Vasili Radhakrishnan  6PHGXqiC_o

Vasili Radhakrishnan
• piekielnik •
Vasili Radhakrishnan
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : ochroniarz ambasadora ravki
https://kerch.forumpolish.com/t320-vasili-radhakrishnan#911

Vasili Radhakrishnan

30.05.21 21:39

Vasili Radhakrishnan

ft. Damiano David

Vasili Radhakrishnan  Eff8Jqi

statystyki:
siła: 40
zwinność: 50
żywotność: 40
spostrzegawczość: 25
zręczność: 25
zrównoważenie: 20

Umiejętności:
walka wręcz (III) [9]
używanie broni palnej (I) [3]
charyzma (I) [3]
kamuflaż (I) [3]
kartografia (I) [2]
logika (I) [2]
jazda konna (I) [1]

metryka:

Pochodzenie:
Ravka

Data urodzenia:
czerwiec, 357 rok po powstaniu Fałdy

Zakon:
Przyzywaczy - Piekielnik

Zawód, miejsce pracy:
aktywny członek Drugiej Armii, ochroniarz ambasadora Ravki w Ketterdamie

Status majątkowy:
średniozamożny

Opanowane języki:
ravkański, dialekt sulijski (ojczyste), kerczeński i fjerdański (wyuczone)

Wiara:
słabnąca wiara w Świętych



BIOGRAFIA BOHATERA


Ulensk, Ravka Wschodnia

piątego marca
378 roku po powstaniu Fałdy
Pierwszy rok służby матици

   Są takie chwile, kiedy zastanawiam się, jak wyglądałoby moje życie gdybym urodził się poza granicami Ravki; co wtedy? Czy byłbym skazany na wieczną tułaczkę, w obawie o własne istnienie? Czy jeśli dałbym się złapać, byłbym poddawany torturom przez Druskelle, zwyrodnialców zza północnej granicy? Czy w końcu przywiązali by mnie do pala i spalili na stosie w imieniu zabobonów oraz ku uciesze gawiedzi, która w nie wierzy? Czy polowano by na mnie i mego brata tak, jak tropi się dziką zwierzynę, jedynie za sprawą ludowych wierzeń i opowiastek, że nasza krew jest lekarstwem na wszelkie zło? Myślę o tym często, żeby podnieść się na duchu; niemalże wszędzie na świecie, griszę czeka gorszy los niż tutaj, w Ravce. Nie mogę o tym zapomnieć, szczególnie w chwilach zwątpienia, gdy moje myśli wędrują w kierunku niezbadanych dotąd ścieżek, prowadzących w ciemne zaułki umysłu.
   Prawie każdy z nas chociaż raz myślał o tym, żeby uciec; zaryzykować zdradą za dezercję, by uwolnić się od codziennych koszmarów wojny, pozostających już wtedy wyłącznie we wspomnieniach i majakach, dręczących spokojny sen jeszcze przez długie lata. Zmieniając imię, nadając twarzy obcych rysów można wymazać wszystko, co czyniło cię rozpoznawalnym, aby później wymknąć się pod osłoną nocy i wyruszyć na spotkanie z własnym przeznaczeniem; a przecież nie miało być aż tak źle, prawda? Nie byliśmy Pierwszą Armią, zbiorem łachudrów z okolicznych wiosek, pozostawionych samych sobie z parą strzelb w ręku, a elitarną jednostką świetnie wyszkolonych żołnierzy, przygotowywanych do tej roli przez lata. To nas rzekomo traktowano niczym królów, nie tylko w Małym Pałacu, ale również w koszarach. Chociaż nie zaprzeczę, że takie docinki otkazat'syów były trafne i jak najbardziej pokrywały się z rzeczywistością, to pod rozdmuchaną otoczką wyjątkowości oraz błogosławieństwa, jakie nam przypadło, zarówno jak kultu samych griszów, jakoby byli lepszą wersją człowieka, nie kryło się nic poza brudną prawdą o złamanych sercach, wyrwaniu z beztroski dzieciństwa i odebraniu marzeń tak wielu młodym osobom, zmuszonym do zaciągnięcia długu wobec ojczyzny. Mateczka Ravka jako jedyna podjęła się kształtowania nas, w zamian za lata niepodważalnie lojalnej służby w jej imieniu. Ginęliśmy, walcząc z kulturami, które i tak nas nienawidzą.

Keramzin, Ravka Wschodnia

dwunastego września
379 roku po powstaniu Fałdy
Drugi rok służby матици

   Z Małego Pałacu zawsze wyruszaliśmy w piątkę; ja, dwóch innych, wprawionych w boju griszów, mających zapewnić nam, że wszyscy wrócimy cało z tej wyprawy, nawigator, którego przydzielano z szeregów Pierwszej Armii oraz nasz żywy amplifikator, skrywany za wiecznie rozgrymaszoną twarzą mojego brata. Skład drużyny zmieniał się co jakiś czas - ciałobójców często wzywano na front, wymieniano ich zawsze parami na szkwalników, akwatyków, najrzadziej piekielników, zupełnie jakby wiedzieli, że Vasili wprost nie znosił mieć realnej konkurencji w zasięgu wzroku.
   W zimie otrzymaliśmy nowy rozkaz, inny przydział. Kazano nam zostawić w tyle kresy północne, front fjerdański i podróżować od miasta do wsi, jak Ravka długa i szeroka na wschód od Fałdy. Odwiedzaliśmy najróżniejsze miejsca - okazałe posiadłości, ubogie chaty, przepełnione sierotami schroniska; wszędzie szukaliśmy kolejnych, młodych grisz, ukrytych pośród dziesiątek par wystraszonych, dziecięcych oczu. Większość z nas cieszyła się, że powierzono nam taką, a nie inną misję - zwłaszcza Ruslan, nawigator, jedyny otkazat'sya w naszym niewielkim oddziale, przyodziany w zwykły mundur zamiast wytrzymalszej, kuloodpornej kefty. Każdy dzień, spędzany z dala od frontu, w podróży między dwoma nakreślonymi punktami na mapie był dla niego darem, za który dziękował wieczorną modlitwą.
   Być może będzie to dla was rozczarowanie, bo w końcu wychowaliście mnie w duchu pokornej wiary, ale porzuciłem Świętych. Po wszystkim, co zobaczyłem na wojnie, nie potrafię już wzywać ich imion. Wybaczcie mi; Matko, Ojcze.
   Przypuszczam, że jestem jedyny z naszej piątki, ale nie mam pewności; nie rozmawiamy o podobnych sprawach. Mój brat dalej nosi medalion z Sanktyą Maryą; myśli o was, myśli o domu. Chciałby wrócić, ale nie przyzna się do żadnej słabości; wiem to, bo znam go lepiej niż ktokolwiek inny.
   Nie jestem nawet pewny, czy Wy po tylu latach dalej potrafilibyście rozpoznać Vasila. Kiedy ostatni raz go widzieliście był radosnym dzieckiem; gadatliwym i krewkim dziewięciolatkiem. Dorósł bardzo szybko, zmieniając się diametralnie; podobnie jak ja i cała reszta nas, wcielonych do armii zdecydowanie za wcześnie; ale czy kiedykolwiek bylibyśmy bardziej gotowi, niż wtedy?
   Vasili okazał się mieć bardzo wysokie mniemanie o sobie samym; szczególnie mocno zaczęło się to odbijać na mnie i wszystkich tych, którzy pod nakazem musieli znosić jego dowództwo. Bardzo długo nie potrafił, albo raczej, nie chciał dostosować się do treningu w parach pomimo świadomości, że taka forma była optymalna; robił wszystko, aby uprzykrzyć życie partnerowi ćwiczeń, na każdym kroku podkreślając wyższość i popisując się kompetencją, z jaką kontrolował swoje płomienie. Tego drugiego ciężko mu odmówić; stał się niezwykle sprawnym piekielnikiem, ambitnym i upartym, lubiącym wystawać przed szereg zawsze, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Marzyła mu się kariera w dowództwie, lecz niestety, ku jego rozczarowaniu, opanowana do perfekcji technika walki i nieustannie doskonalony zmysł strategiczny chowały się w cieniu rzadkiej zdolności, na którą nie miał w ogóle wpływu, a co gorsza, zdolności nie przynoszącej mu żadnej bezpośredniej korzyści. Każdy jego dotyk natychmiast potęgował naszą moc; wszystkich adeptów Małej Nauki, z każdego zakonu, ale nie własnych iskier. Miałaś rację, Mamo, gdy powiedziałaś, że Vasili nie jest po prostu griszą.

Velimovsk, Ravka Wschodnia

osiemnastego maja
380 roku po powstaniu Fałdy
Trzeci rok służby матици

   Pola są niezwykle piękne o tej porze roku. Stojąc naprzeciw bezkresu kwiatów brakuje mi tylko rześkiego zapachu morskiej bryzy, który wiatr niósł znad wybrzeża. Na krótką chwilę poczułem się jak w domu; na zachód od Fałdy. Zabawne, prawda? Ja, wychowany jako nomad, poczułem tęsknotę za domem.
   Mały Pałac i wschód nigdy nie zasłużą na to miano, chociaż na ten moment musiałbym powiedzieć, że to właśnie tam spędziłem większość życia. Na początku szkolenia, zamknięty pośród czterech ścian otoczonych murami, nie raz odnosiłem wrażenie jakobym dusił się na tej małej przestrzeni. Brakowało mi ruchu, zmian i nieprzewidywalności, które towarzyszyły mi przez całe dzieciństwo; tęskniłem za Wami, za światłami naszego cyrku, rytmiczną muzyką uderzanych w tamburyn dłoni; czułem się, jakby ktoś wyrwał ze mnie kawałek osobowości, krążyłem bezradnie, próbując czymś go zastąpić. Myślałem, że z czasem przywyknę, tak jak Vasili, który już po paru latach zdawał się w pełni przyzwyczaić do życia w jednym miejscu.
   Uważa się za Sulijczyka, dumnie nosząc Twoje nazwisko, Ojcze; ale łatwość, z jaką przyjął nowe warunki istnienia ciągle przypomina o tym, że nie płynie w nim Twoja krew.
   Podróże w roli asystenta testera przywróciły mi odrobinę radości; cieszyłem się, mogąc każdego dnia budzić się w nowym miejscu, pędzić galopem przez pustkowia wolny od obaw, że Fjerda zaatakuje nas we śnie. Początkowo widziałem błysk w oczach Vasila; zachłysnął się tą iluzją wolności tak samo jak ja; jednak z czasem radość zniknęła. Na jej miejscu pojawiły się złość i inne emocje, których ja z perspektywy obserwatora nie potrafiłbym nazwać. Myślałem, że po prostu ciągnęło go na front; miał w sobie duszę wojownika, nie mógł długo siedzieć bezczynnie myśląc o tym, że wojna toczy się bez jego udziału. Kilka razy musiałem interweniować, żeby powstrzymać go przed wszczęciem burdy w gospodach, gdzie często zatrzymywaliśmy się na noc. Nie rozumiałem go; nie potrafiłem stwierdzić, co go gryzie, mimo że ewidentnie coś ciążyło mu na sumieniu. Kłóciliśmy się, nasza relacja cierpiała ze względu na ciągłe napięcie, wiszące między nami niczym linia pozornego pokoju w zawieszeniu broni; znając niechęć, z jaką Vasili mówił o swoich odczuciach, będąc pewnym że on sam nigdy nie poruszy tego tematu, w końcu zebrałem się na odwagę żeby zapytać go wprost. Okazało się, że nie chciał być tutaj, gdyż nie mógł znieść patrzenia na wszystkie dziecięce twarze, których los zapięczętowywał dotykiem dłoni i dwoma prostymi słowami; jesteś griszą.
   Dostał to, czego chciał; ktoś wyżej w hierarchii dostrzegł jego talent, awansował. Rozwiązali nasz mały oddział; przegrupowano nas w stolicy, zmierzamy z powrotem na północ. Sytuacja stała się napięta, potrzebują więcej oddziałów w stanie gotowości. Próbuję nacieszyć się widokiem kwiatów i ciepłem wiosny, zanim przekroczymy granicę wiecznej zmarzliny.

Novokribirsk, Ravka Zachodnia

dwudziestego siódmego sierpnia
381 roku po powstaniu Fałdy
Czwarty rok służby матици

   Nie potrafię przestać pisać do Was listów. Jesteście moimi Świętymi; Matko, Ojcze. Przeżyłem jeszcze jeden rok na fjerdańskim froncie; po tym wszystkim naprawdę wierzyłem, że nadejdzie dzień, kiedy Was zobaczę.  
   Wyczekiwaliśmy rozkazu, który skierowałby nas za drugą stronę Fałdy przez całe cztery, długie lata. Na próżno; zawsze było to południe albo północ, nigdy zachód. Nie wiem co prawda, jakbyśmy mogli Was wówczas odnaleźć; ale dalibyśmy radę, pytalibyśmy we wsiach, czy tę okolicę odwiedził niedawno sulijski cyrk, pojechalibyśmy dalej za tym tropem, po śladach. Zawsze znaleźlibyśmy sposób, dopóki trzymała nas nadzieja.
   List, z wieścią o pogromie dokonanym przez Druskelle niedaleko Arkesku, dotarł do Chernastu z opóźnieniem; podróżował przez Fałdę, później przez stolicę, a dopiero na końcu do nas, stacjonujących na ziemiach spornych między Ravką a Fjerdą. Obóz Drugiej Armii był w trakcie przygotowań do przenosin; obecność mistrzów Małej Nauki nie była tutaj dłużej potrzebna. Nie wiedzieliśmy jeszcze, gdzie wyślą nas w następnej kolejności - krążyły plotki, że rzekomo szukają chętnych do zadań specjalnych na terenie Kerchu; zobaczyłem, jak brat uśmiechnął się szczerze pierwszy raz od kilku miesięcy. Klepnął mnie po ramieniu w geście otuchy i odezwał się swoim wiecznie zachrypniętym głosem; to nasza szansa, wracamy do domu.
   Szeptanka okazała się prawdą; Vasili skorzystał ze swojej reputacji jako karty przetargowej, aby do misji wytypowano również mnie. Nie spodziewałem się, że uzyska aprobatę niemalże od razu. Wyruszyliśmy w drogę, a ja zaczynałem doceniać szczęście, jakie nas spotkało; ostatnią przeszkodę na naszej drodze stanowiła już tylko Fałda.
   Wieść o Waszej śmierci sprawiła, że nasze dotychczasowe role zupełnie się odwróciły; zdecydowanie silniej uderzyła w Vasila. Co dziwne, ja przyjąłem ją ze spokojem i opanowaniem, mój brat nie spróbował nawet trzymać emocji na wodzy; targało nim rozżalenie, skrywane pod maską złości - biegał, podpalał drzewa, namioty; siał zniszczenie, momentami tracąc kontrolę nad swoją mocą. Gniew uspokoił się po paru dniach, mimo że w oczach Vasila płonął jeszcze silniej.
   Niewiele pamiętam z naszej pierwszej przeprawy, mającej miejsce podczas podróży do Małego Pałacu wraz z testerami, którzy nas znaleźli; podano nam jakiś specyfik, który sprawił, że większość drogi przespaliśmy pod pokładem skiffu. Wśród zbłąkanych odłamków moich myśli dalej krążyło echo przeraźliwych pisków volkr; wspomnienie odżyło podczas drugiej podróży, na szczęście zakończonej sukcesem. Przez parę następnych nocy nie potrafiłem śnić o niczym innym.
   Jutro wyruszamy do Ketterdamu; czekają na nas nowe rozkazy i praca w ambasadzie. Czuję się zmęczony; jakby ktoś pozbawił mnie całkowicie wszelkich sił witalnych. W wojsku trzyma mnie jedynie brat; został mi tylko on, a ja tak samo jak przed laty, nie chciałbym go zawieźć.

Ketterdam, Kerch

szesnastego stycznia
382 roku po powstaniu Fałdy
Piąty rok służby матици

   Listy są moją bezpieczną ostoją, mimo że nie ma już na tym świecie adresatów, którym były pierwotnie wysyłane. Łatwiej wyrazić mi myśli, przelewając je na papier; być może właśnie z tego powodu rodzą się wszystkie problemy między mną a Vasilim, między mną a światem.
   Nie umiem odnaleźć się w tym mieście. Myślałem, że znajdę tutaj swoje miejsce w parze z sensownym zajęciem, które pomogą mi wypełnić pustkę, z jaką walczę prawie od roku. Porównuję się do porcelanowej lalki, stojącej na sklepowej wystawie naprzeciwko naszego mieszkania. Na co mi pozory, kiedy wewnątrz nie ma nic, poza kłującą otchłanią, pożerającą mnie od środka?
   Bratu zawsze łatwiej przychodziło aklimatyzowanie się w nowym miejscu; wydaje się być zadowolony z pracy, za sprawą której trafiliśmy do Kerchu. Jest ochroniarzem ambasadora, lub też całej ambasady Ravki; nie jestem pewien. Nie rozmawialiśmy zbyt często.
   Trzy tygodnie temu, późnym wieczorem, usłyszałem serię niepokojących odgłosów, dobiegających z części piwnicznej budynku, w którym mieszkaliśmy. Vasili zakazał mi się wychylać; mógłbym nieświadomie ściągnąć kłopoty na nas obu, bo Ketterdam nie jest bezpiecznym miejscem, tak powiedział. Coś jednak mnie podkusiło, aby zejść w dół schodów. W pomieszczeniu było ciemno; jedyne źródło światła stanowiła pojedyncza latarnia, zawieszona na haku.
   Krew była dosłownie wszędzie; na podłodze, na ścianie obok, kilka kropel karmazynowej mazi skapywało z sufitu. Mój brat, raz po raz, uderzał pięściami w kawałek mięsa, gdzie jeszcze niedawno musiała znajdować się rozpoznawalna ludzka twarz. Sapał, widać było że opadał już z sił, jęczał coś niezrozumiale pomiędzy głośnymi oddechami.
   Stałem w progu jak wryty, nie potrafiąc poruszyć nawet powiekami oczu, które zaczynały powoli zachodzić łzami. Byłem świadkiem wielu koszmarnych scen, ale wtedy doświadczyłem czegoś nowego, obcego, nieznanego mi dotychczas. Poczułem lęk przed własnym bratem.
   Nagle przestał mocować się z poległym już dawno przeciwnikiem, padając na kolana. Wytarł pot z czoła zabrudzonym przedramieniem, po czym odwrócił się w moją stronę, cały pokryty krwią wymieszaną ze łzami. Na jego twarzy malowały się przerażenie i ból; w oczach gorały iskry szaleństwa, silne jak nigdy dotąd. Drżącym palcem wskazał mi kąt pokoju. Podniosłem leżącą pod regałem teczkę; za skórzaną oprawą kryły się całe strony pokryte zapisem fjerdańskiej mowy. W tamtej chwili udało mi się zrozumieć tylko jedno słowo;  Arkesk
   Jeszcze przed świtem pozbyliśmy się ciała. W tym mieście to chyba nic szczególnego; ulice Ketterdamu widziały bowiem śmierć codziennie, niemal o każdej porze. Nikomu nie powiedziałem o tym, co zrobił mój brat; nigdy nie powiem.
   Vasili zaczął się do mnie odzywać; pytać, jak się czuję, czy potrzebuję pomocy. Czasami proponował, abyśmy coś razem zrobili lub gdzieś razem wyszli; skłamałbym mówiąc, że tego nie doceniałem. Nie oczekiwałem przeprosin, ale i tak zrobił to już pod postacią tysiąca gestów wyrażających troskę. Nie rozmawiamy o tym, co się wydarzyło tamtej nocy, nie musimy; nie potrzebuję wyjaśnień, ani usprawiedliwień. Doskonale rozumiem, dlaczego to zrobił.

DODATKOWE


x Mój brat zawsze dba o to, by zmieniać akcenty w zależności od języka, którym mówi; daleko im do ideału, ale z pewnością są lepsze od moich oraz wielu, które zasłyszałem na ulicy.
x Raczej nie nosi kefty poza godzinami czynnej służby w ambasadzie, chociaż nie umknął mojej uwadze fakt, że już kilkukrotnie zabierał ją ze sobą wymykając się późnym wieczorem.
x Nie potrafi gotować i odmawia nauczenia się, więc beze mnie zginłąby z głodu.
x Zapytany, czy zmieniłby coś w swoim dotychczasowym życiu, zawsze odpowiada wymijająco.
x Dosłownie wszystko w jego otoczeniu przesiąkło już zapachem tytoniu; jeżeli nie, bo jest odpowiednio nowe, to wkrótce przesiąknie.
x Wydaje mi się, że od czasów nauki w Małym Pałacu z nikim się nie spotykał. Mogę być w błędzie, bo Vasili raczej niechętnie chwali się takimi informacjami.

[ruletka]



Ostatnio zmieniony przez Vasili Radhakrishnan dnia 07.06.21 10:29, w całości zmieniany 14 razy

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Witamy w Ketterdamie*

twoja karta postaci została zaakceptowana

Rozpoczynając rozgrywkę pamiętaj, by nie przynosić noża na strzelaninę. W prezencie od Ghezena otrzymujesz medalik z Sankta Maryą z bonusem +5 do zrównoważenia. Liczba aktywnych modyfikatorów to 2. Nie zapomnij o założeniu tematu z bagażem podręcznym. Spis rozwoju Twojej postaci znajdziesz w kolejnym poście w tym temacie - będziesz mógł zerknąć doń ilekroć zajdzie taka potrzeba. W razie wszelkich wątpliwości skontaktuj się z administracją.

Życzymy miłej zabawy!

*właśnie podpisałeś dożywotni kontrakt.
[ruletka]

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Rozwój postaci

■ 07/06/21 — karta postaci została zaakceptowana i dopuszczona do gry. Otrzymanie medaliku z Sankta Maryą z bonusem +5 do zrównoważenia. Liczba aktywnych modyfikatorów: 2.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach