia, na poczekaniu szykując już idealną poprawkę, która wydałaby się bardziej wiarygodna - Będę starać się pisać. Nie wiem jednak, jak długo podróżują listy z Shu Hanu, więc ten tydzień to.. może przesada.
Słowa, pisane czy mówione, nie były twoją mocną stroną; Zoria o tym dobrze widziała; tak samo jak o fakcie, że dla niej zrobisz wyjątek od każdej reguły.
- Mam coś dla ciebie - szepnąłeś do jej ucha, delikatnie odgarniając kilka niesfornych włosów, które wiatr wyrwał z warkocza.
Ręka powędrowała do kieszeni, aby po chwili wyciągnąć z niej srebrny łańcuszek z nawleczonym nań pierścionkiem. Był niepozorny, wręcz drobny, ale elegancki; dokładnie taki, jakie podobały się Zorii.

Zoria Rozanova
• uzdrowiciel •
Zoria Rozanova
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : uzdrowicielka w Ambasadzie Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t348-zoria-rozanova
Dała się przyciągnąć bez najmniejszego choćby oporu, samej zresztą chętnie wtulając się mocniej. Wciągając do płuc znajomy zapach, rozpaczliwie wręcz pragnąc, by pozostał z nią na zawsze. Ten był jednak ulotny; jedyne, co mogła zrobić, to zapisać go jak najlepiej w pamięci i później do niego wracać.
Tak jak i do innych rzeczy. Do rysów twarzy, brzmienia głosu, charakterystycznego błysku w oku. Tyle drobiazgów, które zapisywała w pamięci najlepiej, jak potrafiła, do których miała wracać niejeden raz w ciągu czekających ją lat – o czym jeszcze nie wiedziała.
Czy jeszcze się zobaczą? – pytanie to wisiało w powietrzu, niewypowiedziane, lecz wciąż istniejące. Nie dało się go całkiem zignorować, naznaczało ich ostatnie, wspólne chwile.
Blady uśmiech – niemożliwy teraz do dostrzeżenia – wypełzł na wargi Zorii. Po części miał rację – ale i też nie do końca kobiecie o to chodziło. Po prostu… najwyżej dostawałby pakiet listów za jednym razem; wszak możliwe, iż nawet nie byłoby szansy wysyłać ich co tydzień. W każdym razie, miała się o tym dopiero przekonać i dopiero wtedy zweryfikować swoje zamiary.
- Może masz rację. Ale… zobaczymy. - odparła nieco zduszonym głosem, wciąż wtulona. Dlaczego, och, dlaczego nie mogli zatrzymać czasu, uwięzić tego momentu w nieskończoności? Praw natury nie dało się oszukać, nawet jeśli niektórzy za takowe oszustwo mogliby brać Małą Naukę.
Kolejne słowa sprawiły, że – choć niechętnie – odsunęła się nieco, by móc spojrzeć, na podarek. Chyba niezbyt się tego spodziewała, co można było wywnioskować z mocno pytającego spojrzenia. A potem pojawił się zachwyt.
- Nie musiałeś… - głos nieco się załamał, gdy wyciągnęła dłoń, by musnąć opuszkami palców pierw podarek, potem zaś – i męską skórę. - Założysz? - spytała po chwili, pochylając lekko głowę, by mógł zapiąć odpowiednio łańcuszek.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach