Cináed Ó Phaidin 6PHGXqiC_o

Cináed Ó Phaidin
• wolny strzelec •
Cináed Ó Phaidin
Pochodzenie : Wyspa Tułacza
Stanowisko : Czeladnik w warsztacie rusznikarskim
https://kerch.forumpolish.com/t221-cinaed-o-phaidin

Cináed Ó Phaidin

22.05.21 22:14

Cináed Ó Phaidin

ft. Linus Wondermann

 Cináed Ó Phaidin Xt6MOPe

statystyki:

siła: 15
zwinność: 30
żywotność: 10
spostrzegawczość: 40
zręczność: 35
zrównoważenie: 20

Umiejętności:
Logika — specjalistyczna, poziom I
Wytwórstwo rzemieślnicze: Mechanizmy — specjalistyczna, poziom II
Alchemia — zaawansowana, poziom I
Wytwórstwo broni — zaawansowana, poziom III

metryka:

Pochodzenie:
Wyspa Tułacza

Data urodzenia:
1 kwietnia 364

Status majątkowy:
niższa klasa robotnicza

Zawód, miejsce pracy:
Czeladnik w warsztacie rusznikarskim
Po godzinach mały terrorysta

Opanowane języki:
Kaelski, Kercheński

Wiara:
Wiara w Świętych


BIOGRAFIA BOHATERA



Byłeś kiedyś na Wyspie Tułaczej? Nie? To nawet nie planuj podróży. Nic ciekawego. Jedynie zielone pola rozciągające się od jednego brzegu do drugiego i kilka lepianek uchodzących za stolicę. ~ Cináed, A.D. 379, na 15 minut przed porzyganiem się z nadmiaru alkoholu

Była nas jedenastka. Mieszkaliśmy w jeziorze, a właściwie to na bagnie, które każdego poranka witało nas smrodem zgniłych jaj. Jedenastka to w sumie lekkie niedomówienie. W chatce z gówna (bo, przepraszam, nie nazwę tego pełnoprawnym budynkiem), prócz mnie rezydowali moi rodzice, babka, która straciła rozum i siedmioro rodzeństwa w średnim rozłożeniu czasu. Niestety tak się złożyło, że zaraza zabrała dwójkę z braci, a jedna siostra utopiła się w bagnie. Wesoła rodzinka nie? Nie przelewało się nam najlepiej, zwłaszcza, że rodzice nie potrafili opanować swojego popędu seksualnego i co chwila na świecie pojawiało się kolejne rude przekleństwo o nazwisku Ó Phaidin. To chyba zresztą rodzinne, bo dziwnym trafem większość mojego rodzeństwa doczekiwała się potomstwa nim na dobre znalazła sobie jakąś stałą sympatię. Nie pomagał fakt, że mój stary był fanatykiem owiec. Wiesz, co to owce? Takie fajne, miłę, puchate. Masz z nich wełnę, mleko i czasami całkiem pożywne mięso. Na Wyspie Tułaczej ich pełno, bo mamy idealne warunki do ich hodowli prawie wszędzie. Prawie, bo na naszym bagnie średnio miały warunki do życia. Co chwila łapały jakiegoś syfa, topiłą się albo padały ofiarą drapieżników. Nie stać nas było na porządną ochronę, więc, od kiedy wyrośliśmy z pieluch, sami zapierdzielaliśmi za tymi rogatymi pomiotami i walczyliśmy z dziką przyrodą za pomocą kija. Średnio raz w miesiącu ktoś trafiał do medykusa we wiosce obok z poharataną piersią. Tuż przed wyjazdem poszedłem do niego, żeby się pożegnać, a ten już wyciągał igły z chęcią szycia. Pół godziny musiałem mu tłumaczyć, że tym razem przychodzę w innej sprawie.
No jak widzisz warunki do życia to był marne. Czułem, że się tam marnuję. Do wyboru miałem wypas owiec albo robienie sobie dzieciaków z jakąś chętną loszką. Średnio mi to pasowało. Taki cichy głosik w głowie podpowiadał mi, że jestem stworzony do większych rzeczy. Zatem gdy na wybrzeżu niedaleko nas zacumowała kercheńska łódka, spróbowałem się zakraść i zostać pasażerem na gapę.

Trochę przeliczyłem swoje zdolności wtapiania się w cień, bo szybko mnie wykryli. Na moje szczęście byliśmy już na pełnym morzu, więc musieliby wyrzucić mnie za burtę i patrzeć jak znikam pod powierzchnią wody, żeby się mnie  pozbyć... i w sumie to chcieli zrobić, bo dodatkowa gęba do wyżywienia średnio się widziała kapitanowi statku, ale jakimś cudem udało mi się go przekonać, że będę bardzo pożyteczny. Lata unikania niebezpieczeństw wokół naszego domostwa sprawił, że całkiem dobrze wspinałem się na wszelakie drzewa, nawet z obciążeniem, a maszt to takie większe drzewo, nie? Wrodzona głupota zabrała mi strach przed wysokością. Tak dopłynąłem do Kerchu, gdzie zacząłem swoje bogate życie.

Gdybym miał powiedzieć, co cenię w życiu najbardziej, powiedziałbym, że ludzi. Ekhm... Ludzi, którzy podali mi pomocną dłoń, kiedy sobie nie radziłem, kiedy byłem sam. ~ Cináed, A.D. 379, na 15 minut po porzyganiu się z nadmiaru alkoholu

Problem w tym, że Kerch nieco różnił się od tych wszystkich opowieści i wyobrażeń. Miasto cuchnęło bardziej niż nasze bagno, a 12-latek bez żadnych kompetencji raczej nie mógł liczyć na porządną pracę i dobry nocleg. Za pieniądze skradzione z rodzinnej skrytki udało mi się przetrwać tydzień, w ciągu którego załapałem pracę w dzielnicy magazynowej, ale po całym dniu zapierdalania miałem ochotę wrócić do domu. Wmawiałem sobie jednak, że to ostatni taki dzień. Jutro się odmieni.
Nie odmieniło się. Za to ja przyjąłem nową taktykę. Od dziecka miałem smykałkę do konstruowania różnych rzeczy, więc postanowiłem wcielić w życie swoje rzadkie talenty. Nikt o zdrowych zmysłach nie przyjąłby mnie do swojego pięknego, czystego warsztatu. Na szczęście Katterdam jest pełen ludzi szalonych, więc znalazł się jeden taki, co potrzebował pomocy pierw przy rozpalaniu pieca, a potem przy poważniejszej robocie. Od czasu do czasu podprowadzałem mu trochę materiałów, bo chujek płacił tyle, że ledwo żyć się dało. Po godzinach siedziałem przy lampie gazowej, bawiąc się śrubkami, młotkami i innymi narzędziami. Z czasem poszło to nawet trochę dalej i tak sąsiedzi musieli przyzwyczaić się do regularnych wybuchów w środku nocy, gdy coś poszło nie tak. Zaczęło się od drobnych napraw, skończyło na prawie samodzielnym wytwarzaniu broni dla każdego chętnego. To była ta łatwiejsza część. To teraz wyobraź sobie, że trzeba to jeszcze komuś opylić, nie? Może mam magiczne ręce, ale charyzmy to mi brakuje. Szczęście jednak sprzyja idiotom, bo znalazł się pierwszy kupiec, a potem fama poszła w świat i może nie zarabiam kokosów, ale jakoś udaje mi się tutaj żyć i czasami stracić kilka kruge na grach.
A skoro już jesteśmy przy moim fachu, zamierzasz kupić ten granat błyskowy, czy nie?

DODATKOWE




  • Jego imię niekoniecznie przypadło do gustu Kercheńczykom, więc raczej przedstawia się jako Kenny.
  • Ma medalik, w środku którego schował czterolistną koniczynę zabraną ze sobą z domu. Ma mu przynieść szczęście.
  • Średnio raz na pół roku traci brwi w wyniku nieudanych eksperymentów. Jak na złość zawsze odrastają.
  • Choć sam twierdzi, że zdolności nabył na drodze samouctwa, prawda jest trochę inna. Większość wiedzy poznał od słodkiej griszy, która miała kontrakt u jednego z jego pracodawców. Zwykł do niej przychodzi do pracy, by smalić cholewki, bo dziewczyna wpadła mu w oko. Nie ma jednak najlepszych zdolności uwodzicielskich, więc zamiast prawić komplementy o jej nieskazitelnej cerze, rozmawiał o tym, co aktualnie tworzy, zadawał pytania, samemu się przy tym ucząc. To wtedy podłapał bakcyla do tworzenia różnych podejrzanych rzeczy. Być może zdobyłby jeszcze większą wiedzę, ale dziewczynę wysłano do Nowo Ziemia, a on pozostał w Ketterdamie ze złamanym sercem.

[ruletka]



Ostatnio zmieniony przez Cináed Ó Phaidin dnia 24.05.21 9:43, w całości zmieniany 5 razy

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Witamy w Ketterdamie*

twoja karta postaci została zaakceptowana

Rozpoczynając rozgrywkę pamiętaj, by nie przynosić noża na strzelaninę. W prezencie od Ghezena otrzymujesz przynoszącą szczęście śrubę, którą zawsze nosisz przy sobie, z bonusem +5 do siły. Nie zapomnij o założeniu tematu z bagażem podręcznym. Spis rozwoju Twojej postaci znajdziesz w kolejnym poście w tym temacie - będziesz mógł zerknąć doń ilekroć zajdzie taka potrzeba. W razie wszelkich wątpliwości skontaktuj się z administracją.

Życzymy miłej zabawy!

*właśnie podpisałeś dożywotni kontrakt.

Ketterdam
konto specjalne
Ketterdam
Pochodzenie : Kerch
Stanowisko : szef szefów
https://kerch.forumpolish.com

Rozwój postaci

■ 24/05/21 — karta postaci została zaakceptowana i dopuszczona do gry. Otrzymanie śruby z bonusem +5 do siły.

Sponsored content

Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach
Similar topics