Kawiarnia „Aromat” 6PHGXqiC_o

Mistrz Gry
konto specjalne
Mistrz Gry
Stanowisko : Mistrz Gry
lokacja

Kawiarnia „Aromat”

Budynek z zewnątrz prezentuje się bardzo ubogo – na tle innych konstrukcji nie wyróżnia się niczym szczególnym, a zdobi go jedynie prosty szyld wiszący na łańcuchu. Cały klimat tego miejsca widoczny jest dopiero po przekroczeniu progu – przytulne wnętrze i silny zapach kawy zachęcają tylko by zajrzeć głębiej. Pomarańczowo-żółte oświetlenie bardzo dobrze naśladuje słońce nawet w najpochmurniejsze dni, a wszechobecne ciepło przykuwa do stolików na bite godziny. Nie wspominając o regale pełnym książek, wśród których każdy powinien znaleźć lekturę dla siebie.

Ilya Kireyev
• akwatyk •
Ilya Kireyev
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Akwatyk na kontrakcie
https://kerch.forumpolish.com/t251-ilya-kireyev#450
Kiedy Ilya przekroczył próg kawiarni poczuł wdzierający się w nozdrza przyjemny zapach kawy. Ten z kolei sprawił, że jeden z zimniejszych dni od dłuższego czasu, z którym spotkał się chłopak w Ketterdamie przyjemnie przetransformował się w coś znośnego. Od jakiegoś czasu zdawać by się mogło, że jego kompania ma mniej zamówień, a co za tym idzie... Mniej pracy dla samego Kireyewa i chociaż chłopak starał się o tym nie myśleć, to być może niedługo będzie potrzebować nowego kontraktu. Niemniej jednak teraz pozwalał sobie na coraz więcej uciech dla własnego ciała i duszy. W żadnym wypadku w ich bazę nie wliczały się wypady do menażerii - bardziej celebrował swój dworski styl życia, za którym może nie tęsknił, ale doskonale potrafił go docenić.

Starał się bywać i w operze, i w bibliotece, zawsze znajdując czas na jakąś herbatę czy kawę. Chciał korzystać z tego, że na obecną chwilę nie znajdował się pod niczyją kontrolą, a niejako sam narzucał obowiązki samemu sobie co... Nie mógł tego sobie odmówić, było niesamowicie przyjemną odmianą od życia w Ravce bądź w samym Małym Pałacu. Wciągnął mocniej powietrze do płuc starając się zachłystnąć samym zapachem. Zdecydowanie dziś należała mu się duża kawa i ciastko z czekoladą. I to właśnie postanowił zamówić podchodząc do baru.

Rozpieszczał się, ale właściwie... Nie widział przeciwko temu żadnych przeciwskazań. Lata spędzone w Ravce potrafiły nauczyć skromności i pokory, to prawda i nie chciał wychodzić na nikogo kto dopiero co, bo zaledwie pół roku temu przybył do tego miejsca i korzysta z każdej uciechy tego miasta, ale stwierdził, że delikatne poluzowanie pasa i możliwość wzięcia odrobinę głębszego oddechu będzie czymś... Niesamowicie przyjemnym. Niezależność z resztą zdawała się być przysmakiem samym w sobie i to właśnie ją celebrował z tych wszystkich drobnych małostek najbardziej.

Odwrócił się na pięcie i podszedł do ogromnego regału szukając jakiejś przyjemnej lektury na dziś. Szybko stwierdził, że ogrom książek może go przytłoczyć, więc swe kroki skierował w kierunku sekcji językowej. Stwierdził bowiem już jakiś czas temu, że dobrze byłoby jakkolwiek robić coś w ramach swojego rozwoju. To właśnie tam, na tym regale jego uwagę przykuła niewielka, praktycznie nieużywana książka: “Język i lud Fjerdy” autorstwa osoby o tak twardym i złożonym nazwisku, że nie potrzeba było być lingwistą by stwierdzić, że autorem był właśnie Fjerdańczyk. Z tym niewielkim znaleziskiem w dłoni powrócił więc do swojego stolika w praktycznie pustej o tej porze kawiarni i lekko przycupnął na krześle zdejmując kaszmirowy płaszcz.

Nigdy praktycznie nie zakładał swojej kefty więc i tym razem ktokolwiek znający go nie powinien być zdziwiony, że jej nie ma. Uważał, że ten strój jest dobry jedynie do walki i w celach reprezentacyjnych. W każdym innym przypadku skupia na sobie wzrok tych, którzy niekoniecznie powinni nas zauważać. Ilya doskonale wiedział zatem, że ten ubiór, którego tak nie znosił, tym razem będzie mu kompletnie zbędny, zważając na to, że tutaj znalazł się tylko i wyłącznie ze względu na te drobne przyjemność, a także na to, że żaden z niepostronnych nie powinien wiedzieć, że chłopak jest akwatykiem.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326
Nie. Nie. Nie. I jeszcze raz nie, powtarzał raz za razem w myślach Leif, przerzucając kolejne dokumenty z jednego stosiku na drugi. Był zirytowany warunkami, w jakich musiał pracować, jednak wiedział, że powrót do ambasady Fjerdy w tym momencie równał się samobójstwu lub ujawnieniu swego rodzaju masochistycznych skłonności. Nie dość, że nie osiągnął jeszcze odpowiednich wyników w kwestii załatwienia transportu Fjerdańczyków, to jeszcze przez budynek konsulatu przetoczyła się istna burza. Mężczyzna nie znał dokładnych szczegółów, jednak wiedział, że chodziło i niedopilnowanie terminów jakichś spotkań.
Gdyby został w biurze, prawdopodobnie musiałby zająć się doprowadzeniem tej całej sytuacji do porządku, a gdyby miał być szczery, miał teraz dużo ważniejsze rzeczy na głowie, niż zajmowanie się cudzymi obowiązkami. Goniły go terminy, a przez to, że ostatnie kilka dni spędził wśród handlarzy i kupców, miał teraz spore zaległości. Chociaż tyle dobrego, że większość jego pracy skupiała się na segregowaniu mało ważnych dokumentów, które nie miały zbyt dużego znaczenia dla interesów jego ojczyzny. Ot, zwykła papierologia, którą ktoś po prostu musiał ogarnąć. Z tego wszystkiego nawet nie zwrócił uwagę na nowych gości kawiarni.
Oh, dziękuję — odezwał się perfekcyjnym kercheńskim, gdy dosłownie znikąd zjawił się pracownik “Aromatu” wraz z jego kawą. — Świetnie wyczucie czasu.
Nie chcąc pobrudzić swoich papierów, mężczyzna schował je prędko do teczki. Kiedy został już sam na sam z gorącym napojem, przez dłuższą chwilę rozkoszował się jej zapachem. Może i nie myślał zbyt wysoko o Ketterdamie i zdecydowanie preferowałby spędzać czas w Djerholmie, tak musiał przyznać, że tutejsze kawiarnie, a nawet bary były o niebo lepsze niż na terytorium Fjerdy. Tam kawa była miała być po prostu zalana wrzątkiem, a jej celem było tylko rozbudzenie pijącego. Tutaj przykładano dużo większą wagę do celebrowania tego doświadczenia. Zwłaszcza w takich przybytkach jak ten. Nie miał nic przeciwko takim różnicom kulturowym.
Leif upił trochę napoju, a na jego ustach zagościł delikatny uśmiech. Niemalże czuł, jak trybiki w jego głowie, zaczynają się ponownie obracać, dając mu siłę do dalszej pracy. Westchnął cicho i wyjrzał za okno, przyglądając się kolejnym przechodniów. Tego dnia na ulicach miasto zdecydowanie królowali przede wszystkim przedstawiciele klasy wyższej. Rozpoznawał ich po odzieniach, chociaż tego dnia wyjątkowo nie mógł się do nich porównać.
Podążając za radą Doriana, zdecydował się zainwestować w nieco bardziej różnorodną garderobę i teraz na podstawie swojej odzieży, przypominał raczej bogatszego kupca, niż ambasadora Fjerdy. Cóż, dzięki temu łatwiej było się wtopić w tłum. Nie licząc tego, że jego postura i aparycja bardziej potwierdzały, niż zaprzeczały jego pochodzeniu.
W pewnym momencie zauważył młodego chłopaka wyglądającego na studenta, który siedział parę stolików dalej. Od dawna tam był? Uwagę Leifa zwróciła książka czytana przez młodzieńca. Widząc jej rozmiar i charakterystyczny grzbiet poczuł nieprzyjemny ścisk w żołądku, ale gdy bardziej skupił wzrok, odczytał także i tytuł. “Język i lud Fjerdy”. Mężczyzna zagwizdał głośno nieświadomie, nie wyobrażając sobie nawet, który z profesorów zadałby swoim uczniom taką cegłę. Pamiętał tę książka z czasów nauki. Może i nie była to cegła, ale słownictwo było ciężkie do przyswojenia nawet dla rdzennych mieszkańców Fjerdy.

Ilya Kireyev
• akwatyk •
Ilya Kireyev
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Akwatyk na kontrakcie
https://kerch.forumpolish.com/t251-ilya-kireyev#450
Opasłe tomiszcze zdawało się nabierać jeszcze więcej kilogramów od ślamazarnego i powolnego kartkowania. Wiedział, że znajomość języka wroga może uczynić z niego niesamowicie przydatnego sojusznika. Pozwoliłaby mu też załapać się na bardziej międzynarodowe okręty niż tylko te ravczańsko-kerczeńskie. Fjerdańczycy pracowali chyba wszędzie, z resztą tak jak jego rodzimy lud. Dodatkowo należało jeszcze nadmienić, że... Gdzieś w nim kryła się cicha nadzieja na to, że bajki, które słyszał o Druskelle są jedynie jaskrawo nadmuchanymi bańkami, które pękną w momencie zderzenia się z rzeczywistością. W sumie w Ravce też są ludzie, którzy nienawidzą grisz... To, skoro w samej stolicy małej nauki tak jest, to i we Fjerdzie musza być tolerancyjni ludzie, prawda?  

Logika może w jego myślach odwoływała się do dość zwodniczego argumentu jakim była wiara w ludzi i doskonale zdawał sobie z tego sprawę tylko... Chyba najzwyczajniej w świecie nie potrafił inaczej. I jego historia i wychowanie w Małym Pałacu mówiły wprost o ograniczonym zaufaniu do społeczeństwa... Powszechny szacunek kształtował się przez strach i doskonale o tym wiedział, tylko... Czy był on osobą, która budziła strach? Przeglądając się często w lustrze dość mocno w to wątpił.  

Z konsternacji wytrąciło go niespodziewane gwizdnięcie. Oderwał się znad leniwej lektury jakby kompletnie rozproszony i starał się znaleźć, zlokalizować osobę, która gwizdnęła. Dopiero po chwili się zorientował, że był to tajemniczy nieznajomy siedzący niedaleko samego Ilyi. Posłał mu spojrzenie i dopiero po chwili zorientował się, że jest obiektem spojrzenia mężczyzny. Nie wiedział tylko co powinien wyczytać z tak chłodnego spojrzenia. Pogardę czy zainteresowanie? Pochwałę czy zdziwienie? Podobne sytuacje społeczne przeważnie go strofowały. Posłał mu skromny, ale przeciągający się uśmiech płonąc delikatnie na twarzy i wrócił do lektury. Dopiero po chwili jednak zorientował się, że na dobrą sprawę kompletnie nie przykłada uwagi do tego co czyta.  

Zaistniała sytuacja tak go zainteresowała, że nie wiedział co miał o niej myśleć. Upił łyk kawy do tego stopnia zachowawczo, że nie oderwał wzroku od opasłego woluminu. Bał się kolejnego kontaktu wzrokowego, że znów spłonie nieśmiałym rumieńcem. Z drugiej strony walczyła w nim natura odkrywcy, podróżnika... Śmiałka, który powinien stawić czoła temu co go strofowało.  

I będąc kompletnie speszonym tym, że ktoś taki skupił na nim swój wzrok finalnie, po przeciągającej się burzy myśli wstał i podszedł z tomem pod pachą do stolika mężczyzny zbierając rozsiane po różnych miejscach myśli. Jak właściwie powinien zagadać? Co zrobić..? I czemu do jasnej cholery tak bardzo szuka sobie ostatnio przyjaciół w Ketterdamie.  
- Mmm... Cześć! - Rzucił kompletnie skrępowany. Jednak już chyba powoli w jego głowie kształtował się plan tego jak właściwie zagaić. Na twarz wparował zakłopotany uśmiech, a on sam przybrał otwartą pozę. - Można? - Skinął w kierunku dodatkowego krzesła obok jakby nadal krępując się tego co robi, po czym położył ociężale tomisko na blacie stołu. - Książka cię tak zainteresowała? - Wypalił niewiele myśląc. Teraz pozostało jedynie czekać na bieg zdarzeń.  


@Leif Blomstedt

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326
Mężczyzna zdał sobie sprawę, że ktoś się do niego zbliża, jeszcze zanim dostrzegł kątem oka zarys sylwetki nieznajomego. Odgłos odsuwanego krzesła, ciężkie kroki, skrzypienie podłogi. Wszystkie te znaki wskazywały na to, że ktoś niechybnie zmierzał w jego stronę. Sporym zaskoczeniem był fakt, że ten ktoś wcale go nie minął, a zatrzymał się przy jego stoliku i stanął nieruchomo niczym posąg. Leif upił kolejny łyk cudownego czarnego napoju, a następnie jego spojrzenie powędrowało w stronę chłopaka.
Przez chwilę lustrował go wzrokiem z lekkim zaciekawieniem i niepewnością, aż dostrzegł w jego dłoniach księgę. A więc to na niego zwrócił chwilę wcześniej uwagę! Powstrzymując grymas, próbujący wedrzeć się na jego twarz, nawiązał kontakt wzrokowy z młodzieńcem. I to dosyć intensywny.
Dzień dobry — powitał go, nie bardzo wiedząc, co więcej mógłby dodać.
Może i zauważył, że ktoś szedł w jego stronę, jednak zupełnie nie był przygotowany na to, że nieznajomy nie tylko go zaczepi, ale także zdecyduje się na to, aby dołączyć do niego przy stoliku. Aż do tej pory goście kawiarni z zasady go nie zagadywali. Nie wiedział, czy to jego obcy wygląd ich odstraszał, czy raczej chłodnawa aura, jaką emanował na co dzień. W każdym razie Leif odpłacał się stałym bywalcom tym samym, nie próbując nawiązywać z nimi większego kontaktu, a po prostu zajmując się własnymi sprawami. Wyglądało na to, że chłopak zdecydował się złamać tę niepisaną zasadę. Było to... zaskakujące.
Chyba można — odparł niepewnie, przysuwając kawę do siebie, aby zrobić miejsce na rzeczy młodzieńca. — Mogę w czymś po...
Przerwał nagle, słysząc skierowane do niego pytanie i aż zmarszczył czoło, nie wiedząc jak zareagować. Dopiero po chwili uświadomił sobie, że faktycznie zagwizdał na głos, widząc ten opasły wolumin. Był pewny, że koniec końców nie wydał z siebie żadnego dźwięku. Na jego policzki wypłynął lekki rumieniec. Cóż, najwyraźniej dawne wspomnienie z młodości go rozproszyło na tyle, że nie wiedział, co robił. Rozejrzał się na boki, jakby miał usłyszeć od strony któregoś ze stolików gromki śmiech i drwiny. Gdy nic takiego się nie stało, Leif wyprostował się na krześle i zaczerpnął głęboki oddech.
Korzystałem kiedyś z tego podręcznika. Autor może i był rzetelny w swoich zapiskach, ale lekkiego pióra to nie miał — skomentował rzeczowo, patrząc z wyraźną niechęcią na Język i lud Fjerdy. — Przyjemniejsze w odbiorze będą dzieła nieco bardziej współczesnych twórców, jeśli jesteś zainteresowany tymi rejonami świata.
Jeśli studenci tutejszego uniwersytetu używają takich materiałów w celu zapoznania się z Fjerdą, to nic dziwnego, że nie rozumieją pewnych niuansów, dodał w myślach, uśmiechając się do siebie krzywo. Czy taki wstęp do rozmowy wystarczył? A może te parę zdań, które z siebie wydusił, sprawi, że chłopak jeszcze bardziej się rozgada? Eh, może najlepiej będzie to potraktować jako swego rodzaju ćwiczenie przed bankietami dyplomatycznymi? Tak, to chyba będzie dobre rozwiązanie. Na przyjęciach też będzie musiał się liczyć z tym, że ludzie będą próbować go zagadywać i wdawać się w niezobowiązujące dyskusje.

Ilya Kireyev
• akwatyk •
Ilya Kireyev
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Akwatyk na kontrakcie
https://kerch.forumpolish.com/t251-ilya-kireyev#450
Widząc wykwit rumieńcu na twarzy mężczyzny spowodowany najprawdopodobniej zakłopotaniem go na wskutek kompletnie nieoczekiwanego podejścia Ilyi chłopak speszył się jeszcze bardziej. Niespecjalnie chciał się mężczyźnie naprzykrzać, ot... Ten przykuł jego uwagę, a jednocześnie potraktował ten gwizd jako swego rodzaju zagajenie i... No właśnie tak to się dość nieoczekiwanie potoczyło. Teraz i on czuł się kompletnie nietaktowny i gdyby mógł najprawdopodobniej cofnąłby się kilka sekund wstecz. Dzięki temu mógłby uniknąć tego całego ambarasu. Niemniej jednak – nie miał takiej możliwości, a zatem musiał wypić to gorzkie piwo, które sam sobie uwarzył.  

Poczerwieniały na policzkach i z zakłopotanym, ale przyjemnym uśmiechem na ustach wsłuchiwał się w przyjemnie brzmiący, surowy i poważny tembr głosu mężczyzny. Jednocześnie od razu w jego głowie pojawiły się myśli, że gdyby chciał jakkolwiek ugryźć temat języka Fjerdy to właśnie znalazł kogoś, kto jakkolwiek się na tym zna. Być może to niefortunne i absolutnie kłopoczące dla nich spotkanie mogło jakkolwiek przyczynić się dla któregokolwiek z nich.  

Absolutnie speszony narastającą z czasem pewnością siebie, a jednocześnie powagą i jakimś takim ukrytym profesjonalizmem Loeifa kompletnie nie wiedział, jak powinien pociągnąć dalej ten temat. Czy zdradzić się z tym, że wybór padł kompletnie przypadkowo, czy może... Brnąć w to?  
- Będąc szczerym wziąłem to jako... Coś do przejrzenia przy kawie. - Uśmiechnął się głupio. - Ale też nie do końca przypadkowo. W sensie... Uch. - Westchnął jakby gubiąc słowa już po rozpoczęciu. Dopiero po chwili zwolnił, jakby nabierając odpowiedniego dla siebie tempa. - W sumie chciałbym opanować fjerdański, ale jak do tej pory to dość... Czcze życzenie. Nie wiem, będąc szczerym, gdzie powinienem zacząć. - Całość skwitował jeszcze większym wykwitem rumieńca i odczuciem jakby chciał zapaść się pod ziemię.  

W międzyczasie kartkował opasłe tomiszcze czytając z niego pojedyncze zdania i musiał przyznać rację Blomstedtowi. Nie było to ani lekkie w piśmie, ani wagowo. Wyglądało raczej na coś co służy za swego rodzaju karę dla studiujących fjerdanistykę czy samą kulturę i właśnie język Fjerdy.  

Mimo tego, że Ilya czuł narastające skrepowanie i wiedział, że zakłóca swoistego rodzaju rytm dnia mężczyzny, jego rutynę to czuł podświadomie, że w sumie nic nie szkodziło, żeby tutaj został. W końcu, ktoś kto na pierwszy rzut oka zachowuje się tak profesjonalnie zdecydowanie odpowiedziałby grzecznie, by młody Kireyev go zostawił w świętym spokoju, niż brnął w to dalej. Skupił się uważniej na twarzy mężczyzny lustrując ją centymetr po centymetrze i szukając jakichś wskazówek, czegoś co mogło go zdradzić. Sam nie wiedział dokładnie co jest jego celem, ale jakkolwiek nie chciał pokazywać, że czuje się swoim własnym zachowaniem po prostu zakłopotany.  


@Leif Blomstedt

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326
Leif odetchnął z ulgą w duchu, gdy Ilya w żaden sposób nie skomentował jego czerwonych wypieków.
Zawsze czytasz do popołudniowej herbaty tak ciężką lekturę? — spytał z delikatną nutą podziwu oraz niedowierzania.
Chłopak musiał być bardzo przykładnym uczniem, skoro brał na swoje barki obcowanie z takimi cegłami i to w czasie wolnym. Z drugiej strony mogło także wyjść na jaw, że po prostu nie wiedział, po jakie pozycje powinien sięgać dla osiągnięcia najlepszych wyników, więc po prostu brał do rąk te książki, które były najgrubsze, licząc, że znajdzie tam najwięcej informacji. Na samą myśl o takim scenariuszu, Fjerdaninowi zrobiło się mu się nieco żal. Wklepywanie formułek i zasad, które zostały opracowane już przez kogoś w bardziej przystępny sposób, było marnowaniem czasu.
W Ketterdamie można znaleźć przedstawicieli wielu nacji — odparł, upijając kolejny łyk stygnącej powoli kawy. — Z tego, co wiem macie tutaj bardzo poważany uniwersytet. Znalezienie potencjalnych nauczycieli lub ludzi obytych z tym językiem nie powinno stanowić dużego wyzwania.
W gruncie rzeczy wygłaszane przez niego na głos słowa nie powinny być niczym, czego Ilya nie wiedział, jeśli spędził w mieście dłużej niż tydzień. Leif usłyszał podobny wykład od swoich przełożonych już pierwszego dnia pracy w ambasadzie. “To jeden wielki kocioł kulturowy”, mówiono mu. Mężczyzna szczerze wątpił, aby ta rozmowa miała na celu tylko i wyłącznie poinformowanie go o tym fakcie. Było w tym drugie dno odnoszące się do tego, że nie znajdował się już na terytorium Fjerdy i panują tutaj zupełnie inne zasady, a pewne obyczaje mogą wydać mu się zupełnie obce. Przymykać oko, szanować, nie ingerować bez potrzeby. Nie zwracać na siebie uwagi, powtórzył w myślach, przypominając sobie swoje przemyślenie sprzed tygodni.
Czy udało mu się zastosować do tych zaleceń? Cóż, nie wszystkich nawyków dało się szybko wyzbyć. Przy niektórych potrzeba było czasu. Na razie starał się przede wszystkim przyzwyczaić do tego, że w swojej pracy może często spotykać grisze, a także kobiety, których role społeczne znacznie odbiegały od tych, jakie znał z własnej ojczyzny. Nie było to łatwe, jednak dzięki częstym wizytom na mieście w najróżniejszej maści przybytkach, powoli przechodził do porządku dziennego z tym zupełnie nowym stylem życia. Gdyby w Ketterdamie zaczął intensywnie padać śnieg, a tu i ówdzie wyskoczyło na niego dziki zwierz, być może poczułby się jak w górskiej głuszy.
Nie bardzo wiedząc, jak kontynuować rozmowę w odpowiedni sposób, Leif zaczął się rozglądać to w jedną, to w drugą stronę, aż jego spojrzenie ponownie opadło na ogromne tomiszcze. Wpatrywał się w nie przez chwilę, aż w końcu w głowie zaświtała mu pewna myśl. Jak nie wiesz, o co pytać, to najlepiej spytać o pracę lub szkołę! A chłopak wyglądał na tyle młodo, że z powodzeniem mógł uczęszczać do tutejszej akademii. Eh, gdyby tylko wiedział, jak bardzo się mylił.
Myślałeś o tym, aby popytać wśród swoich profesorów? — spytał szybko, licząc, że nie zdążyła między nimi zapaść niezręczna cisza. — Ktoś mógłby polecić ci dobrego korepetytora.
Brawo, wybrnąłeś, pomyślał z cieniem uśmiechu na swoim pokrytym parodniowym zarostem licu. Może jednak wyniósł co nieco z tych wszystkich lekcji etyki i brania udziału w bankietach za młodu? Wprawdzie wtedy był tylko dzieckiem i na dodatek chłopcem więc więcej uchodziło mu płazem od jego znajomych i kuzynek, jednak co nieco musiał się wtedy nauczyć. Sztuka podtrzymywania rozmowy. Tak, w jego obecnej branży mogło mu się to bardzo przydać.

Ilya Kireyev
• akwatyk •
Ilya Kireyev
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Akwatyk na kontrakcie
https://kerch.forumpolish.com/t251-ilya-kireyev#450
Nigdy nie wychodził z założenia, że im bardziej obszerniejszy wolumin, im bardziej opasły tom tym dzieło literackie z jakim się mierzył było przez to bardziej wybitniejsze. Wręcz przeciwnie... odnosił wrażenie, że ci bardziej wylewni mieli najzwyczajniej w świecie problem z posługiwaniem się językiem w sposób mniej treściwy, a jednocześnie tak samo piękny i kwiecisty. Niemniej jednak i od tegoż znajdował wyjątki i nigdy nie ustanowił ze swoich domysłów jakiejś reguły, ot najzwyczajniej w świecie porównywał ze sobą książki i ich treści.
- Chyba lubię bardziej coś... Zawiłego. Stanowiącego jakaś zagadkę do rozwikłania, ale taką... Nie powiedzianą wprost? - Zreflektował się na moment upijając łyk swojej kawy i uważnie śledząc mimikę swojego rozmówcy. - Jak coś podają na tacy to rzadko kiedy sprawia to pełną przyjemność.

Ilya nie miał w zwyczaju nazywać siebie... osobą, która stawia sobie wyzwania. Te zazwyczaj stawiane były przez albo jego nauczycieli, albo najzwyczajniejszy los, niemniej jednak uważał, że wiedza, która przychodzi bez wyrzeczeń i bez jakiegoś takiego... Samozaparcia i trudu jest wiedzą ogólnodostępną, trochę pospolitą, a on jednak pragnął, jeżeli chodzi o tę sferę to sięgać dalej.
- Ach tak... Profesorzy. - Wykrzywił usta w lekkim grymasie, ledwie zauważalnym dla Leifa. - Starcy oderwani od rzeczywistości często niemający nic wspólnego z nauką już od dawien dawna. - I dopiero po tych słowach ugryzł się w język. Cenił sobie wiedzę osób sędziwych i względem tego nie miał wątpliwości, ale... Miał styczność z osobami, które uczyły go czy to w Małym Pałacu czy podczas przeszkolenia względem pracy na łodzi i wtedy naprawdę cenił sobie kogoś, kto już wypracował sobie jakąś pozycję na rynku wiedzy, ale jednocześnie... Nie miał już głowy przegnitej starymi schematami i nie tkwił w jednym miejscu, ale wciąż ewoluował. - Wybacz... To mogło być niestosowne. - Dodał na sam koniec bojąc się, że jego słowa mogą zostać źle zrozumiane.

Z drugiej strony... Czy można było je zrozumieć dobrze? Kireyev najprawdopodobniej popisał się w ciągu kilku sekund absolutną pychą i ignorancją, a patrząc na fakt jak o profesurze wysławiał się Blomstedt to... Była duża szansa, że ich rozmowa nie będzie toczyła się już tak przyjemnie jak do tej pory.

Z drugiej strony... Być może Leif przyzwyczaił się już do tego w jak wielkim i wielokulturowym mieście żył. Co mogło skutkować również przyzwyczajeniem się do możliwości spotykania najróżniejszych światopoglądów i akceptowania ich, bądź też ledwie tolerowania. Ilya posłał mu uważniejsze spojrzenie starając się zlustrować go uważniej, jakby szukając jakichkolwiek możliwości, wskazówek względem tego co do tej chwili myślał o nim nieznajomy. Czy młody akwatyk tego chciał czy też nie jego uwagę bardzo mocno przykuł nieznajomy mężczyzna, a to powodowało nad wyraz duże pokłady irracjonalnego stresu. Ponownie się delikatnie speszył, ale jego policzek nie przybrał już tak mocno burgundowego koloru.
- Ach no tak... Warto wspomnieć, że nie uczę się tutaj na uniwerku. - Powiedział klepiąc opasły tom, który zamkną z większym hukiem niż początkowo zamierzał, przez co skrzywił się i przeprosił cicho samego Leifa. - No ale tak... Nie przeszkadza mi to wcale w douczaniu się samemu. - Całość skwitował delikatnym uśmiechem skrycie w duchu licząc na to, że jednak Leif postanowi nie brać słów o profesorach zbyt mocno do serca.

Leif Blomstedt
• wolny strzelec •
Leif Blomstedt
Pochodzenie : Fjerda
Stanowisko : asystent ambasadora, ambasada Fjerdy
https://kerch.forumpolish.com/t220-leif-blomstedt#326
Pokiwał głową. Rozumiał, o co chodziło chłopakowi, jednak jeśli miał być szczery, to odebrał tę metaforę w nieco inny sposób i zdecydował się nawet podzielić tym punktem widzenia.
Trochę jak z polowaniem. Gdy zwierzyna jest na wyciągnięcie ręki i jest w potrzasku, pochwycenie jej nie jest dużym wyzwaniem. Nie przynosi satysfakcji. Jeśli trzeba się postarać, aby ją wyśledzić na podstawie śladów czy pobliskich gniazd, wtedy czujesz, że poświęcasz czas na coś, co przynosi rzeczywiste efekty. To twoje umiejętności przynoszą sukces, a nie łut szczęścia.
Zamilkł na dłuższą chwilę, przypominając sobie, jak w ramach pierwszych treningów, zdarzało mu się lądować w lasach Fjerdy, szukając królików czy innych mniejszych zwierząt, aby obyć się ze sztuką posługiwania się mniejszą bronią czy tworzeniem pułapek. Dobre czasy, chociaż zabarwione nieco nostalgią.
Słysząc wywód Ilyii, skrzywił się nieco. Przez moment był nawet w szoku. Wprawdzie nie mógł zaprzeczyć, że sam miał podobne poglądy względem pewnych nauczycieli czy nawet dowódców za młodu, tak rzadko kiedy pozwalał sobie wyrazić takie poglądy na głos. Ten chłopak się przed tym w najmniejszym stopniu nie wzbraniał. Dzielił się swoim punktem widzenia, nawet jeśli był kontrowersyjny. W sumie to był nawet pod lekkim wrażeniem tego pierwiastka bezczelności. Może taki był efekt mieszkania w Ketterdamie? Wbrew pozorom taka bezceremonialność potrafiła daleko zanieść niektórych ludzi... Jeśli operowali nią w odpowiedni sposób.
Było — potwierdził, besztając go minimalnie wzrokiem. — Aczkolwiek trudno się nie zgodzić, że twój punkt widzenia nie jest błędny. Im człowiek starszy, tym trudniej zmienić jego punkt widzenia. A im wyższa pozycja w społeczeństwie tym większa potrzeba, aby pozostać w danym układzie jak najdłużej. Brak chęci zmian, szybki rozwój nauk przydatnych ludziom... Do pewnego stopnia się to ze sobą kłóci. Mimo wszystko doświadczenie innych warto cenić.
Zamrugał zdziwiony, słysząc, że chłopak wcale nie należy do grona studenckiej gawiedzi. Cóż, to była spora niespodzianka, jednak fakt, że nie był uczniem, a starał się dokształcać, dobrze o nim świadczył.
Godne podziwu — stwierdził, upijając nieco kawy. — Samodzielna nauka, zwłaszcza języka wymaga sporo zaangażowania i motywacji. Wiem z doświadczenia. Przynajmniej masz tyle szczęścia, że masz dostęp do w miarę dobrych materiałów i nie marnujesz czasu.

Sponsored content

Pozwolenia na tym forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach