Anastaisiya Berezoskaya  6PHGXqiC_o

Taisiya Berezoskaya
• akwatyk •
Taisiya Berezoskaya
Pochodzenie : Ravka
Stanowisko : ekskluzywna niewolnica; związana kontraktem z rodziną Van Eck, smętna zjawa na kupieckim statku, wodna wiedźma
https://kerch.forumpolish.com/t244-anastaisiya-berezoskaya#416

Anastaisiya Berezoskaya

ft. kate bogucharskaia

Anastaisiya Berezoskaya  Fdf330b6b334c0e5867718d00270dc9394bad498

statystyki:

siła: 20
zwinność: 40
żywotność: 35
spostrzegawczość: 40
zręczność: 30
zrównoważenie: 35

Umiejętności:

umiejętności sportowe: pływanie poziom I (1)
żegluga: poziom II (4)
charyzma: poziom I (3)
kłamstwo: poziom I (3)
kartografia: poziom I (2)
walka wręcz: poziom II (6)
logika: poziom I (4)




metryka:

Pochodzenie:
Os Kervo, Zachodnia Ravka

Data urodzenia:
15 kwietna 357 (jest to data losowa, wybrana przez opiekunów sieronińca)

Zakon:
przywoływaczy (akwatyk)

Zawód, miejsce pracy:
zakontraktowana na usługach rodziny kupieckiej

Status majątkowy:
średniozamożny

Opanowane języki:
ravkański, kercheński

Wiara:
chciałaby wierzyć, ale święci chyba ją opuścili



BIOGRAFIA BOHATERA


I jedna z nas — to jestem ja,
Ana, ta uśmiechnięta dziewczynka o bladej twarzy i wystających kościach policzkowych. Chuderlawa, mizerniutka – tak mówiły o niej opiekunki, które piastowały podopiecznych jednego z sierocińców w Os Kervo. Jej buzia wkomponowana w szarą fasadę budynku nie wyróżniała się niczym na tle innych. Takich sierot jak ona było więcej. Dziewczynka znikąd, bez przeszłości, bez wspomnienia ciepła matczynego dotyku, bez domu, do którego mogłaby wracać, kiedy kuliła się pod pierzyną. Czasem płakała. Z wiekiem coraz mniej, bo nie wiedziała już za czym płacze. Wdzięczna za każdy okruszek normalności rzucała się w jego stronę. Przyczepiała się do niego i nie chciała puścić. Namiastkę domu znalazła w uśmiechu pewnego chłopca, który stał się kompanem jej dziecięcych eskapad, towarzyszem w podróży przez niezbadane zakątku dziecięcej kreatywności. Byli nierozłączni. Tetya Lizaveta mówiła, że są połączeni specjalną, braterską nicią. A była to nić spajająca ich silniej niż wspólne nazwisko. To do niego przychodziła z drżącą brodą i oczami wypełnionymi łzami, pytając czy jej nos naprawdę przypomina bulwę. To jego dziecięcej dłoni szukała, kiedy któreś z nauczycieli ganiło ich za nieposłuszeństwo. Czasem, kiedy dzień był słoneczny, a Ana wstała prawą nogą, ciągnęła go za sobą, marudząc: chodźmy nad wodę Lavro, no chodźmy, nikt nie zauważy, że nie wróciliśmy na kolację!  
Sierocie trudno jest coś stracić, skoro niewiele ma, jednakże, kiedy pewnego dnia z impetem wbiegła do pokoju chłopców, chcąc pochwalić się Lavro przecudnym wianuszkiem, który dostała od jednej z gospodyń spotkana na rynku w Os Kervo, nikt na nią nie czekał. Konsternacja na widok świeżo zaścielonego łóżka, chłodnego, pozbawionego rozgardiaszu, który zawsze panował na łóżku chłopca zastąpił porządek odmalowała się na dziewczęcej twarzy. Pościel ułożona z prostej linii. Zalała ją fala smutku, wciągając ją pod powierzchnię. Nie mogła złapać oddechu, dławiła się krzykiem i własnymi łzami. Tetya Liza długo musiała odciągać ją od łóżka, które od tej chwili stało puste. Podobnie jak jej spojrzenie. Od tej pory smętnie mieszała w talerzu widelcem, nie rwała się do kolejki, kiedy od wielkiego dzwonu pojawiały się jakieś słodkości. I za każdym razem przystawała w drzwiach, zerkając w stronę pustego łóżka, jakby dziecięca naiwność kazała jej wierzyć, że któregoś dnia chłopiec po prostu pojawi się tam. Będzie na nią czekał ze słodkimi bułeczkami, milionem niesamowitych historii.
Jednakże łóżko pozostawało puste.
Aż w końcu i to zajmowane przez nią opustoszało.

A druga z nas — to jestem ja,
Nastya, ta nieporadna dziewucha, sierota. Nie wiedziała, czego miała się spodziewać, kiedy rozpoczęła się długa podróż z Os Kervo do stolicy Ravki, tej Ravki po drugiej stronie strasznej Fałdy. Mięła w dłoniach drewnianą figurkę przedstawiającą sławnego żarptaka, którą zwinęła – jak jej się wydawało – niepostrzeżenie z szafki przy łóżku Lavro. Miała nie więcej niż sześć, może siedem lat, kiedy trójka tajemniczych przybyszy w eleganckich, kolorowych keftach pojawiła się w sierocińcu, co wywołało niemałe poruszenie. Nie wiedziała, czego mogła się spodziewać. Złapała się na tym, że znowu szukała dziecięcej dłoni Lavro. Jednakże od tej chwili przez życie szła sama. Niepewnie weszła do środka, jeszcze mniej pewnie zerkając na piękne twarze dostojnych gości. Duże, orzechowe oczy szukały znajomych oblicz opiekunek. Ktoś coś do niej mówił, ale pamięć była zwodnicza, podobnie jak skupienie dziecka ogarniętego przerażeniem. Pamiętała jedynie dotyk i falę energii, która była czymś jednocześnie niezwykłym i właściwym.
Zostawiała sierociniec za sobą dziwnie spokojna. Nie do końca rozumiała kim miała się stać. Kobieta w niebieskiej kefcie z ładnymi, bladoniebieskimi obszyciami mówiła, że teraz będzie żyło jej się lepiej, że będzie należeć do elitarnego grona, które zgłębi tajniki Małej Nauki. Ona jednak ściskała mocno drewnianą figurkę, powstrzymując łzy.
Nie była pewna czy pasowała do tego miejsca. Chociaż była zaledwie dzieckiem wiedziała, że przepych panujący w pięknej części Os Alty jest groteskowo przesadzony w porównaniu z biedą sierocińca, z biedą która otaczała ją na każdym kroku. Miękkie łóżka, kefty skrojone na miarę z najwyższej jakości materiałów, które przygotowane były przez fabrykatorów. Nie pasowała tam. Niektóre dzieci były podobne do niej, wyrwane z innej rzeczywistości miotały się, nie wiedząc, w którym kierunku pójść. Inne zbyt pewnie unosiły głowy ku górze. Nieporadnie stawiała pierwsze kroki. Bojąc się interakcji z innymi w pierwszych latach skupiła się głównie na nauce. I chociaż jej codzienność była naznaczona atłasami i wykwintnymi posiłkami – przynajmniej w porównaniu do tego, co otrzymywała w sierocińcu – to nie zapomniała o tym skąd pochodziła, a pod poduszką cały czas była schowana drewniana figurka, która pozwalała jej ze spokojem zamknąć oczęta.
Z czasem było nieco łatwiej. Moc coraz rzadziej wymykała się spod jej rąk, jej skóra trafiła niezdrową bladość i twarz chociaż nadal blada to nabierała rumieńców. Nastya była łagodna, spokojna niczym tafla wody w ciepłe popołudnie. Uśmiechała się, jej ton głosu był zawsze uprzejmy. I jedynie podczas ćwiczeń w jej ruchach i mimice twarzy była determinacja, która różniła się od tego, co zdradzały oczy innych uczniów.
Sierota nie ma wiele do stracenia, ale czepia się każdej cząstki, którą stracić by mogła. Stała się jedną z najlepszych akwatyczek. Z dumą nosiła niebieską keftę z eleganckimi, bladoniebieskimi obszyciami, niczym swoją zbroję. Zorientowała się, że ludzie przychodzą i odchodzą, niczym woda podczas przypływów i odpływów. A magia, dar płynący rzekami w jej żyłach był cząstką jej, która nigdy nie miała zniknąć. A mimo to smutek po tych, którzy odeszli pozostał niezmienny w jej spojrzeniu.
Jedenaście lat nauki zwieńczone było dołączeniem do marynarki Drugiej Armii, jakiż inny los mógł spotkać akwatyka, prawda? Tym razem jednak nikt nie patrzył na to, aby spróbować objechać Fałdę. Ta zresztą zajmowała coraz większe połacie ravkańskich terenów. Kiedy wsiadała na pokład piaskołodzi kolana jej drżały. Nigdy nie uważała się za odważną.
I nikt nie wiedział, że pod materiałem kefty kryje się stara, nadszarpnięta zębem czasu figurka, której szorstka powierzchnia sprawiła, że jakoś, z trudem, uspokoiła oddech, kiedy łódź z pomocą szkwalników wpłynęła w ciemność.
Do dziś, gdy zamyka oczy słyszy wrzask volcr. Słyszy krzyki kolegów. Mieli pecha. Święci zamknęli oczy, odwrócili się od nich, gdy ostatki załogi, która wsiadła do piaskołodzi dotarły do przystani po drugiej stronie. Już wtedy powinna złapać pierwszy statek do Ketterdamu albo Nowoziemia i zniknąć. Jednakże ona, kierowana lojalnością do jedynego miejsca, które w jakimś stopniu było jej wsiadła na statek należący do marynarki Drugiej Armii.

A trzecia z nas — to jestem ja,
Taisiya, dziewczyna bez nazwiska, inwestycja. Nie sądziła, że jej przygoda skończy się tak szybko. Kiedy wsiadała z nikłą ekscytacją na pokład nie przepuszczała, że niespokojne wody przyniosą jej coś więcej niż bezsenne noce czuwania. Na statku czuła się dobrze. Czuła przepływ prądów wodnych w swoim ciele, jakby ich puls był tożsamy z jej. Pracowała na równi z bardziej doświadczonymi, czerpała doświadczenie od obecnych na pokładzie szkwalników i akwatyków.
Ironią jest, że to właśnie czyste niebo rozciągające się nad ich głowami stało się preludium jej koszmaru. Skład załogi był raczej mierny. W drodze powrotnej griszowie rozdzielili się, aby eskortować dwa statki wyładowane bronią. To był błąd – kiedy jej okręt opuścił port z opóźnieniem wpadli w zasadzkę zastawioną przez piratów lub jak oni sami wolą siebie określać, korsarzy. Mimo jej starań nie udało im się uciec. A ostatnie co pamięta, po walce przeprowadzonej w skwarze, to odurzający smród i ćmienie w głowie.
Strużka krwi ciekła po skroni, kiedy ze związanymi rękoma siedziała pod pokładem. Nie wiedzieć czemu w panice zmacała swoje kieszenie, szukając zgrubienia pod materiałem zniszczonej kefty. Pod ciemnym pokładem, gdzie woda pitna była towarem deficytowym, a słońce dobiegało rzadko przez szpary między deskami pokładu sprawiając, że już dawno straciła rachubę czasu. Przez pierwsze chwile nie była pewna, gdzie trafiła. I czy po zorientowaniu się, że jest to statek korsarzy, a nie druskelle powinna się cieszyć, a może raczej westchnąć z rozżaleniem. Spierzchnięte wargi wołały o słodką wodę, żołądek zaciskał się z głodu, który powitała jak starego kompana, druha sprzed lat.
Prawie nie zwróciła uwagi, kiedy na pokładzie doszło do zamieszania, bo warto nadmienić, że na pirackich okrętach ciągle dochodzi do jakiegoś zamieszania. Słychać strzały, ktoś się przekrzykuje. Nie sądzili, że było to coś innego niż kolejny pijacki wybuch jednego z żeglarzy. Kiedy zalała ją fala światła, na próżno próbowała zasłonić twarz dłońmi. Ktoś szarpnął ją do góry. Ostatnie co pamięta to oczy, brązowe, dziwnie znajome spojrzenie. A później odpłynęła.
Na początku się szarpała. Unosiła dumnie podbródek, mówiła, że nie ma mowy, że Zmrocz ją znajdzie, że będzie to równoznaczne z wypowiedzeniem wojny Ravce. Elegancko - może nawet groteskowo jak wszyscy możni - ubrany mężczyzna o blond włosach patrzył na nią z rozbawieniem. Nie miała wyjścia; mogła albo podpisać swój wyrok albo skończyć w jednym z ketterdamskich kanałów. Ale czy na pewno był to jedyny powód?
Fjerdańskie dziedzictwo Van Ecków szybko dało jej we znaki. Mimo chętnego czerpania korzyści z daru (bądź przekleństwa zależy od tego, w którym momencie ją oto zapytać), nie mogła liczyć na wdzięczność. Okruchy szacunku spadały ze stołu jedynie przez przypadek. I tak zamieniła elegancko skrojoną keftę na znoszone łachy, prawdopodobnie bo najstarszym synu Van Ecka. Podobno zadziwiająco szybko się przystosowała. Jakby bieda nie była jej obca. Bo nie była. Przecież podskórnie zawsze wiedziała, że jest dziewczynką znikąd. Dziewczynką bez rodziny, dziewczynką z nazwiskiem należącym do nikogo. Jednakże wciąż miała ze sobą tę durną figurkę, która teraz była niebywale mała w jej dłoniach. Figurkę, z której zrobiła część bransoletki, teraz stała się częścią jej. Kiedy oczy nabiegały łzami, kiedy policzki pokrywały się purpurą złości, opuszki palców gładziły drewnianą strukturę zacierających się krawędzi. Z lękiem wsiadła na statek po raz kolejny, tym razem jako zakontraktowana grisza. I ze zdziwieniem stwierdziła, że poza odzieniem nic się nie zmieniło. Robiła to samo pod inną banderą. Morski wiatr i smród ketterdamskich ulic powoli ją hartowały. Zapomniała o bezpieczeństwie pulsującym w ścianach Małego Pałacu. Łagodna natura schowała się za hardą miną i ściągniętymi w grymasie ustami, które tęskniły do szczerego uśmiechu.


I czwarta ta, którą znam,
Anastaisiya, ta, która jest każdą z nich i jednocześnie żadną. Ta, która poznała gorzki smak biedy i słodycz zjednoczenia, ta, która na własnej skórze przekonała się o przewrotności losu. Ta, która ma dosyć bycia zależną. Od Zmrocza, od Ravki, od swojego właściciela. Mały Pałac dał jej narzędzia niezbędne do przetrwania, Ketterdam nauczył siły. Wyplenił, przynajmniej w większości, współczucie i altruizm.


DODATKOWE



• przed udaniem się do Małego Pałacu ukradła jedną z małych, drewnianych figurek wręczonych dzieciom podczas święta Sankt Nikolaia, w Ketterdamie udało jej się znaleźć fabrykatora, który zrobił dla niej bransoletkę, którą nosi codziennie; w czasie stresu bądź silnych emocji palce drugiej dłoni uciekają w stronę zawieszki

• wydaje się, że chodzi wiecznie smutna, co jest wrażeniem złudnym; w dobrze znanym sobie towarzystwie często się uśmiecha; boi się zaufać stąd jej chłodny wyraz twarzy

• umie o siebie zadbać, chętnie się odgryzie, umie dołożyć, nie tylko za pomocą swojego daru, ale także pięści

• nadal w nocy śni o masakrze z Fałdy, to właśnie ten koszmar najczęściej spędza jej sen z powiek

• uwielbia gorącą czekoladę, jest to jeden z trunków, na które bez żalu odkłada pieniądze, chociaż kvasu nie odmówi

• po cichu zaczyna marzyć o amplifikatorze, jednakże na razie są to jedynie plany, które nie wychodzą poza sferę jej własnych myśli  

[ruletka]



Ostatnio zmieniony przez Taisiya Berezoskaya dnia 24.05.21 23:47, w całości zmieniany 5 razy

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Witamy w Ketterdamie*

twoja karta postaci została zaakceptowana

Rozpoczynając rozgrywkę pamiętaj, by nie przynosić noża na strzelaninę. W prezencie od Ghezena otrzymujesz bransoletkę z figurką, która dodaje +5 do statystyki siła. Liczba modyfikatorów Twojej postaci wynosi 1. Nie zapomnij o założeniu tematu z bagażem podręcznym. Spis rozwoju Twojej postaci znajdziesz w kolejnym poście w tym temacie - będziesz mógł zerknąć doń ilekroć zajdzie taka potrzeba. W razie wszelkich wątpliwości skontaktuj się z administracją.

Życzymy miłej zabawy!

*właśnie podpisałeś dożywotni kontrakt.

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Rozwój postaci

■ 24/05/21 — karta postaci została zaakceptowana i dopuszczona do gry. Otrzymanie bransoletki z figurką, zapewniającej +5 do statystyki siła. Liczba aktywnych modyfikatorów: 1.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach