Gmach teatru 6PHGXqiC_o

Mistrz Gry
konto specjalne
Mistrz Gry
Stanowisko : Mistrz Gry

Gmach teatru

06.05.21 1:39
lokacja

Gmach teatru

Potężny budynek zajmujący znaczną większość wyspy. Swego czasu jeden z najbardziej reprezentacyjnych budynków w okolicach Ketterdamu, dziś widać odciśnięte na nim piętno czasu. Zaniedbany po problemach z majątkiem radnego Jurjena, obecnie rzadko odwiedzany. W niektórych oknach brakuje szyb, widać także odpadającą od ścian farbę. Choć miejscu temu nie brak uroku nie cieszy się już zbytnią popularnością.

Cheeno Groeneveldt
• substantyk •
Cheeno Groeneveldt
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : lutniczka na kontrakcie u Groeneveldtów, skrzypaczka, mecenas sztuki
https://kerch.forumpolish.com/t335-cheeno-groeneveldt

Re: Gmach teatru

14.07.21 12:46
25 maart 382

Sakiewka kruge ciążyła w kieszeni płaszcza narzuconego na strój przywodzący na myśl raczej reprezentację klasy robotniczej niż rodziny kupieckiej. Cheeno zależało na tym, aby nie zwracać na siebie uwagi i z łatwością zatopić się w anonimowym tłumie. Szaroburość jej stroju zdecydowanie ułatwiała to zadanie, wtapiała się w miejskie tło, gdy zajęła jedno z dalszych miejsc na łodzi, która wiodła ją ku wyspie Eil Komedie, gdzie wyznaczyła miejsce spotkania ze znaną jej jak dotąd jedynie ze słyszenia informatorką.
Wciąż miała wątpliwości. Zanim zdecydowała się w końcu wsiąść na łódź, dziesięć razy podejmowała decyzję o tym, że to spotkanie nie miało żadnego sensu i że nie powinna ruszać się z domu. Nie powinna na siłę szukać informacji. Sama przecież postawiła sprawę jasno, sugerując Mauritsowi, żeby ostetcznie pozostawili za sobą dawne życie i raz na zawsze zniknęli ze swojego świata. Talia tarota, ułomna o kartę Śmierci, którą nerwowo obracała w dłoniach, przypominała jej o tym, gdy tylko rozkładała przed sobą ich wielobarwny wachlarz. Na samo wspomnienie spotkania we Wschodniej Klepce opanowywało ją bolesne uczucie gorzkiego rozczarowania.
Przemierzając ścieżkę prowadzącą w stronę gmachu zaniedbanego teatru zadawała sobie pytanie, czego tak właściwie chciała się dowiedzieć i czy naprawdę potrzebowała do szczęścia tych informacji? W końcu przez dziesięc lata żyła w zupełnej nieświadomości, nie znając szczegółów z jego życia, ograniczając wiedzę o tym, co się z nim działo, do koniecznego minimum. Może kierowało nią najprostsze w świecie przekonanie, że skoro Kolstee w końcu poznał, nawet jeśli jedynie pobieżnie, jej teraźniejszą tożsamość, to ona również powinna w końcu poczynić kroki, aby zgłębić nieznaną część jego historii. Choćby dla świętego spokoju, a może aby w jakiś sposób złożyć w całość sponiewierane tamtą goryczą, niezrozumieniem i gniewem serce.
Zatrzymała się w umówionym miejscu, tuż przy wejściu do budynku. Rozglądnęła się wokół z ciekawością. Była tutaj przed wielu laty, jednak od tamtego czasu miejsce zdecydowanie podupadłu, nieco zarosło, z dnia na dzień tracąc swoją dawną świetność. Doskonale pamiętała, że na wyspie zazwyczaj panował spokój, nie zapuszczało się tu wielu turystów, choć ci przeszkadzali jej najmniej, wolała przede wszystkim uniknąć spotkania z kimś, kto zadbałby o to, aby do uszu Groenveldtów dotarły wieści o tymi, że Cheeno zaciągała języka u ketterdamskiej informatorki.
- Dzień dobry, cieszę się, że pani przyszła. - Rozpoznała kobietę po rzucającej się w oczy shuhańskiej urodzie. Nie wiedziała o niej za wiele, znała jedynie nazwisko, miala jako takie pojęcie o jej wyglądzie. Postanowiła jednak zawierzyć opinii, że współpraca z Eyrie Kir-Yene przynosiła zadowalające owoce, zapewniając przy tym dyskrecję swoim zleceniodawcom. - Mam nadzieję, że nie zniechęciłam pani miejscem naszego spotkania. Wolałabym, żeby było ono nieco oddalone od samego miasta. Cheeno Groeneveldt, miło mi panią poznać. - Mimo wątpliwości i lekkiej paranoi zdecydowała się w końcu na wyjawienie kobiecie prawdziwego nazwiska, dochodząc do wniosku, że skoro dla ma do czynienia z osobą, dla której informacja była głównym źródłem zarobku, to nie będzie dla niej również problemem odkryć prawdziwą tożsamości nowej klientki.
[ruletka]



Ostatnio zmieniony przez Cheeno Groeneveldt dnia 25.07.21 9:49, w całości zmieniany 2 razy

Eyrie Kir-Yene
• substantyk •
Eyrie Kir-Yene
Pochodzenie : Shu Han
Stanowisko : rewolwerowiec na gondoli, informator
https://kerch.forumpolish.com/t258-eyrie-kir-yene-budowa

Re: Gmach teatru

16.07.21 16:42
Zawsze uważała Eil Komiedie za na prawdę urokliwe miejsce. Odgrodzone od miejskiego zgiełku oferowało przede wszystkim spokój. Pamiętała, jakie wrażenie wywarła na niej budowla, kiedy zobaczyła ją pierwszy raz na oczy; zajmując prawie całą wysepkę jawiła się jako wielki moloch, piękny w swej samotności. Była wtedy jeszcze dzieciakiem, którego ciekawość pchała tam, gdzie nie powinno się włazić. Zleciała wtedy z elewacji na ten głupi łeb, a przybrany ojciec po tym zdarzeniu powtarzał, że to właśnie ono było odpowiedzialne za wszelkie luki w charakterze, które prezentowała sobą do dzisiaj. Mimo późniejszych docinek, dało się jednak wtedy zobaczyć, że tym upadkiem przeraził się nie na żarty, bo czym prędzej zaciągnął ją do medykusa i chyba była to właściwa decyzja, bo ten nakazał jej nie wychodzić z łóżka przez tydzień. Co ona oczywiście, w całym swoim jestestwie, skrupulatnie zignorowała, wypełzając z niego już następnego dnia i dość szybko jednak do niego na powrót wracając, bo obijała się o ściany jak pijany. Wyprawę na wyspę więc, nawet jeśli powiązana ona była ściśle z pracą i zleceniem, które miała omówić i otrzymać, traktowała o wiele bardziej jako wycieczkę.
Na wyspie pojawiła się przed czasem. Może i prezentowała się wielu ludziom bardziej jako czysty chaos, albo sprawiała wrażenie niepomiernie roztrzepanej, ale tarczę zegarka czytać umiała. Nauczyła ją tego jeszcze mama, a skoro czas na całym świecie biegł dokładnie tak samo, nie miała problemu z przypilnowania godziny, szczególnie kiedy chodziło o klientów. Miała też wrażenie, że pojawienie się modnie spóźnioną, nie przeszłoby w tym wypadku. Tak samo jak tajemnicze wysunięcie się z cienia kolumn, jakby stała tam od zawsze. Cheene więc, z łatwością wyłapała zbliżające się do niej kroki i faktycznie, kiedy tylko się odwróciła, zobaczyła Shu. Kiedy stanęła przed sulijką, uśmiechnęła się do niej lekko.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie, przyglądając jednak swojej zleceniodawczyni uważnie. - Ależ skądże. Jeśli mam być szczera, bardzo lubię to miejsce. Jest na prawdę urokliwe - w jej głosie pobrzmiewała szczerość. Informacje były źródłem jej utrzymania, ale niemożliwym było też, znanie na pamięć i z wyglądu wszystkich osób, które nosiły kupieckie nazwiska. Oczywiście - było to przydatne, ale shu częściej oglądała twarze zwykłych, miejskich męt, które szukały jej usług, niż te należące do bogatych mieszkańców Ketterdamu. Nie spodziewała się też, że Cheeno tak po prostu uderzy w szczerość, bo nawet jeśli już trafiała się jej bogatsza klientela, często uciekali się do pseudonimów lub pośrednictwa swoich ludzi. Mimo zaskoczenia, ciężko jednak było zauważyć je na jej twarzy. - Panią również, jak pewnie już pani wie, mam na imię Eyrie, tyle wystarczy - powiedziała, delikatnie kiwając głową, jakby tym samym dopełniając w swojej głowie cały rytuał powitania - W takim razie, myślę że nie ma potrzeby dłużej zwlekać. Proszę mi powiedzieć, czego dokładnie pani szuka i oczekuje.

Cheeno Groeneveldt
• substantyk •
Cheeno Groeneveldt
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : lutniczka na kontrakcie u Groeneveldtów, skrzypaczka, mecenas sztuki
https://kerch.forumpolish.com/t335-cheeno-groeneveldt

Re: Gmach teatru

25.07.21 10:11
Ketterdam pełen był miejsc przywodzących na myśl wspomnienia, do których od lat wolała nie wracać, szczędząc sobie zbędnego rozdrapywania ran. Miejsc, w których bywała na początku swojego pobytu w stolicy, kiedy jeszcze wierzyła w to, że ich piękno jest prawdziwe, nie tylko pozorne, że miasto naprawdę miało zapewnić jej świetlaną przyszłość. Dopiero po latach zrozumiała, że to właśnie z jego powodu rozkładała się od środka - tęskniła za nieprzeniknionym horyzontem, wszelkim nieznanym, które rysowało się za każdym zakrętem pojawiającym się przed oczami wędrującego taboru. Chociaż Wyspa El Komedi, jak niewiele tutejszych miejsc, zapewne przypadłaby do gustu jej pobratymcom. Właśnie dzięki swojej dzikości, pozornemu zaniedbaniu, roślinom, których pędy wspinały się po ścianach porzuconego budynku, wnikając w pęknięcia widoczne na powierzchni budynku.
- Ja również, choć  bardzo dawno tutaj nie byłam. Z jednej strony szkoda, że wyspa została aż tak zaniedbana, z drugiej strony wtedy nie miałaby w sobie tego charakterystycznego uroku. - Posłała kobiecie lekki uśmiech, również studiując wzrokiem jej osobę. Wciąż miała wątpliwości, co do powodu, dla którego się tutaj znalazła. Zastanawiała się czy pokaźna ilość kruge, które miała w kieszeni miała zapewnić jej zarówno sprawdzone informację jak i dyskrecję. Nazwisko Cheeno rzeczywiście przywodziło na myśl konkretną przynależność, łatwo było ją wrzucić do jednego worka najbogatszych mieszkańców miasta, ona jedna najlepiej wiedziała jak niewiele było w tym prawdy. Jednak ostatnim czego pragnęła, to stworzenie dla siebie kolejnej fałszywej tożsamości. - Chciałam przede wszystkim upewnić się, że mogę liczyć na dyskrecję. Wolałabym, żeby nikt, a w szczególności osoba, której dotyczą informację, na których tak mi zależy, nie dowiedział się, że zleciłam pani to zadanie - powiedziała ważąc słowa. Dotąd nie wiedziała jak wiele wiedzieli na temat jej przeszłości Groeneveldtowie. Podejrzewała, że nie była dla nich prostą sulijską dziewczyną, która przed kilkunastoma laty trafiła przypadkiem do ich ketterdamskiej pracowni. Z pewnością już wtedy zatrudnili kogoś, kto dokładnie prześledził jej pochodzenie, nie tylko po to, aby mieć w kieszeni dodatkowego asa, ale także po to by stworzyć wiarygodną historyjkę dotyczącą jej rzekomej przeszłości. Nie wiedziała więc także jak zareagowaliby na wszczęte przez nią poszukiwania, w końcu podpisany przez nią kontrakt wyraźnie zaznaczał, że powinna zupełnie odciąć się od swojej przeszłości. - Zależy mi na informacjach o pewnym mężczyźnie mieszkającym, jak podejrzewam, w Baryłce. A dokładnie o tym, co się z nim działo przez dziesięć ostatnich lat.

Eyrie Kir-Yene
• substantyk •
Eyrie Kir-Yene
Pochodzenie : Shu Han
Stanowisko : rewolwerowiec na gondoli, informator
https://kerch.forumpolish.com/t258-eyrie-kir-yene-budowa

Re: Gmach teatru

27.07.21 23:52
Miasto; jego zatłoczone ulice, węglowy pył i cuchnące kanały były czymś z goła odmiennym od tego, co zostawiła za sobą w Shu Hanie. Osadzona w dolinie wioska oferowała dziewicze niemal dziewicze widoki. Ketterdam był więc wszystkim tym, czego za dziecka nigdy nie doświadczała. Kiedy trafiła do tego miasta, była zagubiona i oszołomiona. Dosłownie przerażona. Miejsca, które kryła w sobie stolica Kerchu nie przywoływały na myśl wspomnień. Raczej wskazywały bolesny brak pewnych elementów. Tak jednak było głównie na początku, potem wspomnienia zaczęły się rozmywać i znikać. Nie czuła tęsknoty do niczego, co można było nazwać istotą shu czy ich kraju.
Pokiwała tylko głową, słysząc słowa kobiety. Zgadzała się z nią w pełni. Podniszczone ściany, zaniedbane elewacje, a do tego wszechobecny kurz i pył. Wszystko to jednak było obrane w zieloną ramkę natury, która sprawiało że dzięki temu to miejsce było o wiele bardziej przystępne. Posępne, ale wciąż dziwnie sielskie.
- Cóż.. - wydęła usta, jakby w czymś po części będącym zastanowieniem, a po części zirytowaniem. Gdyby tylko dostawała kruge za każdym razem, kiedy ktoś ją zatrudniał i jednocześnie rzucał tego typu słowa, byłaby już bogaczem. Zastanawiała się, czy rzeczywiście wynikało to z przezorności klientów, czy może jednak z faktu, że niektórzy potrafili okrutnie sprawę spartaczyć. Szybko jednak uśmiechnęła się znowu - Jeśli pani nie powie tej osobie - uniosła ramiona, lekko nimi wzruszając - Ze mną te informacje będą bezpieczne - dorzuciła jeszcze, chociaż oczywiście, zawsze jakieś ryzyko istniało. Nawet przy delikatnych próbach wybadania tematu zdarzało się, że trafiło się na nieodpowiednią osobę, która donosiła o spytkach.
- A o kim dokładnie mowa? - zapytała, po tym jak kiwnęła głową, że doskonale rozumie, czego się od niej oczekiwało. Dziesięć lat było dość sporym okresem życia, tym bardziej, kiedy owo życie zamykało się w obszarach Ketterdamu. Optymistycznie zakładała jednak, że nie będzie to aż tak trudne zadanie, jak mogłoby się wydawać.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Similar topics