Petra Jansen  6PHGXqiC_o

Petra Jansen
• formator •
Petra Jansen
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : Stoi za barem w Listewce, a czasem bawi się w gumowe ucho po wszelkich kasynach;
https://kerch.forumpolish.com/t249-petra-jansen#444

Petra Jansen

24.05.21 0:45

Petra Jansen (Aria Sokoleva)

ft. Florence Pugh

Petra Jansen  Qu0mZRe

statystyki:

siła: 35
zwinność: 30
żywotność: 35
spostrzegawczość: 52
zręczność: 20
zrównoważenie: 30

Umiejętności:

Hazard [1]
Historia świata (I) [2]
Logika (I) [2]
Charyzma (I) [3]
Ekonomia (I) [3]
Kamuflaż (II) [6]
Kłamstwo (I) [3]
Walka wręcz (I) [3]

metryka:

Pochodzenie:
Ravka

Data urodzenia:
13 XIII 356 po powstaniu Fałdy

Zakon:
Zakon Żywych i Umarłych - Formator

Zawód, miejsce pracy:
Barmanka w Listewce; okazyjnie szpieg na usługach Szumowin

Status majątkowy:
Niższa klasa robotnicza

Opanowane języki:
Biegły ravkański i kerczeński, względnie komunikatywny fjerdański i kaelski, shuhański rozumie trzy po trzy, ale nie mówi w nim zbyt dobrze;

Wiara:
Wzywa imiona świętych, ale losu by im nie zawierzyła



BIOGRAFIA BOHATERA


I AM UNDER NO OBLIGATION
TO MAKE SENSE TO YOU


Arianka – zwykł zaczynać ojciec, przybierając ton człowieka, który nie ma już siły się kłócić, ale strach przed rysą na dumie nie pozwala mu dać za wygraną. – Obrona ojczyzny to powinność, obowiązek...
Zazwyczaj nie był w stanie dojść do końca wypowiedzi. Głównie dlatego, że adresatka odwracała ku niemu twarz z miną zaciekłą, posyłała mu rozsierdzone spojrzenie, a potem otwierała nieładnie wygięte w gniewie usta, by wciąć się, dorzucić swoje cenne pięć groszy.  
Obowiązek, ha? – wchodziła mu w słowo niskim, zachrypniętym głosem, który przeszedłby zarówno u młodego chłopca, jak i zaawansowanej alkoholiczki. – A co z twoimi obowiązkami, co? Pamiętasz, co przysięgałeś matce na ślubnym kobiercu? Czy może podmieniłeś miłość do żony na miłość do Ravki? – pytała, sypiąc jak z rękawa słowami ociekającymi jadem, podnosząc głos na tyle, by nie był w stanie jej przegadać. – Tata, ja wiem, że słowa patriota i idiota brzmią bardzo podobnie, ale to, że udajesz pierwszego, nie znaczy, że musisz być i drugim...
W tym momencie dialog się urywał po raz kolejny, gdyż w kierunku dziewczyny zwykł lecieć jakiś przedmiot. Bywało różnie, ojciec rzucał czym popadnie, co w ręce wpadnie. Przy dobrych wiatrach leciał chodak, przy gorszych talerz, a jednego dnia nawet poleciał samowar, co go papa akurat czyścił. Był przewidywalny do znudzenia, jak mu się kończyły argumenty, to sięgał po broń improwizowaną, więc Aria nauczyła się unikać. Może dlatego w armii tyle lat nic jej nie zabiło. Miała wprawę nabytą z domu.
Na pewno jednak nie wyniosła z niego umiejętności utykania gęby w kluczowym momencie.
Ja też bym cię zostawiła, gdybym miała wybór! – krzyczała, podnosząc głowę, którą przed chwilą musiała uchować metr niżej, co by nie dostać po uszach książką. Wtem schyliła się raz jeszcze, zgarnęła nieszczęsną knigę z podłogi, po czym cisnęła nią z powrotem w ojca, by już ułamek sekundy później zniknąć za winklem, uciekając ile sił w nogach.
Schemat musiał powtórzyć się dziesiątki razy, by dotarło do niej, że w rzeczywistości miała wybór.
Choć po dziś dzień nie jest pewna, czy był on lepszy od pozostania w domu.

WE CAN'T GO TO HELL
IF WE'RE ALREADY THERE

Między wszystkimi świętymi a prawdą, nigdy nie chciała być griszą.
Wcale nie dlatego, że się ich obawiała; dorastała w Os Alcie, w ładnym domu w cieniu Wielkiego Pałacu – tutaj wszyscy obdarzeni darem panowania nad Małą Nauką byli podziwiani, szanowani. Ojciec był ravkańskim dyplomatą do spraw Kerchu, kursował tam i z powrotem, zaznaczając szczęśliwie zakończone przeprawy przez Fałdę za pomocą kresek wydrapanych scyzorykiem na wewnętrznej framudze wejściowych drzwi. Stamtąd przywiózł też matkę Arii, Astrid – kobietę o nieludzkich pokładach cierpliwości i miodowych włosach, która dla obietnicy miłości gotowa była zostawić całe swoje życie w tyle, wejść w kurtynę mroku i założyć rodzinę na drugim końcu świata. Opowiadała córce o Ketterdamie, o wielkim kotle kultur, o natłoku wrażeń, jakie niesie ze sobą miasto, które nigdy nie śpi. Nie wspominała jednak o swojej przeszłości zbyt wiele; Aria wiedziała, że ma młodszego brata, ale matka nigdy nie wspomniała, czym się zajmuje, ani z jakiej rodziny pochodziła. Ojciec powtarzał też, że przeszłość należy zostawiać w tyle, bo wobec przyszłości nie ma najmniejszego znaczenia, a ludzie są różni i każdy ma swoje powody. Nie bała się więc odmienności, nieznane przyjmowała z ciekawością godną dziecka, która została z nią, nawet kiedy dorosła.
Nie obawiała się też o siebie; im starsza się stawała, tym łatwiej było jej spostrzec, że śmierć czyha na każdego, bez względu na to, kim się urodził. Tak samo, jak mogła przez nieuwagę skończyć na stosie roztapiającym skutą lodem ziemię Fjerdy, tak samo mogła potknąć się na krawężniku i wpaść pod rozpędzoną dorożkę. Bycie griszą nie miało tu wiele do rzeczy – niezbadane były wyroki świętych, nikt nie znał momentu swej czarnej godziny. Nie chodziło o ryzyko.
Nie chciała być griszą, bo były towarem deficytowym. Czymś cennym, wyjątkowym, czymś, czego Ravka potrzebowała jak powietrza. Ergo nie pozwoliliby jej tak po prostu odejść. Tutaj wyjątkowość wiązała się z obowiązkiem, z wejściem w nieco za duże buty z nadzieją, że kiedyś się do nich dorośnie.

THEY SENT ME AWAY TO FIND THEM A FORTUNE
A CHEST FILLED WITH DIAMONDS AND GOLD

Miała prawie osiem lat, gdy zabrano ją do Małego Pałacu. Od samego początku była niezwykle apatyczna – wyrwano ją z bezpiecznych objęć matki, która choć nie mieszkała tak daleko, to nie mogła już codziennie czuwać obok. Pozostałe dzieciaki też nie przyjęły ją tak ciepło, jakby o tym marzyła. W końcu była najmniej przydatnym typem, była po prostu Formatorką, nie władała nad płomieniami, ani nie usypiała ludzi na zawołanie. Psikusy i krzywe spojrzenia były codziennością, ale Aria zawsze była indywidualistką, nie potrzebowała tłumów skandujących jej imię, by funkcjonować. Lubiła wtapiać się w tło i robić swoje, im mniej osób rejestrowało jej obecność, tym lepiej. Zdarzało się, że w ten sposób tylko zbierała energię i przydatne informacje, żeby się odgryźć w iście popisowym stylu. Czasami dawała za wygraną, idąc za złotą maksymą swojej rodzicielki – kto zrezygnuje z kłótni z głupim, ten ma trzysta dni odpustu.
Choć była wdzięczna Małemu Pałacowi za wykształcenie, traktowała go jak złotą klatkę, z której za wszelką cenę musiała się wyrwać. Od samego początku szkolono ją na szpiega; nie była wystarczająco zdolna manualnie, by służyć w pałacu, ale za to miała wybitnie dobrą pamięć i smykałkę do języków, biorącą się z dorastania w dwujęzycznej rodzinie. Jednak, jako iż była Formatorką, musiała też nabrać nieco mięśni i sprytu, żeby móc obronić się przed ewentualnym niebezpieczeństwem. Nauczyła się walki, takiej, by w razie nadciągającego zagrożenia wykorzystać cudzą siłę przeciwko niemu samemu. Czasem w ruch szedł też nóż lub inne małe ostrze, choć nigdy nie była tego zwolenniczką.
Osobiście również uważała, że z dwojga złego lepiej w tę stronę. Dworskie życie brzmiało jak koszmar. Codzienna służba, dyganie tam i nazad z tytułu cudzego widzimisię, działanie pod dyktando? Co jeszcze, może uśmiechanie się szczerze w ramach dobrej miny do złej gry?
Im bliżej było końca edukacji, tym bardziej ją nosiło. Nie tylko dlatego, że w końcu w jej życiu zaczęłoby się coś dziać; zbierało się w niej wtedy bardzo dużo gniewu. Co jakiś czas dostawała niepokojące wieści z domu, jakoby małżeństwo jej rodziców wisiało na włosku. Wtedy jeszcze nie wiedziała, że było tak od dobrej dekady, a ona sama była jedynym, co trzymało matkę przy ojcu. Nigdy nie winiła rodzicielki, że ukrywała ten fakt; w końcu jak wytłumaczyć kilkunastoletniemu dziecku, że ojciec z każdą zagraniczną delegacją znajduje sobie inną kobietę? Krewni z Kerchu nie zapomnieli o swojej, śledzili poczynania jej małżonka z bezpiecznej odległości, a potem nieśli wiadomości aż do Ravki. Stary Sokolev powinien być wdzięczny świętym, że nikt go nie podtopił w jednym z kanałów podczas wyjazdów do kerczeńskiej stolicy. Nie, powinien być wdzięczny swojej żonie, że nie pozwoliła bratu go utłuc gołymi rękoma, bo na to właśnie zasługiwał.
W końcu do rąk Arii trafił list, w którym matka informowała ją, że chciałaby zostawić ojca i wrócić do Ketterdamu. Nie było w tym wiele zaskoczenia, ale było dużo goryczy.

SHE, WHO WANTS THE SEA
BUT IS AFRAID OF THE WATER

Chciała uciec razem z matką, ale była związana z Drugą Armią przysięgą od dwóch lat, którą wymawiała prawie że przez zaciśnięte zęby. Nie miała większego wyboru, grisza miała być przydatna Ravce; wpierw musiała oglądać się na swój kraj, spłacić dług wychowania w Małym Pałacu, a potem być czyjąś córką i dopiero na końcu sobą. Nie mogła tak po prostu wyjść, choć naprawdę chciała, ani nie mogła też zatrzymać na siłę matki w kraju, który zabrał jej więcej, niż kiedykolwiek mógł jej dać. Ojciec bardziej obawiał się skandalu niż samotności, co tylko dolewało oliwy do ognia. Zabrał żonę w delegację ze sobą, z której wrócił sam. Nawet nie chciała wiedzieć, jaki kit wcisnął wśród swoich kręgów, żeby to jakoś wyjaśnić. Wtedy zdołała się już odciąć od tego człowieka zarówno życiowo, jak i emocjonalnie.
Przez kolejne trzy lata służby podróżowała z miejsca do miejsca, zależnie od rozkazów, wtapiając się w coraz to nowe tła, imitując kolejne akcenty, przybierając imiona zasłyszane kiedyś lub zmyślone na poczekaniu. Oczy, których kolor zmieniała tak często, że zapomniała wręcz, z jakim się urodziła, miała szeroko otwarte, nasłuchiwała pozornie nieważnych rozmów, szukając informacji, po które przybyła. Była skuteczna, ale nie dawała z siebie więcej, niż było wymagane. Czasem zastanawiała się, co stałoby się, gdyby po prostu z którejś misji nie wróciła. Czy ktoś by jej szukał? Nie była wybitna, znaleźliby kogoś na jej miejsce. Wiedziała, jaka kara groziła za dezercję, ale zastanawiało ją, czy szukaliby ją dla zasady, czy gra byłaby dla nich warta świeczki.

MAMA, ARE YOU LISTENING? THIS IS JUST LIKE OLD TIMES
"WHERE THERE IS A WILL, THERE'S A WAY"
THAT WAS YOUR LINE

Święci najwyraźniej mieli dość słuchania jej biadolenia i gdybania, bo pewnego dnia los postawił przed nią okazję przekonania się na własnej skórze, czy za jej głowę zostanie wyznaczona cena, jeśli porzuci życie w kefcie. Przebywała wtedy na Wyspie Tułaczej, nie do końca wiedziała po co, bo instrukcje miała dostać po przybyciu, kiedy nadejdzie czas. Czy ukrywał się tam ktoś istotny dla Ravki? Czy trzeba było odbić pobratymców, zanim przerobią ich na amulety? Nigdy się nie dowiedziała, bo zanim nadeszły dokładne rozkazy, spotkała dobrą znajomą z dawnych lat. Z czasów, kiedy nihilistyczne żarty Arii o tym, że jak umrą na misji to też fajnie, bo przynajmniej trud będzie skończony i nie będą dłużej w armii, były tylko żartami.
Kira, wtedy już Sylvana, zjawiła się tam jak manna z nieba. Wszyscy w Ravce myśleli, że nie żyła, ale Aria przeczuwała w kościach, że prawda mogła być nieco inna. Dezercje i tajemnicze zgony nie były niczym nowym w Armii, po prostu wymagały nadludzkiej odwagi, by się na nie zdecydować. Postawiona przed propozycją przemycenia jej do Ketterdamu Sokoleva nie zastanawiała się długo – dopiła napitek, wstała i zapytała, gdzie stoi statek. Od trzech lat pluła sobie w brodę, że nie rzuciła wszystkiego w pizdu i nie wyjechała z matką, drugi raz nie miała zamiaru przepuścić takiej okazji. Mogła przecież być kim chciała, a Druga Armia nauczyła ją, jak robić to skutecznie. Święci dali jej narzędzia, Mały Pałac pokazał jak ich używać, ale nikt nie mógł jej zmusić do podążania za wzorem.

WHEN THEY COME HOME FROM WAR
SOLDIERS CAN'T EVEN WALK
SO THEY MARCH

Parę dni szukała matki w stolicy, próbując wszelkich sposobów, choćby szukania jej pod panieńskim nazwiskiem. Adres, spod którego wysłała swój ostatni list, był zamieszkany przez kogoś innego. Dozorca mówił, że nie powinna węszyć, bo poprzednia lokatorka kręciła się z gangiem, kazał nie szukać guza niepotrzebnie. Aria doceniała jego dobre chęci, ale nimi było zwykle piekło wybrukowane, więc poszła wypytywać dalej, trafiając w końcu do drzwi Listewki.
Zamówiła coś taniego od niechcenia, a potem wymieniła nazwisko przy barze, licząc, że komuś zadzwoni w uszach. I zadzwoniło – ze stołka podniósł się mężczyzna, na oko w średnim wieku, który zgarnął Arię na bok za ramię. Na pierwszy rzut oka wyglądał groźnie, ale kiedy zapytał, czemu szuka Astrid Jansen, a Aria nie skłamała, nieznajomemu zelżały rysy twarzy i nabrały wyrazu niewyobrażalnego smutku.
Człowiek okazał się być wujem Arii, był młodszym bratem jej matki. Był było tu słowem kluczem – kobieta została zabrana przez Plagę Dwórki. Bez pożegnania, bez słowa, bez sensu.
Musiała być dobrą osobą – w końcu diabli złego nie brali.

ALL SMILES, I KNOW WHAT IT TAKES TO FOOL THIS TOWN
I'LL DO IT TILL THE SUN GOES DOWN
AND ALL THROUGH THE NIGHT TIME

Rodzina nie odwraca się od swoich.
Wuj przyjął ją do siebie, choć na początku przeprowadził dokładny wywiad, nauczony życiem w Ketterdamie, że nie wolno z łatwością ufać nikomu. Pomógł, jak mógł, ale nie był w stanie zastąpić matki. Aria była zdruzgotana, ale miała zbyt wiele rzeczy do zmyślenia i długów do odpracowania, by móc pozwolić sobie na pogrążenie się w żałobie. Żal i zgryzotę zamknęła w małym pudełeczku, wcisnęła je gdzieś w głąb serca, a potem przyjęła panieńskie nazwisko matki i nowe imię – Petra brzmiało przyzwoicie, pospolicie i było pierwszym, jakie nawinęło się w porannej prasie, którą przelotnie przejrzała przed pierwszym dniem pracy. Zmieniła też wygląd, wizualnie przybierając kilka konkretnych kilogramów, a kasztanowe, krótkawe włosy wymieniając na długie blond fale. Wuj znalazł jej fuchę za barem w Listewce; nie trzeba było dużo zdolności przerobowych, żeby dać radę z takim zajęciem. Przybytek był pod wpływem Szumowin, gangu, do którego należał jej krewny. Dopiero teraz dowiedziała się o przeszłości swojej matki, jednak nie podniosła ani słowa skargi. Prawdę mówiąc wszystko nagle zaczęło mieć sens – przecież jej rodzicielka tak naprawdę nigdy w pełni nie zasymilowała się z Ravką, nie mogła znaleźć swojego miejsca, a gdy tylko pojawiła się okazja, opuściła ją bez patrzenia wstecz. Zwykła kobieta została wrzucona w życie ludzi z wyższych sfer i ku dobru rodziny próbowała się przystosować, ale to jak zamykanie dzikiego zwierzęcia w cyrku. Nie rozumiała tylko, jakim cudem ojcu nie przeszkadzał ten mezalians? Może kiedyś miał jakieś szlachetniejsze pobudki? Niestety, żeby się dowiedzieć, musiałaby zapytać go osobiście, a było to niemożliwe z dwóch przyczyn – zdradziłaby swoje miejsce przebywania, a poza tym zeszłoroczny żur świąteczny cofał jej się do gardła na samą myśl o tym człowieku.
Niemniej, każdy jest kowalem swojego losu i wiedziała, że czasem nie ma się innego wyboru. A nawet jeśli się ma... Historia jest pisana przez zwycięzców, a prawo pisane jest przez bogaczy. Punkt widzenia zależy zawsze od punktu siedzenia.
Z czasem zaproponowano jej kręcenie się po lokalach innych gangów, co by podsłuchać to i owo. Umiała grać w karty, nauczona jeszcze za młodu przez matkę – wtedy miała to za niewinną grę, teraz zrozumiała, że w gruncie rzeczy był to najzwyczajniejszy w świecie hazard. Nie podzieliła się nigdy swoim sekretem, nie powiedziała nikomu, że jest griszą; dlatego jej skuteczność w działaniu była dla Szumowin zaskoczeniem. Moc zostania kimkolwiek uczyniła swoją tajemnicą zawodową, a gdy ktoś drążył, z lekkością odpowiadała, że to zasługa pamięci fotograficznej i nierzucającej się w oczy twarzy pokerzysty. Otwarte przyznanie się do przeszłości wiązałoby się ze zbyt wieloma zagrożeniami; nie chciała, by Armia znalazła ją po nitce do kłębka, ani nie chciała, by ktoś zapukał do jej drzwi z propozycją kontraktu, która była nie do odrzucenia. Chciała zacząć od nowa, choćby i od zera, ale po swojemu. Nie miała zamiaru wplątać się w kolejną przysięgę, której nie nosiłaby w sercu.
Nie wie, co przyniesie przyszłość. Może zostanie członkinią gangu, może dorobi się z hazardu, może będzie wieść przeciętne życie do końca swoich dni. A może ktoś znajdzie ją na dnie kanału bez śledziony? Tego nie wie nikt, nawet Ghezen, do którego nagle zaczęła się ironicznie odzywać w swoich myślach. Cokolwiek się stanie, pewne jest jednak jedno.
Do Ravki już nie wróci.

DANCING AROUND IN THE DARK AGAIN
BUT I'M HAPPIER NOW THAN I EVER WAS THEN

DODATKOWE


֍ Ma niski, zachrypnięty głos, który nieszczególnie brzmi kobieco i zachęcająco, ale za to ułatwiał jej podawanie się za mężczyznę nie raz i nie dwa;
֍ Posiada zadziwiająco dobrą pamięć fotograficzną;  
֍ Od pracy za barem nabrała paskudnego nawyku przeklinania co drugie słowo i stara się z tym walczyć;
֍ Regularnie, gdy nikt nie patrzy, pluje do szklanek Fjerdańczykom i Shuhańczykom, którzy pojawiają się w Listewce i nie ma zamiaru przestać;
֍ Najczęściej powtarzanym przez nią zdaniem jest: "Nie interesuj się, bo kociej mordy dostaniesz". Sama nie wie, co to znaczy;
֍ Hazard zaczęła uważać za swoje hobby;
֍ Od czasu przybycia do Ketterdamu nie umie poradzić sobie z własnymi uczuciami i znaleźć konkretnego miejsca, więc przechodzi lekki kryzys osobowości;
֍ Kolekcjonuje rośliny doniczkowe, szczególnie kaktusy. Tak, nadaje im imiona;
֍ Od dziecka posiada skryte marzenie, żeby znaleźć tego, który pomyślał, że czerwony i niebieski to dobre połączenie do umieszczenia na kefcie Formatorów, żeby go podkulawić;



[ruletka]



Ostatnio zmieniony przez Petra Jansen dnia 27.05.21 18:58, w całości zmieniany 5 razy

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Re: Petra Jansen

27.05.21 19:20

Witamy w Ketterdamie*

twoja karta postaci została zaakceptowana

Rozpoczynając rozgrywkę pamiętaj, by nie przynosić noża na strzelaninę. W prezencie od Ghezena otrzymujesz ręcznie plecioną bransoletkę z koralikami z bonusem +5 do zręczności. Liczba aktywnych modyfikatorów to 2. Nie zapomnij o założeniu tematu z bagażem podręcznym. Spis rozwoju Twojej postaci znajdziesz w kolejnym poście w tym temacie - będziesz mógł zerknąć doń ilekroć zajdzie taka potrzeba. W razie wszelkich wątpliwości skontaktuj się z administracją.

Życzymy miłej zabawy!

*właśnie podpisałeś dożywotni kontrakt.
[ruletka]

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Re: Petra Jansen

27.05.21 19:23

Rozwój postaci

■ 27/05/21 — karta postaci została zaakceptowana i dopuszczona do gry. Otrzymanie ręcznie plecionej bransoletki z koralikami z bonusem +5 do zręczności. Liczba aktywnych modyfikatorów: 2.
■ 15/06/2021 — zwycięstwo w evencie "Diamenty Sankta Margarethy". Otrzymanie +2 punktów do statystyki spostrzegawczość oraz 15 punktów fabularnych.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach