Jack Faraday 6PHGXqiC_o

Jack Faraday
• szumowiny •
Jack Faraday
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : rewolwerowiec, spluwa do wynajęcia, włamywacz, strzelec wyborowy w gangu szumowin
https://kerch.forumpolish.com/t301-jack-faraday#804

Jack Faraday

27.05.21 16:09

Jack Faraday

ft. Adrien Sahores

Jack Faraday GnA1lzg

statystyki:

siła: 20
zwinność: 30
żywotność: 30
spostrzegawczość: 50
zręczność: 50
zrównoważenie: 20

Umiejętności:

Używanie broni palnej (III) - 9
Walka Wręcz (II) - 6
Charyzma (I) - 3
Logika (I) - 2
Iluzja (I) - 1
Hazard (I) - 1
Umiejętności sportowe: pływanie (I) - 1

metryka:

Pochodzenie:
Kerch

Data urodzenia:
16 - I - 357 po powstaniu Fałdy

Status majątkowy:
średniozamożny

Zawód, miejsce pracy:
rewolwerowiec, spluwa do wynajęcia, włamywacz, strzelec wyborowy w gangu szumowin

Opanowane języki:
- kercheński (zaawansowany)
- ravkański (poziom podstawowy)
- shuhański (poziom podstawowy)

Wiara:
ateista


BIOGRAFIA BOHATERA



Życie naznaczone jest cierpieniem. To jego drugie oblicze, to brzydkie i skrywane po drugiej stronie lustra, którego nie chcemy oglądać, a jednak często się nam ono ukazuje. Wiedział to od pierwszych dni swej naznaczonej cieniem niezrozumienia egzystencji, tak jakby był inny od wszystkich. Zbyt wrażliwy na surowość, zbyt płochliwy na zaczepki, zbyt obcy, aby być jednym z nich. Pragnął bliskości i ciepła, lecz nadzieje te okazały się płonne w swych kruchych fundamentach. Nauka tak prosta, a jednocześnie tak bolesna, z której wynikało jasno, że jeśli masz miękkie serce, to musisz mieć żelazną dupę. Inaczej twój los jest marny. Niestety okrutną życiową prawdą jest teza, że skurwysyństwo i podłość są głęboko zakorzenione w naturze ludzkiej.
Śmierć przychodziła po każdego; nieprzewidywalna i zdradliwa. Czasem jednak jej nadejście zwiastowane jest przez parskanie koni, rubaszne żarty, czy skrzekliwe śmiechy. Był dzieckiem, gdy pierwszy raz poczuł na karku jej oddech. W jednej chwili sielanka rodzinnego życia pękła jak bańka mydlana, pozostawiając jedynie nostalgię i niepowetowany ból straty. Wszystko działo się w spowolnionym tempie, jakby świat nagle stanął, dając im ostatnią szansę na zmówienie modlitwy. Krzyki i strzały niesione od podwórka,  zgłuszone trafiały do uszu dziecka. Spokój odnajdywał w hebanowych oczach matki; pełnych troski i miłości. Czytał z ruchu warg słowa, a ich treść docierała z opóźnieniem, lecz poddał się im posłuszny, jak zawsze. Gdy owal matki znikał za zasłoną desek, poczuł jak tonie w morzu nieprzeniknionego mroku, był jak ślepe kocię w jamie, pozbawione jakichkolwiek szans w starciu ze światem zewnętrznym. Strach paraliżował i dławił w zarodku, nawet śmielszy oddech. Trwał z dłońmi przyciśniętymi do ust, będąc niemym obserwatorem krwawych wydarzeń.

Las po pożarze odradza się, tak było i z nim, gdyż życie ma to do siebie, że trwa dalej. Pierwsze tygodnie, po tak dotkliwej stracie przetrwał męczony koszmarami. Ciągłe wracanie do tych wydarzeń sprawiało, że coraz bardziej zamykał się w sobie, a strach przed światem narastał. A jednak pewnego dnia uśmiech zagościł na jego twarzy ponownie i maska żałoby pękła.
Ketterdam – miasto zasnute we mgle i wiecznym smogu powitało go szarością dnia i smrodem rozkładających się śmieci. Skłamałby, mówiąc, że podobało mu się, wręcz przeciwnie, czuł się jak zwierze zamknięte w klatce, lecz poza wujem nie miał żadnej innej rodziny. To on skłonił się do przygarnięcia sieroty.
Żmudne siedzenie nad księgami i nauka nigdy nie były jego domeną. Szybko tracił zainteresowanie, a utrzymanie koncentracji bywało problematyczne, gdyż zwyczajnie się nudził. Zdecydowanie przedkłada praktykę nad teorię. Nie tęsknił nigdy za murami szkółki, które za często zdawały się mu więzieniem bez wyjścia. Pragnął wolności i swobody, czegoś więcej od życia.
Ciekawość była jego grzechem; nieposkromiona wpędzała go w tarapaty, z których samemu musiał się wygrzebać, aby nie dać pretekstu do kolejnej kłótni z wujem. Arogancja i zuchwałość padając na żyzny grunt, kiełkowały szybko zwłaszcza podsycane nieodpowiednim towarzystwem. Czasami cechy te jednak mogły mieć swoje dobre strony – zwłaszcza gdy dochodziła do nich również przebiegłość. Tak momentami zaskakująca, że biorąc pod uwagę wynikające z tej wybuchowej mieszanki intrygi i fortele, można śmiało powiedzieć o drzemiącym potencjale i inteligencji objawiającej się nie na egzaminach, a podczas szarej codzienności, która zyskiwała niezwykły koloryt po wybrykach Faradaya.

Wuj wychowywał go surową, lecz sprawiedliwą ręką, był oficerem stadwachty; honorowym i dobrym, lecz miał swoje słabości, a tą był hazard. Pielęgnował w Jacku zamiłowanie do broni palnej, które to miało swe fundamenty w przeszłości zatartej smugą dymu unoszącego się nad rodzinną farmą. Polował wraz z ojcem odkąd tylko sięgał pamięcią, nauczył się tropić i poruszać w gęstwinie lasu, a także strzelać czysto i bez konieczności poprawy, aby ograniczyć cierpienie do minimum. Dotyk broni działał na niego kojąco, a z rewolwerem u pasa, czuł się najzwyczajniej w świecie bezpieczny. Wuj nauczył go również podstaw samoobrony, zważywszy na miasto, w którym żyli, ta sztuka wyjątkowo się, sprawdzała. Wywiązała się między nimi specyficzna więź, a przepaść pokoleniowa, jaka ich dzieliła, nieraz dawała o sobie znać. Metody wychowawcze, czy światopogląd mógł się różnić. Stary niedźwiedź – jak w myślach przezywał wuja, był uparty i twardo stąpał po ziemi, lecz pragnął dla niego jak najlepiej.
Chciwość przygarnie w swe objęcia każdego naiwnego głupca, który tonie w długach i jest gotowy postawić życie na loterii. Hazard pochłonie w ciemno, nawet najlepszych ludzi jeśli nie znajdą kotwicy, punktu zaczepienia. Czasem cicho jak cień przemyka i otumania, aby zmącić myśli i ogłupić rozsądek. Zatracenie i chęć odwetu, bywa niepowstrzymana, a przecież wystarczy powiedzieć: stop.
Zniknięcie oficera stadwachty obiło się echem po całym mieście, lecz nigdy go nie odnaleziono. Jack został ponownie sam, tym razem już definitywnie i nie miał co liczyć na cud. Głód i wizja tułaczki po ulicach Ketterdamu stały się z dnia na dzień realną zmorą.

Z garścią oszczędności, jakie zdołał zachować, tobołkiem mieszczącym najpotrzebniejsze rzeczy i dwoma rewolwerami – najcenniejszymi w skromnej kolekcji broni wuja, wytworzonymi w Nowoziemiu. Stanął przed mrokiem czającym się w najpodlejszych zakamarkach miasta, które szczerzyło do niego kły, gotowe pochłonąć bez wieści. Walczył by przetrwać tak dosłownie, jak i w przenośni, chociaż moralność stłamszona i odrzucona w kąt krzyczała, dopuszczał się czynów i zbrodni, jakie wracały do niego w sennych koszmarach. By przeżyć, musiał kraść i chociaż nie miał tyle finezji i polotu, co wielu przed nim, udawało mu się zwinąć bochen chleba, czy kilka jabłek ze straganu. Był jak wielu innych mu podobnych, nie posiadał specjalnych talentów, dzięki którym mógłby zaznać luksusu w służbie u jakiegoś kupca. Potrafił rachować i walczyć, ale te umiejętności posiadało wielu. Dlatego lądował na prowizorycznych arenach, gdzie za garść kruge z zakładów walczył na pięści, dając tym samym zdławionej moralności, chociaż pozór uczciwości w swym nędznym żywocie.
Pierwszy rok przetrwał, miasto przeżuło go i wypluło, zmieniając. Stał się jednym z tych, którymi jeszcze nie tak dawno gardził. Musiał się zaadaptować do otoczenia, to było jedno z niewielu wyjść.  Mógł i owszem odejść lub poszukać pracy, lecz miał wiele pytań i zbyt dużo stracił, by porzucić Ketterdam lub zaszyć się w przytulnej norce i wieść spokojne życie. Stopniowo z wiekiem odkrywał w sobie talenty, których wcześniej nie dostrzegał.
Szumowiny miały być jego „środkiem do celu”. Chcąc poznać brudy i tajemnice, należało kopać wyjątkowo głęboko, a cuchnący odór rozkładu, zdrady i niespełnionych marzeń przesycał każdy centymetr tego zepsutego miasta. Wyrobiona marka, jako pięściarz i najemnik, sprawny i cichy, miał wszelkie zalety, aby stać się jednym z nich.  Nie przypuszczał, że poczuje sympatię do tych sierot i bękartów ulicy, był taki jak oni,  równie zepsuty i skrzywdzony przez świat. A świadomość, że znów miał coś na kształt domu, który już dwa razy stracił, była niezwykle pokrzepiająca.    

DODATKOWE




  • Jako dziecko miał prawdziwą obsesję na punkcie magicznych sztuczek, którymi niegdyś podrzędny iluzjonista uraczył go. To wystarczyło, aby sięgnął po stosowne lektury i spędził dziesiątki godzin przed lustrem na praktykach. Począwszy od tych najprostszych, a z czasem sięgając nawet po te nieco bardziej zaawansowane. Skuteczne odwracanie uwagi obserwatora pokazu, było w tym niezwykle istotne, a pokerowa twarz odgrywała kluczową rolę w całym przedsięwzięciu. Podczas tygodni spędzonych na ulicy, te niepozorne umiejętności uchroniły go kilka razy przed głodem.  

  • Jest oburęczny, ten talent często stanowił jego atut i efekt zaskoczenia podczas walki na pięści, a także niezwykle przydatny okazywał się przy złodziejskich praktykach i sztuczkach magicznych. Naturalnie koordynacja: oko-ręka podczas posługiwania się parą rewolwerów, jest tu niezaprzeczalnie pewniejsza.  

  • Był stałym uczestnikiem walk na arenach. Drobna postura i aparycja wiecznego dziecka, bynajmniej nie były zaletami w pojedynkach z pracownikami doków i fabryk. A jednak niezły technicznie i wytrzymały kondycyjnie punktował przeciwników skutecznie, chociaż taktyka ta była mniej widowiskowa od otwartego i w pełni ofensywnego natarcia, to sprawdzała się.  

  • W pamięci ma zachowane obrazy ludzi, którzy odebrali mu rodzinę, a także zniknięcie wuja nie przeszło bez echa. Sumiennie zbiera informacje, by kiedyś spłacić wszystkie długi.  

  • Jest skrytym marzycielem i drzemie w nim uśpiony romantyk, można powiedzieć, że miasto oraz zło, jakie widział i jakie wyrządził nie do końca stłamsiły moralność i sumienie rewolwerowca. Bywają noce, gdy w sennych majakach przychodzi całe to zło mieszając nienawiść z wyrzutami sumienia w jednym kotle. Koszmary zazwyczaj męczą go w sytuacjach stresowych, przed robotą lub większą akcją.    

  • Pragnie wyrwać się z Ketterdamu, gdy ureguluje wszelkie należności. W skrytości serca marzy o domku nad morzem, ogrodzie i sadzie oraz koniach pasących się w oddali. Ta myśl zawsze przynosi mu ukojenie, bywa nawet, że niemal słyszy szum fal i czuje zapach wiosennego kwiecia.

  • Jego niechęć do hazardu jest powszechnie znana, a mimo to poznał i nauczył się większości popularniejszych gier.

  • Posiada talent do języków, co prawda nigdy go należycie nie pielęgnował, lecz przy odrobinie samozaparcia mógłby opanować nie jeden język obcy. Na chwilę obecną poznał podstawy ravkańskiego i shuhańskiego ciągle ucząc się nowych słów i zwrotów.

[ruletka]



Ostatnio zmieniony przez Jack Faraday dnia 28.05.21 20:29, w całości zmieniany 1 raz

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Re: Jack Faraday

28.05.21 20:50

Witamy w Ketterdamie*

twoja karta postaci została zaakceptowana

Rozpoczynając rozgrywkę pamiętaj, by nie przynosić noża na strzelaninę. W prezencie od Ghezena otrzymujesz łuskę po naboju przynoszącą szczęście z bonusem +5 do siły. Nie zapomnij o założeniu tematu z bagażem podręcznym. Spis rozwoju Twojej postaci znajdziesz w kolejnym poście w tym temacie - będziesz mógł zerknąć doń ilekroć zajdzie taka potrzeba. W razie wszelkich wątpliwości skontaktuj się z administracją.

Życzymy miłej zabawy!

*właśnie podpisałeś dożywotni kontrakt.

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Re: Jack Faraday

28.05.21 20:50

Rozwój postaci

■ 28/05/21 — karta postaci została zaakceptowana i dopuszczona do gry. Otrzymanie łuski po naboju z bonusem +5 do siły.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Similar topics