Zoria Rozanova 6PHGXqiC_o

Zoria Rozanova
• uzdrowiciel •
Zoria Rozanova
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : uzdrowicielka w Ambasadzie Ravki
https://kerch.forumpolish.com/t348-zoria-rozanova

Zoria Rozanova

06.06.21 20:02

Zoria Rozanova

ft. Alina Levchenko

Zoria Rozanova BhFWIUy

statystyki:

siła: 20
zwinność: 30
żywotność: 30
spostrzegawczość: 40
zręczność: 30
zrównoważenie: 50

Umiejętności:

Pływanie (1)
Jazda konna (1)
Logika I (2)
Historia świata I (2)
Śpiew I (2)
Medycyna III (9)
Zielarstwo I (3)
Walka wręcz I (3)

metryka:

Pochodzenie:
Ravka

Data urodzenia:
maj, 356 rok po powstaniu Fałdy

Zakon:
Zakon Żywych i Umarłych - uzdrowiciel

Zawód, miejsce pracy:
Uzdrowicielka, Ambasada Ravki

Status majątkowy:
średniozamożny

Opanowane języki:
ravkański - ojczysty
sulijski, kercheński - biegle
kaelski - podstawy
shuhański - tylko mowa i głównie jest w stanie zrozumieć większość zwrotów; sama ma problem ze skleceniem wypowiedzi

Wiara:
oficjalnie Święci, praktycznie żadna



BIOGRAFIA BOHATERA


Obca, śpiewała krew płynąca w żyłach Zorii. Obca, szumiał wiatr targający korony drzew. Nie twój to kraj, szeptały trawy. Płomień tańczący we włosach, piegi znaczące jasną skórę - zdradzało to wyspiarskie pochodzenie. Ravkańskie imię, ravkańskie nazwisko - lecz w rozrzedzonej krwi wciąż silne były korzenie z Wyspy Tułaczej.
Potomkini griszy, który przemierzywszy szlak handlowy, nie powrócił do ojczyzny, lecz pozostał w Ravce, pokochał kobietę, dał początek nowemu życiu. A ono dało jeszcze kolejnemu.
Coraz rzadziej w ścianach domostwa przebrzmiewało miano obcego, który przed laty się osiedlił w nowym kraju. Coraz rzadziej - jednak duch z Wyspy Tułaczej wciąż był żywy, tak samo jak snute opowieści, wieczorną porą, przy ogniu trzaskającym w kominku. O wróżkach, kryjących się w jaskiniach. Pląsających między drzewami. Zwodzących na manowce.
Obca, choć chowała w sobie i dziedzictwo Ravki, choć nigdy nie widziała zielonych pastwisk Wyspy.

Mimo wszystko, Ravka przyjęła ją z szeroko otwartymi ramionami, choć może słuszniejszym byłoby stwierdzenie, iż właściwie ją wydarła. Z rodzinnych pieleszy, pełnych ciepła domowego ogniska, snutych opowieści, pachnących owcą.
Grisza, zaśpiewała jej krew, gdy przyszli w poszukiwaniu nowych pokoleń, mających zamieszkać w Małym Pałacu.
Grisza, śpiewała, gdy musiała zostawić wszystko, co poznała w swym krótkim, dotychczasowym życiu.
Grisza.
W krainie przodka jej krew byłaby lekarstwem. W Ravce...
... to jej zdolności nim były.

Mały Pałac stał się nowym domem - a raczej miejscem, które aspirowało do tego miana. Tu znalazła podobnych sobie, których krew śpiewała podobną pieśń. Razem z innymi griszami, ramię w ramię, poznając swoje możliwości, rozwijając je. Sama jednak możliwość naprawiania ciała z pomocą mocy to niewiele - potrzebna była jeszcze wiedza, jak naprawiać. Co naprawiać. Moc nie była odpowiedzią na wszelkie problemy, jakie mogły nękać ciała, to właśnie wiedza, umiejętność ich rozpoznania wytyczała odpowiednią ścieżkę prowadzącą do uzdrowienia.
Nie należało także zapominać o jeszcze innej mocy - wydawałoby się, że niepozornej, bo zaklętej w zielonych łodyżkach, liściach. Kruchych przecież i tak łatwo ulegających zniszczeniu. Lecz srogi błąd popełniał ten, kto lekce sobie ważył wszelkie zioła - stanowiły przecież właściwie nieodłączną część medycznej sztuki.

Długie lata spędzone w Małym Pałacu wypełniało nie tylko szkolenie, ale i drobne przyjemności. Nie raz i nie dwa, zaszywając się w bibliotece, celowo "błądziła" i sięgała po zgoła inne pozycje. Opowieści, mity, legendy. Języki - z jakiegoś powodu kobiecie wpadł w ucho kercheński, przez co - w wolnych chwilach - dodatkowo szlifowała kupiecką mowę. Ulotne chwile relaksu; tak samo jak zwyczajne spędzanie czasu ze swoimi nowymi siostrami i braćmi. Dzielenie śmiechu i łez - wszak wszelkie problemy nie znikały wraz z rozpoczęciem nowego życia. Część, być może, owszem - lecz reszta pozostawała i powstawały nowe. Czy to związane z nauką, czy to po prostu ze wzajemnymi relacjami.
Wszystko spinała świadomość - zwłaszcza pod koniec szkolenia - iż świat zewnętrzny nie jest oazą spokoju. Wręcz przeciwnie, tafla pozostawała wzburzoną, a zdolności griszy...

... cóż. Były potrzebne w Armii. Również i te, zdawałoby się, niepozorne. Uzdrowicielskie. A to właśnie one były tymi szczególnie cenionymi... Stąd też i niedziwne, że odebrała dodatkowo bardziej bojowe wyszkolenie; lepiej było nauczyć takiego griszę sztuki pozwalającej na samodzielne obronienie się niż zakładać, iż obok zawsze będzie ktoś, kto ocali z opresji. W końcu różnie bywało - i to nawet niekoniecznie tam, gdzie toczyły się walki, nieprawdaż?
Krew, pot, czasem łzy przelewane nocną porą, gdy nikt nie widział. Tylko to można było odnaleźć odnaleźć na froncie. Czasem też ulgę, przemieszaną z goryczą - bo co z tego, jeśli kogoś ocaliła? Wracał do walki i... nierzadko zostawał na polu bitwy. Lub znów go leczyła. I znów.
Zaklęty, przeklęty krąg życia, krwi i śmierci, zabierającej nie tylko obcych, ale również i tych bardziej bliskich; coraz bardziej osłabiający, podkopujący wiarę w coś wyższego, większego.
Zaś dni spędzone w szeregach Drugiej Armii, na południowym froncie, rozmywały się, zlewały ze sobą. Każdy dzień - niby inny, a ten sam. Ciągnący się w nieskończoność i nawet noc nie zawsze przynosiła spokój i ciszę - zwłaszcza że to nocą najbardziej uderzała tęsknota za kimś, kogo - jak sądziła - już nigdy miała nie ujrzeć. Lecz i w tym wojennym chaosie dało się znaleźć odrobinę ładu. Wszyscy wszak dzielili tę samą dolę, niezależnie od narodowości; zadzierzgiwały się nowe więzi. Przyswojenie sulijskiego przyszło dość naturalnie - wszak przedstawicieli tej nacji nie brakowało w szeregach Drugiej Armii. Ponadto podłapała trochę shuhańskiego - nie dało się nie słyszeć tego języka, zwłaszcza na terenach zapomnianych przez wszystkich możliwych bogów, przynajmniej wedle opinii uzdrowicielki.

W końcu, po latach - chwilami zdającymi się być całymi dekadami, jeśli nawet nie wiekami, ktoś uznał, iż w kercheńskiej Ambasadzie Ravki potrzebny jest uzdrowiciel.
Drugą Armię opuściła wręcz bez żalu, nie oglądając się przez ramię, choć pozostawiała przecież za sobą towarzyszy. Lecz to nie za nimi przecież płakało serce Zorii, nie dla nich śpiewało tęskną pieśń, której wojenne piekło nie zdołało uśmiercić.

DODATKOWE



- Choć jest uzdrowicielką w służbie Ravki - nie odmawia leczenia tutejszym potrzebującym. Za mniejszą lub większą opłatą.
- Miewa problemy z przespaniem nocy; w efekcie dość często przesiaduje na parapecie, wpatrując się w rozgwieżdżone niebo - o ile warunki na to pozwalają.
- Na szyi nosi zawieszony na łańcuszku pierścionek.


[ruletka]



Ostatnio zmieniony przez Zoria Rozanova dnia 07.06.21 20:42, w całości zmieniany 1 raz

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Re: Zoria Rozanova

07.06.21 21:30

Witamy w Ketterdamie*

twoja karta postaci została zaakceptowana

Rozpoczynając rozgrywkę pamiętaj, by nie przynosić noża na strzelaninę. W prezencie od Ghezena otrzymujesz duży szal z haftowanymi kwiatami z bonusem +5 do siły. Liczba aktywnych modyfikatorów to 2. Nie zapomnij o założeniu tematu z bagażem podręcznym. Spis rozwoju Twojej postaci znajdziesz w kolejnym poście w tym temacie - będziesz mógł zerknąć doń ilekroć zajdzie taka potrzeba. W razie wszelkich wątpliwości skontaktuj się z administracją.

Życzymy miłej zabawy!

*właśnie podpisałeś dożywotni kontrakt.
[ruletka]

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Re: Zoria Rozanova

07.06.21 21:34

Rozwój postaci

■ 07/06/21 — karta postaci została zaakceptowana i dopuszczona do gry. Otrzymanie dużego szala z haftowanymi kwiatami z bonusem +5 do siły. Liczba aktywnych modyfikatorów: 2.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach